Wyborcy Demokratów zwrócili się przeciwko Izraelowi. Dlaczego ich przywódcy tego nie zrobią?

Odkąd była wiceprezydent Kamala Harris przegrała wybory prezydenckie w 2024 roku, Partia Demokratyczna panikuje, szukając sposobów na odzyskanie większej liczby wyborców. Wśród pomysłów znalazły się m.in.: prowadzenie podcastów przez przedstawicieli Partii Demokratycznej, znalezienie własnego Joe Rogana i zapuszczenie zarostu .
Ale jeśli chodzi o kwestie, które naprawdę interesują wyborców Demokratów, partia nie wydaje się być tak chętna do eksperymentów . A jest jeden temat, który pokazuje, jak duży jest podział między demokratycznym establishmentem a wyborcami o poglądach demokratycznych: poparcie Stanów Zjednoczonych dla Izraela.
Zniszczenie Gazy przez Izrael – które wielu naukowców i ekspertów uważa za trwające ludobójstwo – spowodowało dramatyczną zmianę w postrzeganiu Izraela i jego relacji z USA przez Amerykanów. Zmiana ta jest szczególnie widoczna wśród wyborców Partii Demokratycznej. Niedawny sondaż Quinnipiac wykazał, że tylko 12% wyborców Partii Demokratycznej deklaruje większą sympatię dla Izraelczyków, podczas gdy 60% deklaruje większą sympatię dla Palestyńczyków.
Porównajmy to z sytuacją sprzed zaledwie ośmiu lat, kiedy Quinnipiac zadał wyborcom to samo pytanie . W 2017 roku 42 procent respondentów Partii Demokratycznej stwierdziło, że sympatyzuje bardziej z Izraelczykami, podczas gdy tylko 23 procent opowiedziało się bardziej po stronie Palestyńczyków.
„Nagle to właśnie stanowisko propalestyńskie, a nie izraelskie, dominuje w polityce Demokratów” – powiedział Harry Enten, główny analityk danych CNN, w niedawnej audycji, w której wyjaśnił, dlaczego Zohran Mamdani, zagorzały krytyk Izraela, tak dobrze wypadł w prawyborach na burmistrza Nowego Jorku. „Rzadko widuję takie zmiany”.
W ciągu ostatniego tygodnia wiadomości i zdjęcia coraz większej liczby palestyńskich dzieci umierających z głodu w końcu zmusiły amerykańskich polityków do przeciwstawienia się zbrodniom wojennym Izraela popełnionym w Strefie Gazy. Coraz większa liczba Demokratów krytykuje wykorzystywanie przez Izrael głodu jako broni wojennej w ostatnich dniach, ze względu na katastrofalną sytuację, choć Izrael od początku wojny używa pomocy humanitarnej jako broni . Wydaje się, że po prawie dwóch latach izraelskiego ataku na Strefę Gazy coraz więcej Demokratów zaczyna zmieniać swój ton .
Ale ogólnie rzecz biorąc, demokratyczny establishment pozostał w rozbieżności ze swoimi wyborcami w sprawie Izraela — ponieważ działania i polityka Demokratów opowiadają zupełnie inną historię niż ich niedawna retoryka. Demokratyczni przywódcy w Kongresie, na przykład, niedawno spotkali się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, na którego wydano nakaz aresztowania — wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny — za domniemane zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne, w tym zbrodnię głodu jako metodę prowadzenia wojny . Wysoko postawieni demokratyczni urzędnicy z Nowego Jorku, w tym lider mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries oraz senatorowie Chuck Schumer i Kirsten Gillibrand, również wstrzymali się z poparciem Mamdaniego, pomimo że był on kandydatem ich partii na burmistrza Nowego Jorku. Jedną z kwestii , którą ciągle przytaczają, jest sposób, w jaki Mamdani mówi o Izraelu , prawdopodobnie z obawy przed zniechęceniem części własnych wyborców.
Gdyby Demokraci naprawdę chcieli działać zgodnie ze swoją krytyką rządu Netanjahu, mogliby w ciągu ostatnich dwóch lat próbować zawiesić pomoc wojskową dla Izraela – w tym broń obronną – do czasu, aż będzie ona zgodna z prawem międzynarodowym. Jednak kiedy członkowie Kongresu zgłaszali tego typu propozycje – jak rezolucja senatora stanu Vermont, Berniego Sandersa, o wstrzymaniu miliardowej pomocy wojskowej dla Izraela – konsekwentnie nie zyskiwały one żadnego realnego poparcia w Partii Demokratycznej, a co dopiero po republikańskiej stronie barykady.
