Floryda uodporniła moją rodzinę na okrutne i niezwykłe kary

W ciągu kilku tygodni od otwarcia więzienia Alligator Alcatraz , głęboko w Everglades na południu Florydy, napływały coraz liczniejsze doniesienia o panujących tam fatalnych warunkach : robaki w jedzeniu, ścieki przelewające się w pobliżu łóżek, ludzie musieli usuwać odchody z toalet gołymi rękami z powodu braku wody. Aby zaprotestować przeciwko tym warunkom, zatrzymani rozpoczęli strajk głodowy , który prawdopodobnie trwa nadal, pomimo prób Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, aby zaprzeczyć i zatuszować informacje na ten temat.
Budowa w Alligator Alcatraz może zostać wstrzymana na czas nieokreślony w następstwie pozwu złożonego przez organizacje ekologiczne i plemię tubylcze, argumentujące, że budowa ośrodka detencyjnego na chronionych terenach podmokłych narusza przepisy ochrony środowiska. Kolejny pozew wniesiony przez ACLU (Amerykańską Unię Swobód Obywatelskich) twierdzi, że prawa konstytucyjne zatrzymanych są naruszane. Floryda wydaje się niewzruszona. Stan planuje budowę drugiego ośrodka detencyjnego w zakładzie karnym, który został zamknięty w 2021 roku po licznych doniesieniach o nadmiernej przemocy i znęcaniu się nad więźniami przez strażników. Gubernator Florydy Ron DeSantis nazywa ten obiekt „ośrodkiem deportacyjnym”.
Ta przerażająca rzeczywistość narasta w swojej brutalności, a prezydent Donald Trump i jego administracja, politycy Partii Republikańskiej i znaczna część amerykańskiego społeczeństwa nieustannie poszerzają kulturowy profil osób, które uznajemy za wystarczająco niebezpieczne, by je zamykać. Kilka stanów tworzy podobne obozy koncentracyjne, w tym jeden w Fort Bliss w El Paso w Teksasie oraz ośrodek w Indianie nazwany „The Speedway Slammer”. Nie jestem zaskoczony.
Nie jestem również zaskoczony, że Floryda przewodzi w budowie tych obiektów. Stany Zjednoczone mają największą populację więźniów na świecie, a Floryda zamyka większy odsetek swoich obywateli niż jakikolwiek inny niezależny demokratyczny kraj na świecie. Do tej pory żaden inny stan nie włożył tyle wysiłku we współpracę z Immigration and Customs Enforcement (ICE) podczas drugiej administracji Trumpa. Po styczniowej specjalnej sesji DeSantisa na temat imigracji, Słoneczny Stan uchwalił przepisy zobowiązujące lokalne jurysdykcje do zawierania porozumień z ICE i oferujące premię w wysokości 1000 dolarów lokalnym funkcjonariuszom biorącym udział w nalotach i operacjach ICE. Liczba aresztowań imigrantów na Florydzie wzrosła czterokrotnie w niecałe sześć miesięcy. Ponieważ w stanie brakuje miejsca, więzienia na Florydzie są wykorzystywane do przetrzymywania zatrzymanych, pogarszając warunki przeludnienia i zmuszając ludzi do spania na podłodze . Kiedy pracownicy ICE sprzeciwili się planom wykorzystania więzień na Florydzie jako ośrodków detencyjnych ICE, ponieważ naruszałoby to obowiązujące przepisy i standardy federalne, lokalny szeryf odrzucił te twierdzenia , nazywając je „przebudzonymi”.
Więźniowie w systemie penitencjarnym Departamentu Więziennictwa Florydy są często przetrzymywani w takich samych nieludzkich warunkach, jak w Alligator Alcatraz. Mój wujek jest jednym z nich.
Więźniowie w systemie penitencjarnym Departamentu Więziennictwa Florydy są często przetrzymywani w takich samych nieludzkich warunkach, jak w Alligator Alcatraz. Mój wujek jest jednym z nich.
Odwiedzałem go w różnych ośrodkach w całym stanie: w ośrodkach zatrzymań, oddziałach o zaostrzonym rygorze, szpitalach psychiatrycznych, prywatnych zakładach karnych, ośrodkach z drutem kolczastym, psami tropiącymi i dachami udekorowanymi uzbrojonymi strażnikami, a także w miejscach w miasteczkach tak małych, że jedynym sklepem w promieniu wielu kilometrów jest Piggly Wiggly.
