Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

America

Down Icon

Sprzedawanie zdjęć stóp zaciera granice

Sprzedawanie zdjęć stóp zaciera granice

Rozmawiałam o sprzedaży zdjęć moich stóp w internecie miesiącami, zanim w końcu założyłam konto. Jako studentka studiów podyplomowych brakowało mi stałego dochodu z pracy biurowej i szybko przepalałam oszczędności na 20-dolarowych paczkach Marlboro Reds. Mój TikTok był zalewany filmami dziewczyn takich jak ja, zarabiających krocie na swoich stopach w internecie, reklamując to jako niezwykle lukratywne zajęcie dodatkowe .

Nie tylko ja. W ciągu ostatnich kilku lat sprzedaż zdjęć stóp przeszła z niszowej rozrywki do sensacyjnego źródła dochodu, napędzanego przez platformy takie jak FeetFinder i algorytm nagradzający młode kobiety za szeptanie hasła „ dochód pasywny ”. Na TikToku opublikowano ponad milion filmów z hashtagiem „stopy”. Pomimo gwałtownego wzrostu popularności, nie jest jasne, ile początkujący może realistycznie oczekiwać zarobków. FeetFinder twierdzi, że jego najlepsi twórcy zgarniają poważne pieniądze, wyróżniając takie gwiazdy jak „SeducingSole”, która podobno zarobiła 200 000 dolarów w 2023 roku.

Pochłonięty badaniami, pogrążyłem się w wątkach na Reddicie, próbując dowiedzieć się, jak faktycznie zarabiać na stronach takich jak FeetFinder. Było to o wiele bardziej skomplikowane, niż sugerował TikTok. Twój profil musi mieć osobowość. Kupujący chcą czuć, że wspierają dziewczynę z sąsiedztwa. Aby się wyróżnić, potrzebujesz chwytu marketingowego, na przykład noszenia tych samych czerwonych szpilek na każdym zdjęciu albo robienia zdjęć w błocie. Konsekwencja pomaga ludziom cię zapamiętać. Musisz też promować siebie, czy to poprzez założenie dedykowanego konta na Instagramie, czy publikowanie na r/feet z nazwą swojego konta. I choć można zarobić bez tego, pokazywanie twarzy przynosi o wiele więcej. To było moje jedno stanowcze NIE.

Zupełnie nie chciałam pokazywać twarzy. Myśl o tym, że obcy mnie rozpoznają, albo co gorsza, ktoś znajomy natknie się na mój profil, wydawała mi się zapowiedzią osobistego skandalu. Myśl o tak bezczelnym uprzedmiotowieniu się, w zasadzie o umieszczeniu na moim profilu znaku „na sprzedaż”, wystarczyła, żebym się wycofała. Jednak po tygodniach czajenia się na forach, próbowałam przekonać samą siebie, że anonimowość jest możliwa. Mnóstwo osób twierdziło, że zarabiają pieniądze bez pokazywania twarzy, więc dlaczego ja nie mogłabym? Po miesiącach rozważań, rzut oka na moje konto bankowe i boleśnie niski stan konta wystarczyły mi, żeby mnie zmotywować.

Po miesiącach rozważań, rzut oka na mój stan konta i boleśnie niska kwota wystarczyły, aby mnie zmotywować.

Coś, co powinnam tu na początku zaznaczyć: moje stopy są brzydkie. Nie jestem kobietą obdarzoną długimi, palczastymi palcami i wysokim podbiciem. Moje stopy są zadziwiająco dziecinne. Moje krótkie, krępe palce zwijają się jeden w drugi, wyrastając z mojej grubej stopy. Moje paznokcie są prawie zawsze niepomalowane, szerokie i krótkie, a mój mały paznokieć to praktycznie tylko wiórek. Unikam sandałów, a klapki noszę tylko na plaży. Ale wraz z rosnącą popularnością klapek The Row za 690 dolarów, z palcami na wierzchu w całym Nowym Jorku, pomyślałam, że musi być ktoś, komu podobają się moje stopy, zwłaszcza jeśli są odpowiednio opakowane.

Założenie konta online i dołączenie do kartelu fotografii podiatrycznej jest niezwykle proste. Wybrałam nazwę użytkownika „Ogre_Girl”, nawiązującą do stanu moich palców u stóp. Miałam nadzieję, że moje stopy będą wpisywać się w jakąś kategorię fetyszu. Aby dokończyć tworzenie profilu, strona musiała potwierdzić, że mam ukończone 18 lat. Wysłałam zdjęcie, na którym trzymam dowód osobisty przed twarzą. W instrukcji napisano, że potwierdzenie mojego wieku zajmie od 48 do 72 godzin, i zaakceptowałam, że będę musiała odczekać kilka dni, zanim zarobię jakiekolwiek pieniądze.