Zamiast tego, za rządów Bidena, kongresmeni z Partii Demokratycznej pomogli zatwierdzić ponad 17 miliardów dolarów pomocy wojskowej dla Izraela, nawet po tym, jak Izrael został oskarżony o ludobójstwo przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Na początku tego miesiąca tylko czterech demokratów z Izby Reprezentantów zagłosowało za poprawką do ustawy budżetowej na obronę, która pozbawiłaby Izrael 500 milionów dolarów pomocy wojskowej. Nawet niektórzy postępowi liderzy partii, jak kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez (demokratka z Nowego Jorku), głosowali przeciwko poprawce, argumentując, że pomoc była przeznaczona na broń obronną , a nie ofensywną.
Biorąc pod uwagę, jak bardzo demokratyczni wyborcy zmienili swoje poparcie dla Izraela — w ciągu ostatniej dekady nastąpiła zmiana o ponad 60 punktów procentowych — dlaczego reakcja establishmentu ich partii jest tak powolna?
Jeszcze przed wojną w Strefie Gazy opinia publiczna w USA, zwłaszcza wśród Demokratów, zmieniała nastawienie wobec Izraela. Sondaże Gallupa wykazały ten sam trend, co sondaże Quinnipiac. W 2013 roku tylko 19 procent wyborców Demokratów sympatyzowało bardziej z Palestyńczykami niż z Izraelczykami. Do 2022 roku – na rok przed atakami Hamasu z 7 października – odsetek ten podwoił się do 38 procent. Zniszczenie Strefy Gazy przez Izrael jedynie przyspieszyło tę zmianę i do 2025 roku 59 procent wyborców Demokratów sympatyzowało bardziej z Palestyńczykami, podczas gdy tylko 21 procent sympatyzowało bardziej z Izraelczykami.

Ta radykalna zmiana nie ogranicza się tylko do Demokratów. Według Gallupa , w 2013 roku 63% niezależnych sympatyzowało bardziej z Izraelczykami, podczas gdy tylko 11% stwierdziło, że sympatyzuje z Palestyńczykami. Do 2025 roku te liczby wynosiły odpowiednio 42% i 34% – co oznaczało zmianę o 44 punkty procentowe. Z drugiej strony, wyborcy republikańscy pozostali stosunkowo stabilni i zdecydowanie pro-izraelscy.
Co zatem tłumaczy niechęć Demokratów do zmiany stanowiska w sprawie Izraela? Jednym z głównych czynników jest lobby izraelskie. Politolodzy John Mearsheimer i Stephen Walt argumentują, że siła tego lobby – a w szczególności Amerykańskiego Komitetu ds. Izraela i Spraw Publicznych (AIPAC) – jest w dużej mierze odpowiedzialna za silne relacje amerykańsko-izraelskie.
W artykule z 2006 roku dla London Review of Books , który później przekształcili w książkę , napisali: „Główny cel polityki USA w regionie wynika niemal wyłącznie z polityki wewnętrznej, a zwłaszcza z działań „izraelskiego lobby”. Innym grupom interesów udało się wypaczyć politykę zagraniczną, ale żadnemu lobby nie udało się odwieść jej tak daleko od sugerowanego przez interes narodowy, jednocześnie przekonując Amerykanów, że interesy USA i interesy drugiego kraju — w tym przypadku Izraela — są zasadniczo identyczne”.
Choć inni odrzucają to twierdzenie , trudno zaprzeczyć, że AIPAC — nieprzejednana grupa pro-izraelska, która od dziesięcioleci lobbuje na rzecz obu partii politycznych, pomagając w organizowaniu wpłat darczyńców na kampanie kandydatów pro-izraelskich — nie odgrywa znaczącej roli w polityce USA i polityce zagranicznej.
Chociaż nie da się precyzyjnie określić wpływu ekonomicznego AIPAC-u — częściowo dlatego, że jego działania pomagają również jego sieci darczyńców i innym pro-izraelskim komitetom politycznym wiedzieć, gdzie kierować swoje zasoby — jest to jedna z najlepiej finansowanych i najpotężniejszych organizacji w amerykańskiej polityce. Nawet wśród grup lobbingowych jej wpływ jest zdumiewający, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak relatywnie niszowa jest ich sprawa. W cyklu wyborczym w 2024 roku AIPAC , który podobno szczycił się funduszem wojennym w wysokości 100 milionów dolarów na namierzanie kandydatów o postępowym profilu, był jednym z największych inwestorów wyborczych . (AIPAC często był chroniony przed krytyką, z jaką spotykają się inne duże grupy lobbingowe, ponieważ osoby, które wskazują na nadmierną rolę AIPAC-u w wyborach, są często oskarżane o angażowanie się w antysemickie stereotypy .)
