Han Kang, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury: „Nie chcę przestać pisać ani stać się głupia”

Laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury opowiedziała magazynowi BOCAS o horrorze i masakrach politycznych w swoich dwóch nowych powieściach; o Wegetariance i jej życiu po Nagrodzie Nobla; o śmierci starszej siostry, o intensywnym siedmioletnim związku ze Snow, o postaciach, które tracą palce, i o dziwnych snach, które po przebudzeniu zapisuje w notesie i które mogą stać się zalążkiem opowieści. Ona jest Han Kang. Wywiad ekskluzywny dla BOCAS.
Na ekranie komputera widzimy jasne, przestronne pomieszczenie ze świetlikiem, przez który wpada intensywne, białe światło. Poniżej wita nas uśmiechnięta Han Kang (Gwangju, 1970), najnowsza laureatka Nagrody Nobla z Korei Południowej, która udziela BOCAS jednego ze swoich pierwszych globalnych wywiadów po otrzymaniu nagrody w Sztokholmie w grudniu ubiegłego roku. Han Kang pracowała w kilku miejscach, choć wiedziała, że jest pisarką, podobnie jak jej ojciec, odkąd miała 14 lat. „Kiedyś przeczytałam krótką powieść opisującą scenę, która mnie poruszyła: była noc, na stacji kolejowej był chłopiec, wkładali gałęzie do ogniska, a nagle ogień stał się większy. Ta cudownie opisana scena wydała mi się magiczna. Od tego momentu chciałem umieć tak opowiadać. Miło jest widzieć jej uśmiech, ponieważ jedna z jej postaci w The Greek Class, azjatycka imigrantka w Niemczech, zastanawia się „dlaczego w Europie musisz się uśmiechać, gdy widzisz nieznajomego”.

Han Kang, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, została nową dziewczyną na okładce magazynu BOCAS. Zdjęcie: Getty
Autorka „Wegetarianki” — niepokojącego dzieła o kobiecie, która przestała jeść mięso, co uczyniło z niej pisarkę kultową na arenie międzynarodowej — charakteryzuje się polifonią narratorów, znaczeniem snów, alegoriami i potępieniem ucisku, który miażdży jednostkę. Ale wplata w swoją fikcję elementy autobiograficzne: w Imposible decir adiós, jej najnowszym dziele opublikowanym po hiszpańsku, które potępia masakrę dokonaną przez rząd jej kraju, jedna z bohaterek poświęca się kręceniu filmów, podobnie jak szwagier „wegetarianki”, która jest artystką wideo... i jak sama Han. „Tak, lubię tworzyć na wideo” – komentuje. Nagrałem jeden z 18-minutowych i 30-sekundowych klipów o tym samym tytule co powieść. Występuję w nim u boku innego mojego przyjaciela autora. Bierzemy bardzo dużą białą tkaninę, miękką tkaninę używaną do owijania noworodków, udajemy się na górę Hallasan, najwyższą górę w Korei, i schodzimy stamtąd na plażę.
Twoja pisarka w ostatnim utworze jest trochę antyspołeczna, jest młoda, ale kilkakrotnie pisze testament, izoluje się od świata i żyje w taki sposób, że jej partnerzy ją opuszczają, musi wynajmować studio, aby pracować, a gdy wychodzi wieczorem, zmusza się do zachowywania się jak reszta świata… Czy tak postrzegasz pisarzy? „Cóż… mam życie prywatne, jeżdżę małym samochodem, robię zakupy, gotuję, nie spędzam całego czasu tylko na pisaniu. Ukończyłem studia, pracowałem w wydawnictwie, potem w czasopiśmie, przez 11 lat byłem profesorem uniwersyteckim, a teraz od siedmiu lat prowadzę księgarnię w Seulu. Prawdą jest, że wcześniej na jakiś czas zostawiłem wszystko, bo chciałem się skupić na pisaniu powieści. Ale zawsze utrzymywałem kontakt ze społeczeństwem, miałem wzloty i upadki, ale ogólnie były one dość intensywne. I nadal tam jestem. Autor zakończenia Human Acts, który później zagrał w Imposible to Say Goodbye, ma wiele ze mnie, ale nie jest w stu procentach mną. Postać ta jest pomostem łączącym rzeczywistość i fikcję. Czytelnicy myślą, że jestem tym, kim jestem… i to powoduje nieporozumienia. Koszmary, sny, pragnienia, obsesja na punkcie masakry, refleksje na temat życia, te rzeczy są moje, tak. Mówi, że po otrzymaniu Nagrody Nobla „szybko wróciłam do normalnego życia, do rutyny, do przebywania w domu z synem. Nie chcę presji, mam jeszcze wiele lat życia i nie chcę przestać pisać ani zgłupieć. Z taką nagrodą wiążą się pewne obowiązki, ale ja je wszystkie olałem i wróciłem do codziennego życia. 1 stycznia 2025 roku zacząłem znowu pisać. I niczego więcej mi nie potrzeba.

