Tusk: Wybory nie będą ważne dla obywateli, jeśli nie wyjaśnimy wszystkich protestów

Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
Wszędzie, gdzie są wątpliwości, należy przeliczyć głosy, bez względu na to o ile obwodowych komisji, by chodziło – uważa premier Donald Tusk. Oczekuje też, by każdy uzasadniony protest wyborczy SN przekazywał prokuraturze, która będzie mogła sprawdzić, co się działo w danych komisjach.
Na piątkowej konferencji premier został zapytany m.in. czy w związku z dużą liczbą protestów wyborczych konieczne jest całościowe przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Tusk powiedział, że kiedy obywatele mają wątpliwości, trzeba zrobić wszystko, żeby je wyjaśnić. Zapewnił, że on nie ma założenia, że: „liczmy, liczmy, może uda się unieważnić wybory”. „Naprawdę nie o to chodzi. Ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów” – dodał.
Przywołał przykład dwóch obwodowych komisji wyborczych w Bielsku-Białej, w których doszło do nieprawidłowości – w jednej doszło do zamiany głosów oddanych na kandydatów, co doprowadziło do przyjęcia, że większą liczbę głosów w tym obwodzie uzyskał Karol Nawrocki; w drugiej 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego umieszczono w pakiecie z głosami przypisanymi Nawrockiemu. W związku z wnoszonymi protestami, SN zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych.
„Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi wyraźnie, że coś tam nie gra” – powiedział premier. Według niego SN na razie raczej „utajnia rezultaty procedur sprawdzających”, ale – jak mówił – „wszędzie tam, gdzie dochodzi do liczenia głosów, widać, że „dochodziło, tylko nie wiemy na jaką skalę, albo do manipulacji, albo do fałszerstw, albo pomyłek”.
Tusk podkreślił, że obywatele „mają prawo wiedzieć, jak naprawdę wygląda wynik wyborów”.
Zaznaczył, że nie może i nie ma zamiaru wydawać poleceń ani rekomendacji sądom, ale w zakresie odpowiedzialności rządu jest praca prokuratury. „Zadaniem prokuratury nie jest kwestionowanie wyniku wyborów, ale wszędzie tam, gdzie jest podejrzenie popełnienia fałszerstwa, przestępstwa, będzie sprawdzała i ścigała tego typu zdarzenia” – powiedział szef rządu.
Dodał, że oczekuje, iż w każdym przypadku, kiedy protest ma jakiekolwiek uzasadnienie, SN będzie przesyłał go do prokuratury, aby ta „mogła zgodnie ze swoimi właściwościami sprawdzić, co się działo w danych komisjach i żeby wszędzie tam, gdzie pojawi się najmniejsza wątpliwość – przeliczyć głosy”. „Wszędzie tam, gdzie jest wątpliwość – tak, liczmy jeszcze raz głosy. Czy to jest 13 komisji, czy to jest 800 komisji, czy to jest 15 tysięcy komisji” – powiedział premier.
Poinformował, że na razie prokuratura otrzymała z SN około 150-160 protestów. „Ciągle czekamy na przekazanie tych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba” – dodał.
Podkreślił, że prawo obywateli do złożenia protestu wynika z konstytucji, a organy powołane do oceny przebiegu wyborów mają obowiązek z szacunkiem i determinacją zbadać wszystkie protesty. Zaznaczał też, że nie można z góry zakładać, że wybory są ważne albo nieważne, najpierw trzeba sprawdzić protesty. „Nie może być tak, żeby ktokolwiek w Polsce miał wątpliwości, czy jego głos ma znaczenie” – powiedział Tusk.
Został też zapytany o ewentualne kwestionowanie wyniku wyborów, jeżeli o ich ważności zdecyduje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Premier stwierdził, że izba ta nie działa w sposób legalny. „Czy w związku z tym jest jakiś pomysł, jak to rozwiązać? Ustawowo nie” – premier. Przypomniał, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. miałby decydować SN w składzie 15 najstarszych stażem sędziów.
W związku z tym zaapelował do prezydenta o wycofanie weta. „Panie prezydencie, proszę wycofać weto. To będzie oznaczało, że jutro będziemy mieli sędziów Sądu Najwyższego, których decyzje wszyscy bez problemu zaakceptujemy” – powiedział Tusk.
Izbę Kontroli Nadzwyczajnie i Spraw publicznych – która zgodnie z ustawą o SN jest odpowiednia do m.in. rozstrzygania o ważności wyborów – tworzą sędziowie powołani w wyniku procedur przed KRS po 2017 roku. Z tego powodu status izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W styczniu b.r. Sejm uchwalił tzw. ustawa incydentalną, zgodnie z którą ważność m.in. wyboru prezydenta w 2025 r. miałby stwierdzać „Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN”, a nie – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Prezydent zawetował jednak tę ustawę.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca br.
Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski powiedział w piątek PAP, że nie wyklucza, iż liczba protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP przekroczy skalę 50 tysięcy. Dodał, że nie ma na razie wyznaczonego terminu posiedzenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w tej sprawie. „Zamierzamy jednak dotrzymać tego terminu do 2 lipca, choć przy skali 50 tys. protestów jest to ogromne przedsięwzięcie” – stwierdził. (PAP)
nl/ pab/ mok/ sdd/
dziennik