„Członkowie obu partii obawiali się narażenia na sprzeciw Amerykańskiego Komitetu Spraw Publicznych Izraela (American Israel Public Affairs Committee), potężnej, ponadpartyjnej organizacji lobbingowej, której celem jest zapewnienie niezachwianego poparcia USA dla Izraela” – napisał były prezydent Barack Obama w swoich wspomnieniach „ Ziemia obiecana ” . „Ci, którzy zbyt głośno krytykowali politykę Izraela, ryzykowali, że zostaną napiętnowani jako „antyizraelscy” (i być może antysemici) i staną twarzą w twarz z dobrze finansowanym przeciwnikiem w kolejnych wyborach”.
AIPAC to tylko jeden z elementów całego ekosystemu lobbingowego, który obejmuje inne grupy proizraelskie , think tanki i zamożnych ludzi , którzy próbują wpływać na politykę USA, aby wspierać Izrael. To odzwierciedlenie ogólnego sposobu działania pieniędzy w polityce: bogaci darczyńcy mają znacznie większy wpływ na liderów partii niż przeciętni wyborcy. Dlatego na przykład zamożni ludzie i korporacje wciąż unikają znacznych podwyżek podatków, mimo że wyższe podatki dla milionerów cieszą się ogromną popularnością wśród Amerykanów.
AIPAC zdaje się być w pełni świadomy, że poglądy demokratycznych wyborców na temat Izraela szybko się zmieniają, do tego stopnia, że w ostatnich cyklach wyborczych stał się jeszcze bardziej agresywny . W 2024 roku grupa wzięła na celownik demokratycznych członków Kongresu krytykujących Izrael, wydając miliony dolarów na pomoc w ich odsunięciu od władzy. Jamaal Bowman z Nowego Jorku i Cori Bush z Missouri przegrali swoje prawybory z kontrkandydatami wspieranymi przez AIPAC. W wyniku wydatków AIPAC, te dwa wyścigi stały się najdroższymi prawyborami Izby Reprezentantów w historii USA. (Co ciekawe, AIPAC przekazywał pieniądze na te wyścigi za pośrednictwem swojego nowego super PAC, mgliście nazwanego „United Democracy Project”, co być może świadczy o tym, że nawet AIPAC zdaje sobie sprawę z tego, jak toksyczna stała się jego marka w polityce Demokratów). Miliony dolarów, które AIPAC przeznaczył na te prawybory, były desperacką próbą – w obliczu szybko zmieniającej się sytuacji politycznej wokół Izraela – ostrzeżenia dla Demokratów: Krytykuj Izrael, a i tak spotkasz się z dobrze finansowanym przeciwnikiem.

Oczywiście, wpływy AIPAC mają swoje granice. Pomimo wydania rekordowych kwot na odsunięcie Bowmana i Busha od władzy, inni przedstawiciele, którzy ściągnęli na siebie gniew AIPAC – w tym Rashida Tlaib, Ilhan Omar i Summer Lee – bez trudu wygrali reelekcję. W niektórych przypadkach AIPAC nawet nie próbował , wiedząc, że urzędujący kandydaci są zbyt silni.
To nie znaczy, że AIPAC znika. Grupa pozostaje głównym darczyńcą niektórych ważnych postaci Demokratów, w tym Gillibrand i Jeffries . I nawet Demokraci, którzy odrzucają pieniądze od grup pro-izraelskich, mogą nadal czuć się ograniczeni przez lobby izraelskie. Ocasio-Cortez, na przykład, celowo odrzuciła AIPAC, gdy zwrócili się do niej po tym, jak wygrała swoje pierwsze prawybory w 2018 roku. Ale jest jasne, dlaczego nawet ona obawia się być zbyt otwarta przeciwko Izraelowi. Weźmy na przykład jej głosowanie za poprawką, która pozbawiłaby Izrael pomocy wojskowej. Jeśli ma jakiekolwiek ambicje do urzędu stanowego, nietrudno wyobrazić sobie reklamy atakujące ją, wyzywające ją — potencjalnie nazywające antysemitką — za głosowanie za pozbawieniem Izraela pieniędzy na broń obronną. I łatwo zrozumieć, dlaczego ta perspektywa mogłaby ją przestraszyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jej stan jest domem dla największej populacji Żydów w USA.
Kolejną przeszkodą dla Demokratów w zmianie stanowiska w sprawie Izraela jest to, że grupy takie jak Liga Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League ) pomyliły anty-sionizm z antysemityzmem . Sprawia to, że politycy mają trudności z otwartym mówieniem o fatalnej sytuacji praw człowieka w Izraelu, nie mówiąc już o popieraniu wyzwolenia Palestyny.