Moment, w którym Han Kang otrzymuje Nagrodę Nobla w Sztokholmie. Zdjęcie: Getty Images
Jestem w domu w Seulu. To, co widzisz, wygląda jak naturalne światło wpadające do środka, ale tak nie jest – to bardzo mocna, biała lampa. Jest godzina ósma wieczorem, właśnie jadłem kolację z synem, z którym mieszkam. Teraz dzieją się ze mną pewne rzeczy: właśnie zadzwonili do mnie ze Szwedzkiej Akademii, żeby powiedzieć, że zdobyłem nagrodę.
Wspaniały. Jest pisarzem, ma ponad osiemdziesiąt lat i nadal publikuje powieści.
Co ci powiedział, kiedy dostałeś Nagrodę Nobla?
„Jestem z ciebie dumny, córko.” Tak właśnie powiedział. Zawód powieściopisarza nie oferuje wiele. Jako dziecko byliśmy biedni i musieliśmy często się przeprowadzać. Nie mieliśmy zbyt wielu mebli, ale mieliśmy mnóstwo książek. To było jak ochrona książek; Dla mnie były jak rozrastające się stworzenia, bo ich liczba zwiększała się z każdym tygodniem, z każdym miesiącem. Uczęszczałam do pięciu różnych szkół podstawowych, ale nie pamiętam, żebym przeżyła jakieś traumatyczne przeżycie, ponieważ chroniły mnie książki, z którymi żyłam. Podczas każdej zmiany szkoły spędzałam popołudnia w domu, czytając książki, aż udało mi się znaleźć nowych przyjaciół. To więc bardzo cenna pamiątka.
Pięć jego książek przetłumaczono na język hiszpański, lecz są też inne w języku koreańskim, które jeszcze do nas nie dotarły. Czego nam u Ciebie brakuje?
Brakuje im moich krótkich powieści. Chciałbym, żebyś z czasem także Ty je przeczytał. Piszę także poezję, mam nadzieję, że kiedyś zostanie przetłumaczona.
Jej najnowsza powieść, Imposible to Say Goodbye, rozpoczyna się historią pisarki, która ma koszmary dotyczące napisania swojej ostatniej książki, traktującej o masakrze dokonanej przez rząd jej kraju. Wygląda na to, że zrobiłeś to samo w przypadku swojej poprzedniej powieści, Human Acts, opowiadającej o masakrze w Gwangju w 1980 roku.
Tak to jest. Książka o Gwangju ukazała się w maju 2014 r., a koszmar zaczął mnie nawracać już miesiąc później, w czerwcu. Ale rzecz w tym, że gdy pisałam Human Acts, miałam wiele innych koszmarów. Myślałam, że to po prostu kolejny przypadek, epilog tych, które wiążą się z kontaktem z horrorem. Jednak kolor i faktura tego snu były inne. Dlatego to zapisałem i pomyślałem, że mógłby to być początek powieści.
Czy możesz opisać ten koszmar?