Nie twierdzę, że wielu więźniów na Florydzie nie jest winnych zarzucanych im przestępstw i nie będę umniejszał powagi popełnionych przestępstw – w tym mojego wujka. W przeciwieństwie do więźniów przetrzymywanych w więzieniu Alligator Alcatraz, rzekomo zapewniono im należyty proces, choć można by dyskutować o tym, jak system sprawiedliwości postrzega prawo, które często stosuje się do osób czarnoskórych, brązowoskórych i ubogich. Niezależnie jednak od okoliczności, uważam, że każdy człowiek zasługuje na traktowanie z godnością i człowieczeństwem. Nie sądzę, aby przemoc i okrucieństwo kiedykolwiek kogokolwiek skłoniły do zmiany na lepsze.

Wujek autora odsiaduje karę w Departamencie Więziennictwa Florydy
Pewnej majowej środy obudziły mnie gorączkowe wiadomości głosowe od mamy. Mój wujek został kilkakrotnie dźgnięty nożem i nie była pewna, czy żyje, czy nie. Zdarzyło się to dwa dni wcześniej, ale dowiedziała się o tym dopiero rano od dziewczyny współwięźnia. Szczegóły były niejasne. Mój wujek był więźniem w Dade Correctional Institution, zakładzie karnym w południowym Miami, uznanym przez „Miami Herald ” za „najbardziej niebezpieczny na Florydzie” po śledztwie w sprawie rekordowej liczby zgonów więźniów w 2017 roku. Wcześniejsze śledztwo w zakładzie ujawniło, że funkcjonariusze „uprawiali sport” znęcając się nad więźniami chorymi psychicznie, w tym zmuszając ich do brania specjalnie przygotowanego, gorącego prysznica jako kary za niesforne zachowanie.
Kilka lat temu mojego wujka przeniesiono do tego zakładu z innego więzienia, ponieważ w Dade Correctional Institution znajduje się oddział dla osób niepełnosprawnych, a on, skazany na dożywocie, ogłuchł na skutek dziesięcioleci spędzonych w głośnych, rozbrzmiewających dźwiękach.
Ponieważ jest głuchy, nie słyszał mężczyzny – lub mężczyzn – zbliżających się do niego z nożem. Pomimo naszych licznych próśb, Departament Więziennictwa Florydy nie zapewnił mu aparatu słuchowego, który nie wydawałby głośnych dźwięków, więc woli pozostać w swoim własnym, cichym świecie.
Wyobraziłem go sobie, jak wchodzi na to samo podwórko, gdzie siedzieliśmy podczas wizyt, zastanawiając się, jak będzie mógł później pogłaskać swojego ulubionego psa ze schroniska, tego, którego funkcjonariusze więzienni przyprowadzają na szkolenie. Woli psy od ludzi, twierdząc, że to jedyna zaleta tego miejsca. W mojej głowie myślał o psie, gdy otaczali go inni mężczyźni. Myślał o psie, gdy nóż przebił mu skórę, wbijając się w kark, a potem w ucho. Wyobrażałem sobie tę scenę i odtwarzałem ją w pamięci, patrząc, jak go zaskakuje, a jego oczy rozszerzają się z bólu.
Czy upadł na ziemię? Czy wołać o pomoc? Kobieta, która zadzwoniła do mojej mamy, powiedziała, że czterech innych więźniów również zostało dźgniętych nożem i że w sprawę zamieszani byli funkcjonariusze służby więziennej, ale nie da się tego zweryfikować.
Jest tyle pytań. Czy policjanci dostarczyli nóż? Czy brali udział w ataku nożem? Czy po prostu odwrócili wzrok?
Moja mama, rodzeństwo i ja dzwoniliśmy i wysyłaliśmy e-maile do każdego z funkcjonariuszy ds. klasyfikacji, koordynatorów i naczelników więzienia. To nie był pierwszy raz w ciągu 30 lat uwięzienia mojego wujka, kiedy musieliśmy nagabywać Departament Więziennictwa Florydy o odpowiedzi na temat jego samopoczucia. To nie był pierwszy raz, kiedy otrzymaliśmy telefony od dziewczyny lub krewnego innego więźnia w sprawie mojego wujka. Kilka lat temu, w innym zakładzie, zabrano go na oddział medyczny z powodu zmian w żołądku. Leżał na noszach na korytarzu przez kilka dni bez leczenia. Cierpiał tak bardzo, że myślał, że umrze, więc poprosił znajomego, żeby się z nami skontaktował i nas o tym poinformował.
