Sanatoria dla dzieci na skraju zapaści. Znamy szczegóły wniosku do Ministerstwa Zdrowia

- - Czas trwania stacjonarnego leczenia uzdrowiskowego zostałby uelastyczniony i wynosiłby od 2 do 4 tygodni. Podmioty miałyby także dowolność ustalania terminów leczenia - proponuje Aleksandra Sędziak, konsultant krajowa w dziedzinie balneologii i fizykoterapii
- Ramowy program leczenia zakłada m.in. leczenie dietetyczne nieletnich, edukację zdrowotną i zwiększenie liczby zabiegów dla starszych dzieci
- Przedstawiciele uzdrowisk są żywo zainteresowani proponowanym pilotażem. - Każda propozycja pilotażu w tej dziedzinie jest absolutnie akceptowalna, bo jeszcze rok, a nie będzie w ogóle dzieci w sanatoriach -uważa Domicela Kopaczewska, wiceprezes Uzdrowiska Ciechocinek
- Eksperci wskazują, że odwrócenie malejącego zainteresowania dziecięcymi sanatoriami wymagać będzie także podjęcia działań interdyscyplinarnych i zaangażowania w prace trzech ministerstw
Z roku na rok drastycznie spada liczba nieletnich kuracjuszy w uzdrowiskach. Bynajmniej nie dlatego, że przestali chorować. Jeszcze w 2018 roku ze świadczeń w uzdrowiskach - stacjonarnych i ambulatoryjnych - korzystało blisko 16 tys. dzieci i młodzieży, podczas gdy w 2024 było to już tylko 6 723.
- To 1/3 tego co było i zaledwie 1,6 proc. wszystkich pacjentów leczonych w uzdrowiskach - wyliczała podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu na rzecz wspierania rozwoju uzdrowisk i gmin uzdrowiskowych Aleksandra Sędziak, konsultant krajowa w dziedzinie balneologii i fizykoterapii.
Obecni na spotkaniu przedstawiciele świadczeniodawców potwierdzali, że zapaść jest blisko. - Jeszcze rok, a dzieci w sanatoriach nie będzie w ogóle - mówiła Domicela Kopaczewska, wiceprezes Uzdrowiska Ciechocinek, które jako jedno z sześciu prowadzi jeszcze leczenie uzdrowiskowe dla nieletnich.
Kryzys lecznictwa uzdrowiskowego dla dzieci postępuje od lat i jak dotąd nie podjęto żadnych działań systemowych, które mogłyby odwrócić trend. Taką próbą ratowania sanatoriów i oddziałów szpitalnych dla nieletnich ma być opracowanie pilotażu bezpośredniego kierowania dzieci do uzdrowisk. Jest gotowy wniosek do ministry zdrowia Izabeli Leszczyny o jego wdrożenie wraz z proponowanym ramowym programem leczenia. Założenia składanego projektu przedstawiła na posiedzeniu Zespołu Aleksandra Sędziak.
Wniosek dotyczy wprowadzenia zmian sposobu kierowania i kwalifikowania pacjentów, a dzieci mają być grupą objętą pilotażem. Program skierowany byłby do wszystkich podmiotów realizujących stacjonarnie świadczenia w rodzaju lecznictwo uzdrowiskowe, a więc sanatoriów i oddziałów szpitalnych.
Jest propozycja pilotażu. Zmienia zasady kierowania pacjentów i skraca turnusyZakłada, jak wymieniła konsultant krajowa, przetestowanie rozwiązań polegających na bezpośrednim kierowaniu i kwalifikowaniu pacjentów na świadczenia (e-skierowanie składane byłoby bezpośrednio w zakładzie lecznictwa uzdrowiskowego, który prowadziłby także kwalifikację pacjenta, a nie w NFZ, jak ma to miejsce obecnie), zoptymalizowanie wykorzystania potencjału szpitali i sanatoriów dziecięcych, dookreślenie wskazań i przeciwwskazań do leczenia dzieci i młodzieży w uzdrowiskach oraz zoptymalizowanie organizacji tej formy leczenia poprzez m.in. dopasowanie świadczeń i czasu ich trwania do potrzeb zdrowotnych czy opracowanie katalogu grup JGP (Jednorodne Grupy Pacjentów) i standardów leczenia.
- Czas trwania leczenia stacjonarnego zostałby uelastyczniony i wynosiłby od 2 do 4 tygodni (dziś to 21 do 28 dni) z możliwością przedłużenia o kolejne dni. Podmioty miałyby dowolność ustalania terminów leczenia. Same decydowałyby czy turnus zacznie leczenie w tym samym momencie, czy pacjenci, tak jak ma to miejsce w rehabilitacji, przyjmowani byliby w miarę zwalnianych miejsc. Powinniśmy różne warianty testować i po zakończeniu okresu pilotażowego wybrać najlepsze - tłumaczyła Sędziak.
Ramowy program leczenia obejmowałby leczenie dietetyczne, edukację zdrowotną i promocję zdrowia oraz realizację zabiegów przez sześć dni w tygodniu. - Proponuję, aby u młodszych dzieci (od 3 do 6 lat) pozostawić 18 zabiegów, a u dzieci starszych zwiększyć do 24. Chciałabym jednak uspokoić, że nie chodzi tu o kosztowne zabiegi, bo u dzieci jedną z procedur jest już np. dwa razy dziennie prowadzona gimnastyka. Chodzi o uzyskanie najlepszych efektów terapeutycznych, abyśmy maksymalnie wypełnili program - wskazywała konsultant krajowa.