We śnie widziałem tysiące czarnych pni, wiele pni, na zboczu wzgórza, tak wiele, że nie dało się ich policzyć, były lekko pochylone i miały różną wysokość, niczym ludzie. Wyglądały dla mnie jak grobowce. Padał śnieg. Brodziłem w wodzie, w kałużach, nagle obejrzałem się i horyzont zamienił się w morze, które było przepełnione, woda zaczęła się podnosić, chciałem uratować groby, ich kości, ale nie miałem nawet łopaty, zacząłem biec i obudziłem się, gdy woda sięgała mi do kostek.

Oprócz Wegetarianina jego powieści, takie jak Klasa grecka, są również dostępne w języku hiszpańskim. Zdjęcie: Roberto Ricciuti / Getty
To jest początek, dosłownie, Niemożliwego pożegnania.
Tak, mój bohater interpretuje to jako przesłanie i wraz ze swoim przyjacielem Inseonem postanawia stworzyć dzieło artystyczne, wykorzystując 99 pni, które muszą zasadzić. Dziewięć jest liczbą niepełną, brakuje jej czegoś, co pozwoli jej dotrzeć do innego miejsca.
Niesamowite jest to, jak jego prawdziwe marzenia dostarczają mu materiału literackiego. Wyobrażam sobie, że musi spać z notesem obok siebie.
Nie, nie. Nie zawsze mam sensowne sny. Mam normalne sny, jak każdy inny. Ale czasami zdaję sobie sprawę, że sen miał głębsze znaczenie. Wygląda, jakby mi coś mówił. Coś ważnego. W tym momencie było to dla mnie tak szokujące, że utkwiło mi w pamięci. Wstałam i musiałam to zapisać.
Impossible to Say Goodbye opowiada o masakrze na wyspie Dżedżu w 1948 r., podczas której siły polityczne zabiły 200 000 osób. Ta sama siła polityczna, która w 1980 r. dokonała masakry kilku tysięcy osób w jego rodzinnym mieście, nakazując armii strzelanie do ludzi, będących przedmiotem Human Acts. Dla kolumbijskiego czytelnika są to fakty mało znane, ale co z tego zrozumie czytelnik koreański?
Wiele osób zna fakty na temat Gwangju. Ale nie masowa eksterminacja wyspy Dżedżu; Ten epizod zajmuje zaledwie jedno miejsce w podręcznikach historii. Wielu Koreańczyków po przeczytaniu powieści naprawdę zrozumiało, co się wydarzyło. U was w Kolumbii też były dyktatury i wojny. W jego kraju, podobnie jak w Korei, wciąż można znaleźć ciała, a wszyscy krewni nie wiedzą, gdzie są ich zmarli dziadkowie. Myślę, że utożsamią się z tematem niezagojonych ran. Po masakrze, bez względu na to, gdzie miała miejsce, zawsze znajdą się ludzie, z którymi nie sposób się pożegnać, pożegnać się z bliskimi. Nadal poszukują ciał i kości członków swojej rodziny. Niestety, jest to coś uniwersalnego, zdarza się na całym świecie. Gwangju nie jest koreańskim miastem, jest synonimem Auschwitz, Bośni, Nankinu, masakry Indian...
U was w Kolumbii też były dyktatury i wojny. W jego kraju, podobnie jak w Korei, wciąż można znaleźć ciała, a wszyscy krewni nie wiedzą, gdzie są ich zmarli dziadkowie.
Ty jednak nie jesteś wcale powieściopisarzem politycznym.
Nie. Moje pokolenie nie odczuwa już potrzeby poświęcania swojej pracy zaangażowaniu politycznemu, zamiast tego moim celem jest badanie wnętrza człowieka. Warto jednak zauważyć, że w „Wegetariance” pojawia się kobieta, która zrzuca swoje ciało, mając na celu integrację z królestwem roślin, a w „Lekcji greki” główna bohaterka traci mowę, ponieważ odrzuca przemoc języka i pragnie ją odzyskać poprzez martwy język. Są to gesty odrzucenia, mające na celu odzyskanie godności poprzez działanie autodestrukcyjne.