Potem, tak jak teraz, dzwoniliśmy i próbowaliśmy uzyskać informacje od personelu, ale byliśmy zwożeni. Osoba udzielająca odpowiedzi ciągle miała przerwę. Naczelnik nigdy nie był dostępny. Traktowano nas jak utrapienie za troskę. Poinformowali mnie, że nie jestem na „liście” osób uprawnionych do otrzymywania informacji, co było bezczelnym kłamstwem. Błagałem każdego, z kim udało mi się skontaktować. Udzielali mi jednowyrazowych odpowiedzi i kazali się uspokoić, niemal znudzonym tonem. Płakałem, błagając ich o odrobinę współczucia, o wyobrażenie sobie, że to ich bliska osoba została ranna.
Chcesz więcej błyskotliwych komentarzy politycznych? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter „Standing Room Only” autorstwa Amandy Marcotte, teraz dostępny również co tydzień na YouTube lub gdziekolwiek słuchasz podcastów .
Odwołałem kilka służbowych telefonów. Nie zastanawiając się długo, napisałem SMS-a do koleżanki z pracy i powiedziałem jej, że mój wujek został dźgnięty nożem. Wyraziła zaniepokojenie i troskę. Dzwoniłem dalej, przekazując informacje mamie i rodzeństwu. Skontaktowałem się z mediami, w tym z dziennikarką, która lata temu prowadziła śledztwo w sprawie Zakładu Karnego Dade. Zaleciła mi, żebym poprosił o kopie akt więziennych mojego wujka, które są dokumentami publicznymi, oraz wszelkich raportów o incydentach, w których występował jego nazwisko. Zrobiłem to i nic. Spróbowałem ponownie — nadal nic. Niestety, nic z tego nie było warte uwagi mediów, a moje źródła nie były uważane za wiarygodne, więc reporterzy, z którymi rozmawiałem, nie mieli zbyt wielu informacji. Skontaktowałem się z grupą wsparcia i po trzech miesiącach otrzymałem odpowiedź, że z powodu braku środków i zbyt dużego zapotrzebowania nie mogą mi pomóc.
Koordynator w więzieniu w końcu powiedział nam, że mój wujek żyje, że otrzymał leczenie i jest przetrzymywany w izolatce dla własnego bezpieczeństwa. Nie otrzymaliśmy niczego więcej. Kiedy zapytałem, dlaczego nie powiadomiono nas o incydencie, powiedziano mi, że obowiązkiem więźnia jest powiadomienie bliskich – jakby mógł do nas zadzwonić po wielokrotnych pchnięciach nożem, a jednocześnie przebywał w izolatce z niepełnosprawnością, która utrudnia mu komunikację telefoniczną.
Kilka tygodni później mojego wujka przeniesiono do innego ośrodka na drugim końcu stanu. Miał 28-dniowe szwy, które rozważał sam zdjąć, bo strasznie swędziały. Moja furia była wyczerpująca. Przestaliśmy z rodziną rozmawiać o tym incydencie i wróciliśmy do normalnych zajęć, wpłacając pieniądze na jego kantynę, wysyłając mu książki i zastanawiając się, jak przesyłać mu wiadomości za pomocą zawiłych systemów komunikacyjnych nowego ośrodka. Porzuciłem wszelką nadzieję na uzyskanie informacji o tym, co się stało, nawet od mojego wujka, który, mówiąc przez nagraną rozmowę, powiedział tylko: „Tu się dzieją różne rzeczy”. Plus dla niego: przynajmniej nowy ośrodek ma klimatyzację.
Ósma Poprawka do Konstytucji zakazuje okrutnych i nietypowych kar, w tym odmowy dostępu do niezbędnej opieki medycznej więźniom. Jednak dzięki Ustawie o Reformie Postępowań Więziennych z 1996 roku, osadzeni mają ogromne trudności z wnoszeniem pozwów przeciwko takiemu traktowaniu, a jedynie około 1% wszystkich spraw wygrywa. Jeden z toczących się procesów przeciwko Dade Correctional Institution dotyczy braku klimatyzacji, który doprowadził do śmierci czterech więźniów w zeszłym roku w Miami, gdzie temperatura może sięgać nawet 46 stopni Celsjusza. Departament Więziennictwa Florydy (Florida Department of Corrections) wniósł o oddalenie pozwu, argumentując, że przyczyną zgonów nie były upały, ale sędzia federalny zezwolił na jego rozpatrzenie. Większość jednostek penitencjarnych na Florydzie nie jest klimatyzowana.