Rozpocznij dzień od najważniejszych wiadomości z Salonu. Zapisz się na nasz bezpłatny poranny newsletter Crash Course.

Zajęło to kilka sekund. Byłem w środku. Wystarczyło zapłacić abonament. „Co to było za 5 dolarów, skoro mogłem zarobić o wiele więcej?” – pomyślałem. Ustawiłem przypomnienie, żeby anulować płatność przed końcem marca. Moja karta kredytowa uznała obciążenie za podejrzane, ale naciskałem dalej, mając na horyzoncie góry pieniędzy.

Potrzeba zdjęcia profilowego sprowadziła mnie na ziemię. Pokazanie twarzy wciąż nie wchodziło w grę. Moje stopy wyglądały jeszcze bardziej odpychająco w obiektywie iPhone'a. Pstrykałam je ze wszystkich stron, a każde zdjęcie było bardziej odpychające od poprzedniego. Włożyłam moje jedyne odkryte szpilki (czarne sandały na obcasie z odkrytą piętą i koralikami na pasku), ustawiłam aparat i ustawiłam samowyzwalacz na trzy sekundy. Cofnęłam się o krok i czekałam, aż telefon zrobi zdjęcie. To było najlepsze, co mogłam zrobić.

Założenie konta online i dołączenie do grona fotografów podiatrycznych jest niezwykle proste. Nazwałam się „Ogre_Girl”, nawiązując do stanu moich palców u stóp.

Pamiętając wszystko, czego dowiedziałam się z moich badań, starannie ułożyłam biografię, by brzmiała jak najbardziej autentycznie, oczywiście używając fałszywego imienia. Przedstawiłam się jako młoda kobieta, na którą mężczyźni, a właściwie każdy, mógłby poczuć się zachęcony. Napisałam:

„Cześć! Mam na imię Eve. Studiuję i mam nadzieję dorobić parę groszy. Jestem uzależniona od gotowania przepisów z New York Timesa i całkiem nieźle gotuję. Nie lubię pokazywać stóp, bo moje palce są krótkie, grube i przypominają ogra (stąd nazwa). Unikam sandałów, ale poddaję się ekstremalnej terapii ekspozycyjnej!”

Dodałem do konta jeszcze kilka zdjęć moich stóp. Wszystko było bardzo abstrakcyjne, żart, historia, coś do śmiechu z przyjaciółmi. „Więc kilka zdjęć moich stóp jest w sieci” – pomyślałem. „Nie ma sprawy”.

Otrzymałem pierwszą wiadomość od razu. Jeden z użytkowników zapytał:

„Cześć, przyjmujesz prośby o zdjęcia nóg? Szukam nóg z truskawkową skórą .”

Spojrzałem na swoje nogi. Były nieogolone i blade. Chętnie wyślę zdjęcia moich nóg, odpowiedziałem.

„Masz skórkę truskawkową?”

Czy miał na myśli rogowacenie okołomieszkowe (KP), często nazywane „kurzą skórką”, częstą chorobę powodującą powstawanie małych grudek na skórze? (Nie miałem tego schorzenia.)

„Nie sądzę!” odpowiedziałem. „Ale mam dobrą osobowość”.

Przeglądając stronę, zaczynasz odkrywać różne niszowe pragnienia ludzi, które Ty, jako twórca treści o stopach, możesz zaspokoić. Są fetyszyści stóp, którzy chcą zobaczyć filmik, na którym wchodzisz na kamerę, aby zasymulować doznania bycia nadepniętym. Są osoby, które marzą o wysokich podbiciach lub stopach pokrytych balsamem.

Minęło kilka dni, a ja nadal nie zarobiłem ani grosza. Zazdrościłem dziewczynom z mojej strony „Dla Ciebie”, które zarabiały krocie. Na TikToku zobaczyłem filmik, na którym dziewczyna sprzedawała brudne skarpetki sportowe, twierdząc, że zarabia 500 dolarów dziennie. Wiedziałem, że muszę się bardziej postarać.

FeetFinder ma stronę z listą aktywnych kupujących. Na ich stronach często znajdują się recenzje innych sprzedawców i lista ich konkretnych fetyszy. Aby przyciągnąć ludzi na swoją stronę, musisz dotrzeć do konkretnych kupujących i przekonać ich do zakupu zdjęcia lub filmu. Mój pierwszy komunikat zawsze brzmiał: „Cześć!!!!!”.