Jak masakra w Gwangju wpłynęła na Ciebie osobiście? Miałeś 9 lub 10 lat...
Byłem bardzo młody, a moja rodzina przeprowadziła się do Seulu zaledwie cztery miesiące przed masakrą, z innych powodów, i dzięki temu wyszliśmy z tego bez szwanku. Moi rodzice odczuwali z tego powodu pewnego rodzaju poczucie winy ocalałego. Jako dziecko słyszałem wiele opowieści na ten temat, a pewnego dnia znalazłem w domu tajną książkę ze zdjęciami dokumentującymi masakrę. Znajdowały się w niej także okropne obrazy masowych mordów i tortur. Byłem w szoku. To było okropne. Zawsze uważałem ten temat za bardzo ważny, ponieważ wiąże się z zasadniczymi pytaniami o to, co znaczy być człowiekiem. Moje książki traktują o tym: o naturze człowieka, o instynkcie. Napisałem Human Acts , aby przezwyciężyć szok, którego doświadczałem. Zacząłem badać tę zbrodnię i natknąłem się na wielu godnych ludzi, na przykład na tych, którzy nie strzelali, ale pozwolili się zabić. Nie lubię słowa „ofiara”, oznacza ono pewną porażkę, ale nie sądzę, żeby oni zostali pokonani, oni po prostu nie chcieli dać się pokonać. I dlatego ich zabili.

„Moim celem jest zbadanie wnętrza człowieka”. Zdjęcie: Roberto Ricciuti / Getty
A co z wyspą Jeju?
Fabuła opowiada o kobiecie w szpitalu w Seulu, która prosi swoją przyjaciółkę, aby pojechała na Dżedżu i nakarmiła jej papugę, aby ta nie zdechła. Aby tego dokonać, musi przejść przez straszliwą śnieżycę. Ponieważ wszystko rodzi się ze snu, sama struktura narracji łączy w sobie czas, historię, pamięć, a nawet teraźniejszość. Zawsze myślę, że historia to nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość.
W książce „Wegetarianin” wszystko jest realistyczne, a jednocześnie bardzo zaskakujące. Ale w tych dwóch powieściach opartych na prawdziwych wydarzeniach historycznych paradoksalnie widzimy więcej elementów fantastycznych, jak duchy czy dusze zmarłych... Wydaje się to być „realizmem magicznym”.
Duchy i dusze to dwie zupełnie różne rzeczy. Lubię opisywać w naturalny sposób te niemożliwe sceny, w których spotykają się żywi i zmarli – jak na przykład Dong-ho, chłopiec, który umiera w Gwangju i rozmawia z żywymi albo kontempluje własne zwłoki na ulicy – i jest przywoływany przez wiele innych postaci. W przypadku Impossible to Say Goodbye nie wiemy, kto tak naprawdę nie żyje, a kto żyje, ale ci dwoje rozmawiają, rozmawiają ze sobą, a logika podpowiada nam, że to niemożliwe, że żadna z tych dwóch osób nie może tam być. Śnieg jest podstawowym elementem, łączy niebo i ziemię, umarłych i żywych, rzeczywistość i fantastykę. Poruszam się poprzez te symbole.

W tym wydaniu magazynu BOCAS znajdują się dwie okładki: Han Kang i Karla Sofía Gascón. Zdjęcie: Hernan Puentes / BOCAS Magazine
Jego literatura jest bardzo empatyczna w sensie sensorycznym. Mam na myśli, że my, czytelnicy, czujemy ból w kościach rąk, gdy widzimy scenę tortur z użyciem pióra; przeraża nas, gdy pisarz gubi się w śnieżycy; Jesteśmy pod wielkim wrażeniem sceny, w której artysta filmowy nagrywa uprawianie miłości z wegetarianinem... To znaczy pamiętamy z jego książki, oczywiście fabułę, ale wiele wrażeń i wiele obrazów. Chciałbym, abyś mi trochę wyjaśnił, jak to działa – jak wywoływać te intensywne doznania u kogoś, kto czyta stronę, która nie jest niczym więcej niż tylko papierem. Przyznaję, że pod wpływem niektórych scen musiałem na chwilę odłożyć książkę i wrócić do niej za chwilę.
