Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Gospodarka odpadami w rękach spółdzielni? Osiedlowe punkty segregacji mogłyby wiele zmienić

Gospodarka odpadami w rękach spółdzielni? Osiedlowe punkty segregacji mogłyby wiele zmienić
  • W myśl zapisów ustawowych spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe odpowiadają za poziom segregacji odpadów na swoim terenie.
  • Spółdzielnie mieszkaniowe, jako osoby prawne, pełnią obowiązki właściciela nieruchomości, dlatego składają deklaracje w imieniu mieszkańców.
  • Spółdzielcy chcieliby mieć większy wpływ na to, jak działa system gospodarki odpadami.

Dlaczego bałagan w altanach na odpady i wokół nich, na terenach spółdzielni mieszkaniowych, to tak częsty widok?

Leszek Klonowski, zastępca prezesa zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej: - Jakaś część mieszkańców nie jest jeszcze na tym poziomie świadomości, żeby uznać, iż właściwa zbiórka ma sens i przede wszystkim służy ochronie środowiska, pomijając już kwestie - powiedzmy - wypełniania pewnych norm narzuconych. Musi upłynąć trochę czasu, a dziś potrzebna jest bardzo intensywna edukacja: od tych grup najmłodszych aż po spotkania z ludźmi dorosłymi.

Rzeczywiście, obserwujemy problemy, szczególnie jeśli chodzi o odpady wielkogabarytowe, które zalegają często przy altanach. Czasami jednak jest tak, że mieszkańcy daleko mają do PSZOK-u, natomiast częstotliwość ich odbioru jest zdecydowanie za mała. Tym bardziej że dzisiaj mieszkania rzeczywiście są często remontowane, w dużym bloku niemal zawsze ktoś taki remont przeprowadza. Tutaj, żeby zachować porządek, potrzebna jest świadomość mieszkańców.

Ważne byłoby częstsze stosowanie zróżnicowania opłat między budownictwem wielorodzinnym a jednorodzinnym

To jednak także rola samorządów i spółdzielni. Współpraca między nimi powinna polegać na tym, że przed procedurą przetargową odbywają się spotkania, na których ustala się częstotliwość tego odbioru. Zarówno tych wszystkich frakcji, które są segregowane, odpadów zmieszanych, jak i tych odpadów wielkogabarytowych.

Jakich zmian jeszcze oczekujecie w prawie odpadowym, które jest właśnie mocno weryfikowane?

- Ważne byłoby częstsze stosowanie zróżnicowania opłat między budownictwem wielorodzinnym a budownictwem jednorodzinnym. Ustawa daje takie możliwości, część gmin je stosuje, ale jednak w większości tego się nie robi. A to jest jak najbardziej uzasadnione.

No bo proszę sobie wyobrazić, jeżeli przyjeżdża operator, który zabiera odpady i obsługuje 300-350 lokali mieszkalnych w ciągu 20-30 minut, to z moich rozmów z operatorami wynika, że obsługa 300 budynków wielorodzinnych trwa od półtora do dwóch dni. Ja oczywiście rozumiem częstotliwość odbioru, bo w zabudowie jednorodzinnej jest rzadsza, natomiast koszty związane z tym odbiorem są zdecydowanie wyższe. To jest jeden z argumentów za tym, by opłaty były zróżnicowane.

Drugi taki argument to świadomość, z czego składa się ta opłata, a ma cztery elementy. Jednym z tych elementów jest opłata administracyjna. I teraz ona - tam gdzie kluczem rozliczeniowym jest liczba osób - jest pobierana od każdej osoby. No ale spółdzielnia czy wspólnota składa jedną deklarację na całą nieruchomość, w której mieszka przykładowo 200 osób. I tak samo jest, gdy chodzi o budynek jednorodzinny, w którym mieszkają cztery osoby. Operacja jest taka sama, a w pierwszym przypadku suma opłat wynosi 200 zł, a w drugim 4 zł.

Chcę tylko podkreślić, że ja nie mówię o odbiorze odpadów, o unieszkodliwianiu, transporcie i tak dalej. To są rzeczy związane z rozliczeniem - gmina nie obsługuje osób w sensie administracyjnym, gmina obsługuje deklaracje. Więc tutaj to jest kolejny argument do tego, żeby ta opłata była zróżnicowana.

Co jeszcze można by poddać dyskusji?

- Zastanawiamy się, czy nie lepiej byłoby zastosować segregację u źródła. Ja nie mówię w mieszkaniach, gdzie często ze względu na powierzchnię jest bardzo ciężko zbierać te pięć frakcji, ale o budowie - zamiast wiat osiedlowych - osiedlowych punktów segregacji. Tam mieszkańcy przynosiliby odpady wstępnie posegregowane. Tam następowałaby już segregacja ostateczna, co dawałoby czysty odpad.

Tak działa mniej więcej system EkoAB, ale też się nie przyjął...

- Bo problem polega na tym, że za taką usługę należałoby zapłacić, a z drugiej strony mieszkańcy muszą wnosić stale tę daninę publiczną do samorządu, jaką jest podatek śmieciowy. W związku z tym następowałby duży wzrost kosztów. Tu trzeba by poszukać innych sposobów rozliczania takich działań.

Ale to wstęp do tego, by spółdzielnie przejęły gospodarkę odpadami? Takie rozwiązanie uznajecie za możliwe?