Zwróciła także uwagę na konieczność opracowania katalogu grup JGP w ramach zakresu świadczeń z 3, 4 lub 5 zabiegami dziennie, uwzględniającymi dodatkowe procedury jak np. terapia psychologiczna u dzieci dotkniętych otyłością czy trening umiejętności społecznych dla dzieci z autyzmem.
- Powinno to być realizowane w ramach grup JGP, które są zróżnicowane kosztami i wkładem pracy. Powinniśmy zacząć od kilku grup i ewentualnie w zależności od faktycznych potrzeb rozbudowywać taki katalog - proponowała.
Ekspertka w swoim projekcie przewiduje pół roku na opracowanie pilotażu i 24 miesiące na jego realizację. Mówiła także o pilnej potrzebie podjęcia działań w tym zakresie.
Obecnie tylko 10 na 140 podmiotów, które mają umowy na świadczenia z zakresu lecznictwa uzdrowiskowego, prowadzi leczenie dzieci.
- Wszystkie sanatoria dla starszych dzieci zostały już zamknięte. W 2022 roku odbył się ostatni turnus, skorzystało 35 dzieci. W 2023 i 2024 r. świadczenia nie były już kontraktowane. Pozostały już właściwie tylko szpitale i sanatoria dla młodszych dzieci z opiekunem - mówiła Sędziak.
Z kontraktów rezygnują same ośrodki. W ostatnich kilkunastu latach liczba dziecięcych obiektów uzdrowiskowych spadła z 25 do 10. Zlokalizowane są w sześciu uzdrowiskach, w tym trzy w Dąbkach w woj. zachodniopomorskim i dwa szpitale uzdrowiskowe i sanatorium - w Rabce w Małopolsce.
- W ostatnich latach zamknęły się Kołobrzeg, Krasnobród, Szczawnica, w 2022 r. szpital dla dzieci "Mieszko" w Szczawnie-Zdroju. Od tego roku nie funkcjonuje jeden z czterech podmiotów w Dąbkach - wymieniła konsultant.
Potrzebne L4 na dziecko w sanatorium. Padły ważne wnioskiPrzedstawiciele uzdrowisk dla dzieci, które się ostały, są żywo zainteresowani zmianami. Domicela Kopaczewska deklarowała, że "jakakolwiek propozycja pilotażu w tej dziedzinie jest absolutnie akceptowalna". - Na pewno wejdziemy w taki pilotaż - zapewniała.
Przed świętami wielkanocnymi w Ciechocinku odbyło się spotkanie robocze w sprawie dziecięcych uzdrowisk z udziałem przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, lekarzy i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
- Główny wniosek jest taki, że rozwiązanie problemu uzdrowisk dziecięcych wymagać będzie podjęcia działań interdyscyplinarnych, zaangażowania Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej - mówiła o postulatach sformułowanych podczas spotkania Kopaczewska.
Zdiagnozowano trzy główne problemy, po pierwsze - niską znajomość zasad kierowania dzieci do sanatoriów wśród lekarzy, niewystarczającą edukację nauczycieli (w razie zaobserwowania objawów chorobowych) i uprzedzenie do szkół działających w sanatoriach (nie honorują ocen, które dzieci tam zdobywają), wreszcie najważniejszy - bariery, na jakie napotykają rodzice w sprawowaniu opieki nad dzieckiem w sanatorium.
Dzieci w wieku od 3 do 6 lat przebywają na leczeniu pod opieką rodziców, ale swój pobyt opiekunowie muszą opłacić sami. Fundusz nie dopłaca do niego. Dodatkowo, jeśli rodzic pracuje, musi najczęściej wziąć urlop w pracy, aby móc towarzyszyć dziecku.
- Niektórzy lekarze deklarują, że jeśli rodzic przyjedzie do sanatorium z dzieckiem, które wymaga jeszcze opieki, to wypisze zwolnienie na opiekę nad dzieckiem. Większość medyków uważa jednak, że nie ma takiej możliwości - mówiła wiceprezes Uzdrowiska Ciechocinek.
Dlatego eksperci będą wnioskować o zwiększenie puli zwolnienia przysługującego na opiekę nad dzieckiem do lat 14 bądź przyznanie dodatkowego płatnego urlopu na leczenie uzdrowiskowe dziecka.
- Obecna na spotkaniu przedstawicielka ZUS-u twierdziła, że Zakład nie widzi problemu w tym, żeby lekarze wystawiali zwolnienia na opiekę nad dzieckiem w sanatorium, ale jest z tym problem, więc jeśli nie uregulujemy tego w sposób jednoznaczny, uzdrowiska dla dzieci znikną - przestrzegała Kopaczewska.
Członkowie i eksperci obradującego w miniony czwartek zespołu będą wnioskować o zorganizowanie wspólnego posiedzenia połączonych komisji w Sejmie. Wystąpią także do trzech ministerstw - zdrowia, edukacji oraz pracy i polityki społecznej - o podjęcie działań zmierzających do odwrócenia malejącego zainteresowania leczeniem uzdrowiskowym dzieci.
rynekzdrowia