Kiedy piszę, myślę o dotyku.
Zastanawiam się, jak opisać dotyk, fizyczne odczucie, jakie bym tam miał; zmysły są bardzo ważne. Kiedy piszę, używam swojego ciała. Wykorzystuję wszystkie zmysły: wzrok, słuch, węch, smak; Przekazuję czułość, ciepło, zimno i ból. Muszę zauważyć, że moje serce bije szybciej, a mój organizm potrzebuje jedzenia i wody. Chodzę i biegnę, czuję wiatr i deszcz na skórze. Próbuję nasycić moje zdania tymi żywymi doznaniami, tak abyście mogli zobaczyć, że krew płynie w moim ciele. Pisanie polega na przesyłaniu prądu elektrycznego do czytelnika. A kiedy czuję, że ten prąd został przekazany, jestem zdumiony i wzruszony.
W przypadku Niemożliwego pożegnania...
Tam muszę pamiętać, jakie odczucia towarzyszyły mi, gdy dotknąłem śniegu. Muszę to poczuć ponownie. Pisałam tę powieść przez siedem lat, a ponieważ mamy cztery pory roku, nie zawsze była zima, co stanowiło problem. Dlatego w przypadku niektórych scen musiałem czekać, aż znowu nadejdzie zima, a gdy zaczynał padać śnieg, wychodziłem na zewnątrz, żeby poczuć jego zapach. Nie miało znaczenia, co robiłam, co jadłam, co pracowałam, co spotykałam... jeśli padał śnieg, rzucałam wszystko i wychodziłam, żeby poczuć jego zapach. A potem poszedłem do lasu, zamówiłem taksówkę, która zawiozła mnie na górę niedaleko mojego domu i tam zacząłem stąpać po śniegu, żeby poczuć, jak to jest po nim chodzić; Dotykałam śniegu, który gromadził się na gałęziach drzew, widziałam, jak się topił, jak długo to trwało, jak się rozpuszczał, wszystko to trwało godzinami, dniami, tygodniami... I czułam też, że każdy płatek śniegu ma swój ciężar i że wilgotność śniegu jest również inna.
W „Wegetariance” pojawia się kobieta, która zrzuca swoje ciało, aby zintegrować się z królestwem roślin, a w „Klasie greckiej” bohaterka traci mowę, ponieważ odrzuca przemoc języka i pragnie ją odzyskać poprzez martwy język.
Ale cokolwiek się stanie, to się stanie.
Tak. Dla mnie to było wszystko jedno, jeśli piłem herbatę z moim przyjacielem, pech; jeśli nagle spadł śnieg, wychodziłem na zewnątrz. To była moja praca terenowa na potrzeby powieści. Do tego stopnia, że nie mogłem już spokojnie cieszyć się opadami śniegu, obserwując je zza okna. Kiedy jesienią 2021 roku opublikowałem książkę, z wielką przyjemnością wspominałem tamtą zimę, ponieważ w końcu mogłem odpocząć w domu, patrząc na śnieg, tak jak reszta świata. Moi przyjaciele, którzy są bardzo cierpliwi, dzwonią do mnie, gdy pada śnieg: „Pamiętam cię, Kang”. Ten śnieg stał się tematem całej książki.
Oczywiście, że robisz ze śniegu groźnego potwora, eksplozję czystości, narkotyk...
Zabawne jest to, co powiedział mi wcześniej, że musi na chwilę odłożyć książkę. Bo kiedy piszę, również nie potrafię długo usiedzieć w miejscu. Piszę przez około 30–40 minut, a potem nie mogę już pisać, bo tracę koncentrację. Potem wstaję, spaceruję przez kolejne 30–40 minut lub zajmuję się porządkami w domu, a potem wracam do pisania. Piszę krótko i wielokrotnie, w seriach.