Wielu ludzi, z którymi rozmawiałem, chciało zdjęcia-zapowiedzi, czegoś, co mogłoby ich zwabić. Po co mieliby płacić za zdjęcie lub film, skoro rozdawałem je za darmo? „Oszuści” – pomyślałem, całkowicie ignorując te wiadomości. Inni po prostu chcieli porozmawiać. Chcieli wiedzieć, że jesteś, że ich słuchasz.

Minęło kilka dni, a ja nadal nie zarobiłem ani grosza. Zazdrościłem dziewczynom z mojej strony „Dla Ciebie”, które zarabiały krocie. Na TikToku zobaczyłem filmik, na którym dziewczyna sprzedawała brudne skarpetki sportowe, twierdząc, że zarabia 500 dolarów dziennie. Wiedziałem, że muszę się bardziej postarać.

Wiadomości „Cześć!!!!” latały wszędzie. Skontaktowałem się z każdym aktywnym kupującym, jakiego udało mi się znaleźć, bez konkretnego fetyszu. Ktoś odpowiedział wiadomością głosową.

„Właśnie wracam do domu z pracy”. Jego głęboki głos dobiegł z głośnika mojego komputera. Słuchaliśmy uważnie z moim współlokatorem, jakby to był podcast o prawdziwych zbrodniach . Mieszkał w Seattle i wydawał się normalny, przynajmniej z tego, co zauważyłem – zaczęliśmy rozmawiać.

„Właśnie oglądam „ Real Housewives ”” – odpowiedziałam SMS-em, a mój głos wydawał się zbyt intymny, żeby go użyć. „Ale jest już późno, więc niedługo zacznę się szykować do snu”.

Dowiedziałam się, że mieszkał kiedyś na Upper East Side. „1000 lat temu” – powiedział. Rozmawialiśmy o pracy. Zapytał, czy korzystam z jakiejś innej platformy do prostytucji . Zaczęłam budować w głowie jego obraz: rude włosy, piegowaty, blada cera, lekki brzuch piwny, może koło czterdziestki, singiel, bezdzietny.

Wysyłaliśmy sobie SMS-y całymi dniami, bez żadnej wzmianki o spersonalizowanych zdjęciach czy filmach, a im więcej o tym myślałam, tym mniej miałam ochoty je wysyłać. Zaczęłam się zastanawiać, co musiałoby się stać, żebym faktycznie wysłała zdjęcie. Że jakiś mężczyzna w Seattle zobaczyłby moje stopy – stopy, których boję się pokazywać znajomym latem – owinięte w sandał. Mężczyzna z nazwą użytkownika będącą przypadkowym zlepkiem liter i cyfr będzie właścicielem zdjęcia, które zrobiłam tylko dla niego.

Chciał, żebym była człowiekiem, ale bycie człowiekiem to było zbyt wiele, zbyt prywatne. Pragnął łagodności, uroku, odrobiny wrażliwości, żebym czuła, że nie biorę mu tylko pieniędzy. Chciał czuć, że tego potrzebuję, że potrzebuję jego — że lubię nasze rozmowy, że w naszej wymianie zdań jest coś wyjątkowego. Nie chciałam mu tego dawać. Chciałam zarabiać pieniądze bez konieczności udawania intymności.

Sprzedawanie zdjęć stóp to prostytucja. Nie miało znaczenia, że nie byłam naga, że nikt mnie nie dotykał, ani że to były tylko moje krótkie, krótkie palce u stóp. Nie da się oddzielić transakcji od jej implikacji: ktoś ma orgazm, a ty dostajesz zapłatę. Granica między ciałem a produktem zaciera się. Zaczynasz rozumieć, że nawet najbardziej niewinne z pozoru części ciała mogą zostać zerotyzowane, jeśli ktoś zdecyduje, że pragnie ich wystarczająco mocno.

Wydałem 5,54 dolara na opłatę abonamentową i nie zarobiłem ani jednego dolara. Jedyne, co mogłem z tego wywnioskować, to wdawanie się w niezręczne rozmowy. To wszystko było trochę smutne, nie tylko dlatego, że nic nie zarobiłem, ale dlatego, że pozwoliłem sobie uwierzyć, że mogę sprzedać intymność, nie oddając jej nikomu.

Przestałem rozmawiać z głosem po drugiej stronie kraju. Całkowicie przestałem wchodzić na stronę.

Przez następne trzy dni mężczyzna pisał do mnie każdego ranka: „Halo?”

Poczułem się winny, że nie odpowiedziałem.

salon

salon

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow