Reno o politycznych konsekwencjach wygnania silnych bogów

W moim ostatnim poście opisałem, co RR Reno widzi jako społeczne konsekwencje wygnania silnych bogów . W tym poście przyjrzę się temu, co Reno widzi jako polityczne rezultaty.
Według obliczeń Reno wiele destabilizujących konsekwencji politycznych wygnania silnych bogów zostało powstrzymanych przez zbliżające się zagrożenie zimnej wojny. Powszechne rozpoznanie zagrożenia ze strony rosyjskiego komunizmu stworzyło podstawę społecznej jedności nawet w obliczu braku silnych bogów:
Oczywiście, w pierwszych dekadach ery powojennej zwolennicy otwartego społeczeństwa mogli uważać jego podstawową solidarność za pewnik. Zimna wojna utrzymywała Zachód w napięciu w kwestii zbiorowego celu. Ale upadek Związku Radzieckiego usunął granice utopijnych ideałów otwartości, które teraz ciążą na nas z rozpływającą się pilnością.
W obliczu braku zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego bramy „utopijnych ideałów otwartości” zostały szeroko otwarte. Polityka została ustalona w celu podtrzymywania i wspierania otwartości dla samej otwartości. Ale im bardziej otwarte i bezgraniczne staje się społeczeństwo, tym mniej wyraźne i istotne będzie w nim poczucie wspólnoty. Ludzie w kraju nie mogą odczuwać i utrzymywać wyraźnego poczucia wspólnego celu, tożsamości i lojalności, gdy granice są zniesione, a każdy z dowolnego miejsca może przychodzić i odchodzić, kiedy mu się podoba. Tak jak lojalność w rodzinie uległaby zmniejszeniu, gdyby rodzina nie traktowała się nawzajem w sposób preferencyjny, tak lojalność, która spaja kraje, zostanie zerwana bez podobnych zobowiązań.
Tak więc jedną z konsekwencji, jaką Reno widzi w wygnaniu silnych bogów, jest reakcja przeciwko temu poczuciu utraconej wspólnoty, prowadząca do odrodzenia się populizmu. Ten odradzający się populizm, jak mówi Reno, jest motywowany przez poczucie wśród ludności, że przywódcy polityczni nie są lojalni wobec obywateli swoich krajów:
Coraz więcej wyborców na Zachodzie wyczuwa dziwną niezdolność naszej klasy przywódczej do potwierdzenia lojalności wobec ludzi, którym przewodzą. I tak wyborcy podejrzewają, słusznie, że ci, którzy przewodzą, nie są skłonni ich chronić… Ich przywódcy nie zrobią tego, co powinni robić przywódcy, czyli ochrony i zachowania królestwa, podtrzymywania i budowania naszego domu-odłamka.
Wyborcy podejrzewają coś więcej niż tylko brak lojalności ze strony klasy przywódczej – mają poczucie, że ci na szczycie aktywnie patrzą na nich z góry i nimi gardzą. To przygotowuje grunt pod ruchy populistyczne, które mają się wznieść:
Populizm, który jest unikalny dla demokratycznej nowoczesności, nie jest filozofią polityczną. W systemie demokratycznym rządzący konsensus zazwyczaj kształtuje wahania partyjnej polityki wyborczej. W pewnych momentach jednak konsensus staje się dekadencki i dysfunkcjonalny. Demos staje się niespokojny. Z tego niepokoju powstaje populizm, który często jest niezróżnicowany, a czasami destrukcyjny. Kiedy klasa rządząca ignoruje lub wyśmiewa niespokojny lud („godnych pożałowania”, „biorących”, „rasistów”, „islamofobów”, „faszystów” itd.), niepokój przeradza się w nastrój wrogości. Populista zyskuje władzę polityczną na mocy tej wrogiej postawy. Sprzeciwia się rządzącemu konsensusowi, atakując jego polityczne ucieleśnienie, establishment. Zgodnie z tą definicją Trump jest niewątpliwie populistą, podobnie jak politycy antyestablishmentowi w Europie.
Inne duże konsekwencje polityczne, jakie dostrzega Reno, to pojawienie się polityki tożsamości. Silni bogowie, przypomnijmy, są obiektami wspólnej lojalności, oddania i miłości, które jednoczą ludzi w całym społeczeństwie. Ci bogowie mogą zostać wygnani, ale pozostawiona pustka nadal woła, aby ją wypełnić czymś innym. „Odrzucenie norm społecznych i pielęgnowanie „indywidualności” nie są naturalnymi impulsami. Wręcz przeciwnie, jako zwierzęta społeczne jesteśmy skłonni żyć zgodnie z dominującą opinią” — mówi Reno. Osłabienie silnego poczucia wspólnej tożsamości narodowej i lojalności narodowej nie eliminuje tego fundamentalnego ludzkiego pragnienia — jedynie je przekierowuje. A wraz z ramami dostarczonymi przez powojenny konsensus, pragnienie to zostało przekierowane w stronę kłótliwej polityki tożsamości:
Ci, którzy skłaniają się ku „tożsamości”, mają słuszną intuicję, że samotność wymaga wspólnej lojalności. Ponieważ nieustanne dążenie do realizacji programu otwartego społeczeństwa pozbawia ich silnej tożsamości obywatelskiej, wracają do rasy, płci, orientacji seksualnej lub innej „tożsamości”, procesu, który wzmacnia i jest wzmacniany przez powojenny konsensus. Polityka tożsamości akcentuje różnice, które promuje różnorodność i inne terapie otwartości, i przekierowuje nasze pragnienie solidarności, skupiając je na DNA (rasie lub płci) i praktykach seksualnych. Są to również tropy otwartego społeczeństwa. Polityka tożsamości konstruuje pseudopolitykę, która opiera się na żalu i moralnym oburzeniu, uniemożliwiając obywatelom konsolidację wokół wspólnych projektów obywatelskich – poza ponownym potwierdzeniem otwartego społeczeństwa jako celu samego w sobie.
To nie tylko umożliwia multikulturowy nihilizm po lewej stronie, ale także biały nacjonalistyczny populizm po prawej stronie:
Perwersyjnych bogów krwi, ziemi i tożsamości nie da się pokonać za pomocą terapii osłabiania otwartego społeczeństwa. Przeciwnie, zachęca ich multikulturalizm i redukcyjne techniki krytyki. W obecnej dekadenckiej formie powojenny konsensus sprawia, że biały nacjonalizm jest całkowicie przekonującym stanowiskiem. Oparty na „małym świecie” DNA, potwierdza swoje roszczenie do uznania w uznawanym świętowaniu różnorodności. Nie możemy zapobiec powrotowi poniżających bogów, ponownie stosując nakazy otwartego społeczeństwa. Fałszywe miłości mogą być naprawione tylko przez prawdziwe miłości.
I to perwersyjne przekierowanie impulsów jest tym, co napędza ostateczny pomysł Reno. Jak widzi to Reno, silnych bogów nigdy nie da się trwale wyeliminować, można ich jedynie zastąpić. Silni bogowie wygnani przez powojenny konsensus pozostawili pustkę wypełnioną destrukcyjnym populizmem i wzrostem polityki tożsamości. Te ruchy mogą być destrukcyjne, ale rosną, ponieważ przemawiają do podstawowej ludzkiej potrzeby, której filozofia otwartego społeczeństwa pozostawia wiecznie niezaspokojoną. Oznacza to, że tych destrukcyjnych ruchów samych w sobie nie można po prostu rozwiać – coś musi je zastąpić, aby wypełnić potrzebę, którą te ruchy się żywią. A Reno mówi, że będzie to wymagało powrotu silnych bogów.
W kolejnym poście opiszę, jaką formę, zdaniem Reno, powinien przybrać ten powrót i jak można go osiągnąć.
econlib