Afera w Tczewie. Ktoś podglądał prezydenta. Coś znaleziono przy sekretariacie. W sieci aż huczy
Łukasz Brządkowski prezydentem Tczewa jest od maja 2024 r. Wcześniej był radnym. W drugiej turze wyborów pokonał wieloletniego prezydenta tego miasta, Mirosława Pobłockiego. Był kandydatem stowarzyszenia Samorząd OdNowa.
W urzędzie miasta zdążył się już rozgościć. Teraz okazuje się, że ktoś przez pół roku miał podglądać prezydenta. Przed sekretariatem znaleziono kamerę dziwnego pochodzenia. Rejestrowała ona nie tylko obraz, ale i dźwięk. Sęk w tym, że dostęp do zapisanych przez nią danych miały podobno niepowołane osoby.
Jezuita nagle opublikował zdjęcie z kobietą. Oświadczył coś, co zaskoczyło internautów
Sprawa jest poważna. Prezydent zdecydował się zgłosić to do prokuratury. Takie zawiadomienie złożono w poniedziałek, 24 lutego, a Łukasz Brządkowski o wszystkim poinformował w swoich mediach społecznościowych.
Jako prezydent Miasta Tczewa podjąłem decyzję o złożeniu zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na bezprawnym uzyskaniu dostępu do nagrań wideo i dźwięku na terenie urzędu miejskiego w okresie od 12 kwietnia do 7 października 2024 r.
– poinformował prezydent Tczewa na swoim profilu na Facebooku.
Wielka afera w Tczewie. Przy sekretariacie prezydenta znaleziono dziwną kameręCzego dotyczy zawiadomienie? Brządkowski wszystko wyjaśnia w swoim wpisie. Okazuje się, że przed sekretariatem prezydenta zainstalowano kamerę z funkcją nagrywania dźwięku.
W toku analizy funkcjonowania monitoringu w Urzędzie Miejskim ujawniono, że na pierwszym piętrze budynku, przed sekretariatem Prezydenta, zainstalowano kamerę wewnętrzną z możliwością nagrywania dźwięku. Urządzenia tego nie było w oficjalnym systemie monitoringu, a dostęp do niego miały wyłącznie niektóre osoby. Kamera działała w trybie ciągłym, nadpisując zapis co trzy doby, co oznacza, że możliwe było nielegalne pozyskiwanie nagrań, do których osoby trzecie nie powinny mieć dostępu
– twierdzi Łukasz Brządkowski.
"Coś" spadło z nieba w Będźmierowicach. Mieszkańcy przestraszeni. "W domu obok są dzieci"
– Analiza dokumentacji wykazała również wątpliwości co do procedury zakupu i instalacji tej kamery, która została zrealizowana poza standardowym systemem obsługi monitoringu urzędu. Zakup sfinansowano ze środków publicznych, a decyzja o jego realizacji została podjęta w sposób budzący zastrzeżenia – napisał prezydent Tczewa.
Podglądano prezydenta Tczewa. Sprawa trafiła do prokuraturyWyjaśnił też dlaczego teraz zdecydował się zgłosić tę sprawę śledczym.
– Zgłoszenie dotyczy podejrzenia naruszenia art. 267 § 1 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do 2 lat pozbawienia wolności za bezprawne uzyskanie dostępu do informacji poprzez przełamanie zabezpieczeń lub inne nielegalne działania. Organy ścigania zbadają również kwestię legalności zakupu oraz funkcjonowania kamery. Będę informował o dalszym przebiegu sprawy – podkreśla w swoim wpisie Łukasz Brządkowski.
Internauci rozbawieni aferą w Tczewie. "Wielki Brat patrzy"Na ten post zareagowało wielu internautów. Większość nie ukrywa rozbawienia:
"No i Tczew jest teraz znany w całym kraju",
"Wielki Brat patrzy",
"Czyżby "Miruś” zaminował urząd na odchodne, zastawiając na nowego Włodarza pułapkę w celu szukania haków poprzez totalną inwigilację?"
"Obiecywali miejskie centrum monitoringu... może to jest to?",
"Czekam na ujawnienie stenogramów nagranych rozmów",
"O, mamy swoje Watergate! Ciekawe kto okaże się Nixonem",
"Czyżby taki tczewski lokalny "pegasus"? – komentuja ludzie.
fakt