Trzy piętra i wciąż tajna operacja: w ten sposób Puigdemontowi udało się uciec 8 sierpnia.

Carles Puigdemont i Jordi Turull spędzili razem 48 godzin, podczas gdy były prezydent przebywał w Barcelonie dokładnie rok temu. Zrobili to bez telefonu komórkowego i do dziś publicznie milczą na temat tego, co się wydarzyło. Z operacji, która zakończyła się sukcesem dla jej bohaterów, dzięki dyskrecji i tajności, ujawniono tylko to, czego chcieli .
Prawda jest taka, że prawie nikt nie miał pełnych informacji o tym, jak będzie przebiegać akcja, w którą duży wpływ miał również obecny wiceprezes JxCat, Antoni Castellà, który odpowiadał za logistykę, a także organizację wydarzenia pod Łukiem Triumfalnym, podczas którego lider Junts interweniował ze sceny na oczach wszystkich przez kilka minut .
Dwie osoby zostawiły swoje mieszkanie puste, aby przywódca JxCat mógł się tam ukryć, a trzecia osoba pełniła rolę gospodarza.Castellà należy do osób, które zasugerowały liderowi partii post-Convergent, aby nie pozwolił się zatrzymać, gdy wydawało się, że to jedyny los, jaki go czeka po powrocie do Katalonii , co obiecał w trakcie kampanii wyborczej 12-M i od czego trudno było się wycofać.
Ucieczka była iluzją, w której nic nie pozostawiono przypadkowi. Do tego stopnia, że podczas gdy policja rozważała jedynie możliwość stawienia się byłego prezydenta w parlamencie – na debacie o inwestyturę Salvadora Illi – aresztowania go i postawienia przed sądem, zanim jeszcze postawił stopę w instytucji, osoby, które zorganizowały włamanie i ucieczkę, zaplanowały aż 14 różnych scenariuszy, z których niektóre były nieprawdopodobne i surrealistyczne.
W operacji tej uczestniczyło również kilka osób spoza organizacji i partii politycznych opowiadających się za niepodległością, co jest analogiczne do działań ruchu niepodległościowego z października 2017 roku, polegających na przemycaniu urn wyborczych z Chin do Katalonii. Odegrały one kluczową i decydującą rolę.

Mossos d'Esquadra zablokowały na kilka godzin drogi Barcelony, przeprowadzając operację w klatkach, ale na próżno.
Cristóbal Castro-Shooting / WspółpracownicyZnajomi i przyjaciele byłego prezydenta, świadomie lub nieświadomie, byli odpowiedzialni za manewry dywersyjne, które zwróciły uwagę służb wywiadowczych. Dotyczyło to również wybranych urzędników JxCat, a także byłych prezydentów Artura Masa i Quima Torry, którzy wraz z posłami udali się do parlamentu Katalonii. Mieli eskortować Puigdemonta. Jednak gdy tylko zszedł ze sceny, wskoczył do białej Hondy i uciekł z miejsca zdarzenia, niezauważony przez prawie wszystkich. Tylko dwóch funkcjonariuszy zauważyło zdarzenie, ale niewiele mogli zrobić.
Fakt, że dzień ten do dziś owiany jest tajemnicą, wynika z faktu, że 24. Sąd Instrukcji Barcelony wciąż prowadzi śledztwo w sprawie trzech funkcjonariuszy Mossos d'Esquadra oskarżonych o ukrywanie faktów.
Przeczytaj takżeTak czy inaczej, rok później wiadomo, że były prezydent przybył do Barcelony w nocy 6 sierpnia z Waterloo, że Turull dołączył do niego na południu Francji i że to właśnie tam pożegnał go wieczorem 8 sierpnia. Sekretarz generalny JxCat tam spał. Puigdemont jednak kontynuował podróż do Belgii.
6 sierpnia były prezydent opuścił swój dom w Waterloo wczesnym rankiem i udał się do pobliskiego supermarketu na zakupy. Nic nadzwyczajnego. Zapłacił i wrócił na parking. Tam kierowca zamienił się z nim miejscami, a on wrócił do domu własnym samochodem. Media uchwyciły zarówno odjazd, jak i powrót samochodu Puigdemonta, ale w rzeczywistości przywódca był już w drodze do Barcelony, gdzie spędził dwie noce niezauważony w apartamencie położonym niecałe 500 metrów od Łuku Triumfalnego. Najemca pełnił rolę gospodarza. Zarówno on, jak i Turull spędzili tam siódmą noc, nie wychodząc z domu i nie przyjmując żadnych gości. Stamtąd udali się pieszo na scenę, gdzie wygłosił przemówienie.
Przeczytaj także Puigdemont pozostaje na tym samym stanowisku rok po swoim krótkim powrocie do Barcelony. Iñaki Pardo Torregrosa
Były prezydent przekroczył następnie namiot i wsiadł do wspomnianego samochodu, który zawiózł go do bezpiecznego apartamentu, skąd później pojechał do kolejnego. Po zakończeniu operacji w klatkach, rozpoczętej przez Mossos d'Esquadra (katalońską policję) w celu jego aresztowania, Puigdemont i Turull udali się na północ. 9. dnia były prezydent powrócił do punktu wyjścia, Waterloo , skąd udało mu się uciec trzy dni wcześniej bez wykrycia przez służby wywiadowcze.
Wczoraj sekretarz generalny JxCat wspominał ten dzień jako „jeden z najbardziej intensywnych dni z Puigdemontem”. „Strażnikom w togach, ich współpracownikom i głośnikom ciekła ślinka na myśl o prezydencie w więzieniu. Represje nigdy nie miały wakacji, podobnie jak konfrontacja z nimi. Po raz kolejny aparat represji państwa wypadł na głupka” – dodał Turull w wiadomości na portalu społecznościowym X.
lavanguardia