W amerykańskiej polityce i kulturze istnieje również długotrwałe uprzedzenie do Palestyńczyków. Politycy mogą bezkarnie powtarzać izraelskie hasła, które dehumanizują Palestyńczyków, w tym (jak wspomniano powyżej) utożsamiając antysyjonizm z antysemityzmem lub potępiając symbole takie jak kefija jako nienawistne , nie spotykając się z tak silnym sprzeciwem, jak gdyby mówili o innych grupach etnicznych. W rezultacie rasizm antypalestyński rzadko jest nazywany odrębną formą dyskryminacji i często pozostaje niezauważony. Ułatwia to obronę Izraela, ponieważ Palestyńczycy są zbyt często traktowani w amerykańskiej polityce jako drugorzędni, a nie jako osoby, które ponoszą konsekwencje życia lub śmierci w bezpośrednim wyniku polityki USA.
Wreszcie, istnieje problem politycznej bezwładności. Wielu polityków establishmentu, którzy działają już od jakiegoś czasu, jest przyzwyczajonych do innej epoki politycznej, w której poparcie dla Izraela było niezachwiane. Należą oni również do starszego pokolenia, którego poglądy na temat Izraela znacznie różnią się od poglądów młodszych Amerykanów. Wyraźny podział pokoleniowy jest widoczny nawet wśród żydowskich wyborców: niedawny sondaż przeprowadzony w ramach kampanii wyborczej na burmistrza Nowego Jorku wykazał, że 67% żydowskich wyborców poniżej 45. roku życia popiera Mamdaniego, podczas gdy wśród żydowskich wyborców powyżej 45. roku życia odsetek ten wynosi zaledwie 25%.
Wszystko to pomaga wyjaśnić, dlaczego tak wielu demokratów z establishmentu — przyzwyczajonych do polityki, w której Izrael cieszył się szerokim poparciem wyborców obu partii — może być niechętnych zaakceptowaniu nowej rzeczywistości politycznej.
Ale w pewnym momencie, jeśli Demokraci naprawdę chcą poprawić swoją pozycję wśród opinii publicznej — zwłaszcza teraz, gdy ich notowania są rekordowo niskie — rozsądnie byłoby zacząć naprawdę słuchać swoich wyborców.
Partia Demokratyczna ma wielu radykalnych, pro-izraelskich urzędników, z których niektórzy dołożyli wszelkich starań, by bronić niemożliwych do obrony działań Izraela w Strefie Gazy. W 2023 roku niektórzy Demokraci dołączyli nawet do swoich republikańskich kolegów, krytykując Tlaib , jedyną Palestyńsko-Amerykankę w Izbie Reprezentantów, za jej krytykę Izraela . I choć Demokraci łatwiej potępiali oczywiste cele, takie jak prawicowy rząd Netanjahu czy przemoc osadników , nadal mają trudności z szerszą krytyką rutynowych naruszeń prawa międzynarodowego przez Izrael.
Istnieją jednak oznaki, że Demokraci mogą zacząć zmieniać swoje stanowisko . W ostatnich latach coraz więcej demokratycznych członków Kongresu głośno krytykuje Izrael i okupację Palestyny . Senator stanu Maryland, Chris Van Hollen, który nie jest zagorzałym lewicowcem, konsekwentnie krytykuje wojnę Izraela, a nawet skrytykował administrację Bidena za zaangażowanie w nią .
Te głosy stanowią mniejszość, ale wskazują na potencjalną szansę na zmiany. Rozłam w partii może oznaczać, że działania administracji Bidena w sprawie Gazy będą przedmiotem zaciętej debaty w prawyborach Demokratów w 2028 roku, biorąc pod uwagę, jak Biden umożliwił jeden z najkrwawszych ataków militarnych w tym stuleciu – atak, który wielu wyborców Demokratów, zwłaszcza młodych, postrzega jako ludobójstwo . To z kolei mogłoby dodatkowo ośmielić postępowych Demokratów do bardziej otwartego wyrażania sprzeciwu wobec Izraela.
Jak pokazał wyścig Mamdaniego w Nowym Jorku w zeszłym miesiącu, może to być zaskoczeniem dla niektórych bardziej tradycyjnych demokratów, ponieważ bycie propalestyńskim nie jest już, jak długo sądzono, trzecią szyną w amerykańskiej polityce .
Przecież jeśli Mamdani, zagorzały krytyk Izraela, zdołał wygrać nominację Demokratów na burmistrza miasta, które ma największą w kraju grupę wyborców żydowskich, to tego rodzaju polityka może odnieść sukces gdzie indziej, niezależnie od tego, jak bardzo grupy lobbingowe starają się ją powstrzymać.
Vox