Wśród scen, które pozostają w pamięci, jest jedna, która nie ma nic wspólnego z przemocą ani zmysłowością, ale jest bardzo symboliczna: w „Actos humanos” grupa aktorów, których sztuka została ocenzurowana, mimo to grają ją, poruszając jednak ustami na scenie, nie wypowiadając słów. Jak to się stało, że to zauważyłeś?
I stało się! Aktorzy zaczęli grać, nie mówiąc nic, wydając jedynie jęki. W okresie dyktatury wszystkie książki, scenariusze i libretta musiały zostać wcześniej sprawdzone przez cenzora. Była ekipa, która stwierdziła, że cały tekst sztuki jest przekreślony. Nie potrafili powiedzieć ani jednego zdania. Wpadli więc na pomysł, że mogą to zrobić bez słów, nie łamiąc przy tym prawa. To było coś, co pozostawiło ślad w moim sercu, dlatego zawarłam to w mojej powieści, choć szczegóły historii i teatru nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Twoje postacie są albo chore, cierpią na migreny (takie same jak Ty), albo na poważniejsze choroby, albo są ranne, krwawią lub mają problemy ze zdrowiem psychicznym. Wygląda na to, że bycie zdrowym na tym świecie jest niemożliwe. Jest wiele szpitali, ośrodków zdrowia… Co nam mówisz? Bo czasami wydaje się, że azyl znajduje się poza murami tych ośrodków, a nie na ulicy.
Wierzę, że my wszyscy, ludzie, rodzimy się bardzo słabi. I to samo dzieje się, gdy umieramy, jesteśmy bardzo słabi. Tymczasem nie oszukujmy się, nigdy nie pozbędziemy się tej podstawowej słabości; Wszyscy ludzie mają tę słabą stronę, mniej lub bardziej ukrytą lub ujawnioną. Myślę, że literatura musi zmierzyć się z tym tematem, z kruchością istoty ludzkiej. Moi bohaterowie nawiązują ze sobą relacje poprzez swój ból i kruchość, co ich łączy. Czując ten ból, utożsamiasz się z innymi. Wierzę, że to jest jeden z dowodów miłości, że cierpienie otwiera na drugiego człowieka. To tak, jakbym nagle odkryła sens miłości, a moje powieści stały się powieściami miłosnymi.
Szybko wróciłam do normalnego życia, do rutyny, do przebywania w domu z synem. Nie chcę presji, mam jeszcze wiele lat życia i nie chcę przestać pisać ani zgłupieć. Przy takiej nagrodzie masz pewne zobowiązania, ale ja się ich wszystkich pozbyłem.
Zwłaszcza „The Greek Class”, którą można postrzegać jako romans między niemą kobietą i niewidomym mężczyzną...
Wszyscy mówią o miłości, bo mówią o bólu. Kochać oznacza obejmować, akceptować cierpienie innych, które jest dla ciebie ważne, miłość czyni cię empatycznym. Cierpimy, cierpi nasze ciało, cierpi nasz umysł, ale dzięki temu procesowi podtrzymujemy relacje z innymi i na koniec kochamy. Myślę, że na tym właśnie polega związek. Na przykład scena, w której Inseon odcina sobie palce pracując w warsztacie.
Lekarze podnoszą końcówki palców, które spadły na podłogę i ponownie je przyszywają na sali operacyjnej. Aby stały się one ponownie aktywne i stały się częścią całości, należy je nakłuwać co trzy minuty, co powoduje ból, tak aby palec pozostał zdrowy. To jest czysta medycyna, pokazująca, że poprzez cierpienie możemy nawiązać więzi i się zjednoczyć.
Wszystko to osiągnięto dzięki przeplataniu postaci z naturą, nie sięgając jednak skrajnego ideału dziewczyny z Wegetarianki, która zaczyna od wersu poety Yi Sanga: „Uważam, że ludzie powinni być roślinami”.