Wyobrażam sobie więźniów w Alligator Alcatraz, pozbawionych odpowiedniego schronienia i klimatyzacji, w środku sezonu huraganów na bagnach południowej Florydy. Myślę o tym, jak lekceważąco republikańscy ustawodawcy zaprzeczyli twierdzeniom dotyczącym warunków w obozie zatrzymań. Myślę o Isidro Perezie , 75-letnim Kubańczyku, który zmarł w lipcu w areszcie ICE w ośrodku detencyjnym Krome w Miami. Myślę o starszym więźniu na wózku inwalidzkim, który błagał o pomoc w upale w zakładzie karnym Dade i zmarł po tym, jak odmówiono mu pomocy medycznej. Myślę o wszystkich ludziach, których życie straciliśmy w wyniku normalizacji okrutnych kar i o tym, ile jeszcze możemy stracić.
Chodzi o izolację, o zapomnienie o tych ludziach. O systematyczne ich odczłowieczanie – najpierw więźniów, potem imigrantów – i obserwowanie, jak społeczeństwo zaczyna wierzyć, że nie zasługują na traktowanie jak ludzie.
W ciągu ostatnich 50 lat nasza biurokratyczna odczulanie na więziennictwo narastało w dużej mierze bez żadnej kontroli. Więzienia budowane są po cichu, z dala od wzroku opinii publicznej. Odwiedzanie mojego wujka, niezależnie od tego, gdzie się znajduje, wymaga długiej podróży, niezliczonych formularzy i godzin oczekiwania, przestrzegania pozornie arbitralnych zasad, które różnią się w zależności od miejsca i mogą zmienić się w każdej chwili bez uprzedzenia. Chodzi o izolację, o to, by zapomnieć o tych ludziach. O systematyczne ich odczłowieczanie – najpierw więźniów, potem imigrantów – i obserwowanie, jak społeczeństwo zaczyna wierzyć, że nie zasługują na traktowanie jak ludzie.

Autorka w towarzystwie matki odwiedza wujka w więzieniu
Zastanawiasz się pewnie, co zrobił mój wujek, że go zamknęli. Albo może jesteś jak moja mama, albo ja, zastanawiając się, co zrobił, że został dźgnięty nożem. Możesz być jak moja koleżanka z pracy, która kilka dni po incydencie zapytała o mojego wujka. Powiedziała, że nie chce być wścibska, ale co właściwie się stało? Wyobrażała sobie, że jest niewinną ofiarą przestępstwa, dźgniętym nożem podczas spaceru ulicą albo wsiadania do samochodu. Kiedy wspomniałem, że mój wujek jest w więzieniu, wyglądała na zawstydzoną. Jej twarz zarumieniła się, gdy wpatrywała się w laptopa. „Och” powiedziała i na tym poprzestała. Nigdy więcej o to nie pytała. Nie była jedyną osobą, która tak zareagowała, chociaż, szczerze mówiąc, powiedziałem o tym tylko kilku osobom. Wszyscy wstydzimy się uwięzienia.
No cóż, może nie wszyscy. Donald Trump zażartował, że Alcatraz nauczy więźniów, jak uciekać przed aligatorami. On i DeSantis śmiali się razem, oszołomieni myślą o imigrantach rozszarpywanych przez dzikie zwierzęta. Nawet aligatory zasługują na coś więcej niż bycie rekwizytami w politycznym teatrze.
Pamiętam moją ostatnią wizytę na Everglades kilka lat temu. Obserwowałem turystów tłoczących się wokół aligatorów, które szły obok nich po szlakach. Turyści nie mogli uwierzyć, że są na wolności z aligatorami; kucali i pozowali do selfie obok nich. Patrzyłem z przerażeniem. Nie byłem pewien, co przerażało mnie bardziej: myśl o ataku na turystów, czy ich obojętność wobec zbliżającego się niebezpieczeństwa.
salon