Wydaje mi się, że Trump trochę boi się gubernatora Illinois J.B. Pritzkera
Nic tak nie kojarzy się z jesienią jak aromat tacos na starym grillu. Z Politico:
„Podejmujemy teraz decyzję: Czy jedziemy do Chicago? Czy do miejsca takiego jak Nowy Orlean, gdzie mamy wspaniałego gubernatora, Jeffa Landry'ego, który chce, żebyśmy przyjechali i uporządkowali bardzo ładną część tego kraju, która stała się dość – dość trudna, dość zła?” – powiedział Trump podczas spotkania w Gabinecie Owalnym z nowym prezydentem Polski.
Było to wycofanie się z jego deklaracji złożonej zaledwie 24 godziny wcześniej, że „wkraczamy” do Chicago, miasta, które od dawna krytykował za brutalne przestępstwa, ale którego gubernator z ramienia Partii Demokratycznej sprzeciwia się rozmieszczeniu przez Trumpa wojsk federalnych w jego stanie. Choć ponownie przypisał wojskom federalnym spadek przestępczości w Dystrykcie Kolumbii od czasu ich rozmieszczenia w zeszłym miesiącu, zmieniające się plany prezydenta dotyczące kolejnego etapu walki z przestępczością miejską stanowiły milczące przyznanie się do wyzwań prawnych, z którymi będzie musiał się zmierzyć w Dystrykcie Kolumbii, wykraczających poza jego uprawnienia.
Zasugerował, że wstrzyma się z wysłaniem większej liczby wojsk federalnych do stanów, w których gubernatorzy sprzeciwiają się takiemu posunięciu.
Och, tak, prawda? Jestem pewien, że nie miało to nic wspólnego z tym, że gubernator Illinois JB Pritzker codziennie go okładał, odkąd po raz pierwszy poruszył temat inwazji na Chicago. W Nowym Orleanie ma uległego gubernatora, Jeffa Landry'ego, który nie tylko powitałby najeźdźców, ale także chętnie podpisałby się pod każdym kłamstwem administracji na temat skutków inwazji. Co więcej, LaToya Cantrell, demokratyczna burmistrz miasta, została oskarżona w sierpniu przez federalną ławę przysięgłych o spisek i oszustwo związane z rzekomym romansem Cantrell ze swoim ochroniarzem. (Ach, Nowy Orlean.)
Nowy Orlean zmaga się z poważnym problemem przestępczości z użyciem przemocy, mimo że wskaźnik ten spadł w tym roku. Miasto ma również długą i smutną historię przemocy policji wobec (głównie czarnoskórych) mieszkańców miasta, co prawdopodobnie przyprawia Stephena Millera o dreszcze. Ogólnie rzecz biorąc, Nowy Orlean jest o wiele łatwiejszym terenem łowieckim niż Chicago. A jeśli liczysz w domu, najlepsze taco z rybą w Nowym Orleanie znajdziesz w Rum House.
esquire