W książce Imposible decir adiós skupiam się na cyklu obiegu wody, która paruje, unosi się pionowo w górę, a następnie przemieszcza się poziomo wraz z wiatrem i morzem. Dzięki tym wersom możemy poznać, że Ziemia jest zjednoczona. Jesteśmy wszyscy zjednoczeni i powiązani. Zawsze o tym myślę, kiedy piszę, w jaki sposób możemy budować relacje. Literatura łączy ludzi żyjących w różnych miejscach, w różnych okresach historycznych, ale czytających tę samą książkę.
Tylko jedno pytanie o sytuację polityczną w Korei i zamach stanu z grudnia ubiegłego roku.
Wszystko zmienia się nieustannie i bardzo szybko. Nadal mam nadzieję, że sytuacja się poprawi. W dniu ogłoszenia stanu wojennego, 3 grudnia, byli obywatele, którzy blokowali przejazd czołgów swoimi ciałami. Wielu ludzi zmobilizowało się, aby zapobiec powtórzeniu się przeszłości. Oglądając te sceny byłem głęboko wzruszony i miałem nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. W tej chwili nie mogę powiedzieć, że sytuacja jest dobra, jest raczej dość złożona, jednak myślę, że uda się ją rozwiązać.

Han Kang z Nagrodą Nobla w rękach. Zdjęcie: Getty Images
Jego najbardziej charakterystyczną książką jest Blanco, swego rodzaju słownik terminów związanych z tym kolorem…
Na początku pomyślałem: „Będę pisać o białych rzeczach”. I wtedy przypomniałam sobie o mojej starszej siostrze, która zmarła dwie godziny po urodzeniu. Gdyby nie jego śmierć, moi rodzice na pewno nie podjęliby decyzji o moim narodzinach. W pierwszej części białe rzeczy pojawiają się z mojego punktu widzenia. W drugim przypadku pożyczam swoje ciało mojej zmarłej siostrze, żeby mogła mi opowiedzieć o białych rzeczach, które widzi. Ale moja starsza siostra i ja nie możemy koegzystować, bo gdy jedna jest obecna, druga nie może być obecna, więc w trzeciej części przeprowadzamy ceremonię pożegnalną. To jest ta książka.
Nawet w najbardziej okrutnych i najbardziej dzikich scenach można znaleźć piękno i szlachetne czyny. Czy potrafisz wyjaśnić to piękno, które istnieje nawet w najokropniejszych rzeczach?
Każdy z nas ma dwie strony: ciemną i jasną. Jesteśmy zdolni do strasznego okrucieństwa i największej hojności. Pokazuję jedno i drugie, ale zawsze idę w stronę światła, bo żyję. Nie dlatego, że tego chcę, nie dlatego, że podjęłam taką decyzję, ale dlatego, że jest to siła, która ciągnie mnie ku tej świetlistej ścieżce. To jest mój temat: szerokie spektrum człowieczeństwa, od wzniosłości do brutalności, cała gama. Kiedy spędziłem trzy miesiące na czytaniu brutalnych dokumentów o Gwangju, moja wiara w ludzkość legła w gruzach. Poczułem frustrację, nie byłem w stanie dalej pisać, byłem na skraju rezygnacji ze wszystkiego. Ale znalazłem pamiętnik członka milicji obywatelskiej, który przed śmiercią napisał: „O Boże, dlaczego ta rzecz zwana sumieniem tak mnie dręczy i rani? „Chcę żyć!” Zobaczyłem, że to jest droga: dążenie do godności człowieka. W moich przyszłych pracach będę kontynuował eksplorację tej ścieżki. Bez względu na to, jak bardzo zmagam się z ciemnością i cierpieniem, zawsze – zarówno w życiu, jak i w moich powieściach – idę w stronę światła.
Czy ostatnio miałeś jakieś sny?
Tak. Często śni mi się, że jestem w naturze, w lesie, a potem w pięknym lodowcu, otoczony drzewami. To bardzo przyjemny sen.
MAGAZYN BOCAS, WYDANIE 147
Zalecony: 
Alessandro Baricco Zdjęcie: Ricardo Pinzón / BOCAS Magazine
eltiempo