- Ja pamiętam czasy sprzed 2013 roku, zanim weszła ustawa o utrzymaniu czystości, gdy to spółdzielnie prowadziły gospodarkę odpadami. Nie chcę tu zaryzykować tezy, że najlepszym rozwiązaniem byłoby ponowne przejęcie gospodarki odpadami przez spółdzielnie, ale na przykład rozwiązanie pośrednie - takie, że dużym spółdzielniom, które rzeczywiście mają i zasoby finansowe, i zasoby ludzkie do obsługi takiego systemu, można by było przykazać tę odpowiedzialność. Przy zachowaniu oczywiście tych samych norm, które obowiązują gminy. Uważam, że w wielu spółdzielniach, w wielu miejscowościach ten system działałby znacząco lepiej niż dzisiejszy.

A co z metodami naliczania opłat? Spółdzielnie tu też często narzekają.

- Co do metod naliczania opłaty, to jakiej by nie stosować, ma wady i zalety. Największym problemem jest jednak to, że ustawa mówi o osobach zamieszkałych, nie dając narzędzi jakiejkolwiek kontroli, czy te osoby rzeczywiście mieszkają w danym lokalu. Szczególnie jest to trudne przy wynajmie, który jest masowy dla obcokrajowców w wielu miejscowościach.

Spółdzielnia nie ma takich narzędzi, żeby wejść do domu i sprawdzić. Nie ma obowiązku meldunkowego dzisiaj, w związku z tym trudno to oszacować. Stąd sięganie po metody od wody czy metra, które budzą różne wątpliwości, kontrowersje i mają swoje słabe strony.

Dlaczego spółdzielnie nie sięgają po nowe możliwości, które daje dzisiejsza technologia i na co pozwala ustawa, czyli indywidualnego rozliczania mieszkańców w blokach?

- Bo to kosztuje, a my jesteśmy tylko wykonawcą i pełniącym obowiązki właściciela nieruchomości - za system i osiągane wyniki odpowiadają gminy. A trzeba by znaleźć pieniądze na te kody, worki, kamery. Myślę, że takie systemy można by było wprowadzić, korzystając ze środków unijnych.

Krajowe związki spółdzielcze apelowały, występowały do tych instytucji, które posiadają środki na tego typu cele, o opracowanie takich programów, ale bez efektów. Gdyby znalazły się pieniądze, to rzeczywiście takie działania mogłyby poprawić i jakość tej segregacji, i czystość naszych osiedli.

Potrzebna ścisła współpraca między samorządem, operatorem, który zostanie wybrany przez samorząd a spółdzielniami

Z pańskich wypowiedzi słyszę, że brakuje współpracy i uwzględnienia spółdzielni jako takiego partnera, mającego wpływ na to, co się dzieje w gospodarce odpadami.

- Spółdzielnia średniej wielkości - powiedzmy taka, jak ta, w której ja pracuję - płaci 150-170 tys. zł miesięcznie za odpady. Bez względu na to, czy mieszkańcy mają zaległości, czy nie. Czy wpłacą tę opłatę, czy nie wpłacą, odprowadzamy, zgodnie z deklaracją, pieniądze do gminy. A to wcale nie jest takie oczywiste w domach jednorodzinnych.

Krajowa Rada Spółdzielcza domaga się większego wpływu na systemy gospodarki odpadami
Krajowa Rada Spółdzielcza domaga się większego wpływu na systemy gospodarki odpadami

W blokach to my windykujemy należności, natomiast związek gmin otrzymuje 100 proc. należności. I znów gmina uwzględnia w kalkulacji windykację, a windykuje tylko i wyłącznie z domków jednorodzinnych, a w blokach robimy to za nią.

Czyli widziałby pan nawet taką potrzebę, żeby interesy spółdzielni były mocniej dostrzegane i uwzględniane w rozmowach na szczeblu ministerialnym?

- Tak, staramy się. Natomiast ten głos jest albo słabo słyszany, albo jest w ogóle niesłyszany przez środowiska zajmujące się odpadami czy przez resort. Przykładowo, problemy dotyczące odpowiedzialności zbiorowej zgłaszamy od ponad dziesięciu lat i ciągle bez efektu...

A to my wiemy, co jest problemem u źródła, jak ta zbiórka wygląda. Weźmy przykładowo kwestię opon. Jako spółdzielnia nie możemy ich zawieźć do PSZOK-a. Mogą to zrobić osoby fizyczne, ale to my zbieramy około trzystu opon kwartalnie, które znajdują się wokół miejsc zgromadzenia odpadów. Żeby spółdzielnia mogła te opony oddać, musi zdobyć wszystkie niezbędne zgody, pozwolenia. Jeżeli chcemy przewieźć dziesięć opon, to musimy mieć pozwolenie na transport odpadów. Z prostej sprawy robi się wielki problem.

Dlatego potrzebna jest pilna i taka ścisła współpraca między samorządem, między operatorem, który zostanie wybrany przez samorząd a spółdzielniami. Pamiętajmy, że w wielu miastach spółdzielnie reprezentują nawet do 60 proc. mieszkańców, w związku z tym jesteśmy jak najbardziej partnerem i powinniśmy być uwzględniani we wszystkiego typu konsultacjach, być takim głosem mieszkańców.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google News
Podziel się
portalsamorzadowy

portalsamorzadowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow