Trzaskowski mocno uderzył w dwóch kontrkandydatów. Przypomniał jedno z przykazań

Kandydujący na prezydenta Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej pojawił się na Starym Rynku w Łodzi. Lider sondaży przekonywał, że warto zagłosować właśnie na niego i skorzystał z okazji, by mocno uderzyć w swoich przeciwników. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, najprawdopodobniej celem jego słów był jeden konkretny oponent.
Trzaskowski o kandydacie, który „śpi z Biblią”– Wszyscy mówimy o patriotyzmie, o bezpieczeństwie i to są rzeczy dla nas najważniejsze. Wszyscy mówimy o tym, że trzeba pomagać seniorom, tworzyć perspektywy dla młodych ludzi, tworzyć mieszkania dla młodych ludzi. Nie przyszłoby mi kiedyś do głowy, że jak będę mówił, że trzeba pomagać seniorom, że trzeba budować mieszkania, to stanie mi przed oczami obraz mojego najważniejszego konkurenta politycznego – mówił, mając oczywiście na myśli popieranego przez PiS Karola Nawrockiego, który goni go w sondażach.
– Przypominając o tych wartościach, które były tak ważne dla naszej historii, zastanowiłem się na chwilę i zwłaszcza te ostatnie dni skłoniły mnie do tego, żeby przypomnieć w końcu te wartości, które są najważniejsze. Najważniejsze, dlatego że one są wartościami, które w ogóle konstytuują całą wspólnotę – kontynuował Trzaskowski.
– Są tacy, którzy mówią, że śpią z Biblią pod poduszką. W tym momencie warto powiedzieć: siódme, nie kradnij – stwierdził przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej, sugerując popełnienie tego właśnie grzechu jednemu ze swoich politycznych przeciwników. Słowa te odczytać było można jako podsumowanie afery z mieszkaniem w Gdańsku, z której przez ostatnie dni tłumaczył się szef IPN.
Trzaskowski o żartach z wyborówNa uderzeniu w Nawrockiego się jednak nie skończyło. Trzaskowski skrytykował też postawę innego kandydata (lub kandydatów) w tegorocznych wyborach prezydenckich. – To niesamowicie istotne, żeby być odpowiedzialnym za swoje słowa, za swoje czyny. Potrzebujemy polityków, którzy chcą odpowiedzialność brać na siebie. Zobaczcie, ilu jest polityków, choćby w tej kampanii wyborczej, którzy ubierają się w szaty recenzentów, którzy ubierają się w szaty jedynych sprawiedliwych, a nigdy nie brali na siebie żadnej odpowiedzialności – stwierdzał.
– Wiecie, jakie to jest proste? Stanąć sobie z boku i pożartować z wyborów prezydenckich. A przecież to są najważniejsze wybory, jakie są w demokracji. Wiecie, jakie to jest proste, wziąć jakieś stanowisko prestiżowe, ale nie brać za nic odpowiedzialności i krytykować wszystkich tych, którzy ciężko pracują. I to jest, kochani, bardzo nieuczciwe – oceniał.
Nietrudno zgadnąć, że tymi zdaniami zrecenzował postawę przynajmniej jednego z uczestników kampanii prezydenckiej – Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz i biznesmen sam podkreślał wielokrotnie, że nie chce zostać prezydentem, a w swoich wystąpieniach nie stronił od żartów, np. obietnic wyborczych typu „500 zł na świnię i identyfikujących się jako świnia”.
Czytaj też:Aborcja do 14. roku życia i 500 plus na każdą świnię. Grad obietnic na happeningu StanowskiegoCzytaj też:Karol Nawrocki o aborcji. „Wartości chrześcijańskie są fundamentem Polski”
Wprost