Każdy, kto nazywa niemieckiego polityka nieudacznikiem, popełnia przestępstwo – jak wolność słowa jest pod presją


Erikona/iStockphoto/Getty
W Niemczech każdy, kto nazwie polityka nieudacznikiem, ryzykuje karą grzywny. Niemiecki prawnik Markus Roscher napisał na portalu X, że został ukarany grzywną w wysokości 3000 euro, ponieważ nazwał Roberta Habecka, Olafa Scholza i Annalenę Baerbock złośliwymi nieudacznikami, głupimi i aroganckimi z powodu prawa grzewczego. Teraz myśliwy rekreacyjny również będzie musiał stracić pozwolenie na broń – z powodu „niezawodności”. Grozi mu również utrata prawa do wykonywania zawodu prawnika.
NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Jako długoletni użytkownik Twittera, naprawdę zna czerwone linie, powiedział Roscher gazecie „Bild”. Jednak pod rządami czerwono-zielonych rządów granice wolności słowa uległy „przesunięciu”.
Roscher, który opowiada się po prawicy, dał temu wyraz publicznie w zeszłym tygodniu, zachęcony przemówieniem JD Vance'a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Amerykański wiceprezydent uznał cenzurę wolności słowa za największe zagrożenie dla Europy.
Vance powiedział, że rządy europejskie uciszają swoich obywateli. Odmienne opinie są ignorowane i uznawane za fałszywe informacje. Ale nie można zmusić ludzi, „aby myśleli, czuli i wierzyli”.
Naloty wcześnie rano o szóstejDwa dni po wystąpieniu Vance'a amerykańska stacja telewizyjna CBS wyemitowała szeroko przyjęty dokument, który pokazał, że przepisy dotyczące wolności słowa w Niemczech są rzeczywiście interpretowane stosunkowo rygorystycznie. Artykuł w popularnym magazynie informacyjnym „60 Minutes” nosił tytuł „Nadzór nad internetem w Niemczech, gdzie mowa nienawiści i obelgi są przestępstwem”.
„Często zaczyna się to od porannej wizyty policji” – mówi w swoim wprowadzeniu Sharyn Alfonsi, prezenterka programu „60 Minutes”. Następnie widzisz funkcjonariuszy wchodzących do mieszkania, które rzekomo znajduje się w północno-zachodnich Niemczech. Policja znów wychodzi z laptopem i telefonem komórkowym w plastikowych torbach. Urządzenia zostały skonfiskowane, ponieważ ich właściciel zamieścił na nich rasistowską karykaturę.
Niemiecka policja dokonała rewizji w domu podejrzanego, skonfiskowała laptop i telefon. Przestępstwo? Zamieszczanie rasistowskich rysunków w Internecie. https://t.co/4LHUP1ZWrB pic.twitter.com/tEC1N1Nm1L
— 60 Minutes (@60Minutes) 17 lutego 2025 r.
Jak pewnie mówią przed kamerą trzej prokuratorzy, ich praca przyczynia się do zachowania demokracji. Ich zadaniem jest zapobieganie nieograniczonemu rozprzestrzenianiu się szkodliwej retoryki.
Jedna scena w szczególności wywołała oburzenie wśród wielu widzów. „Jak ludzie reagują, gdy zabierasz im telefony komórkowe?” – pyta prezenter. „Jesteś w szoku” – odpowiada jeden z prokuratorów. „Bycie bez telefonu komórkowego to jak kara, gorsza niż sama grzywna”. Wszyscy trzej się śmieją. Najwyraźniej zabawnie jest dla nich myśleć o tym, jaki wpływ ma zastraszanie.
Dokument porusza kwestię, gdzie w Niemczech przebiega granica między dopuszczalnym wyrażaniem opinii a zachowaniem przestępczym. Reakcje mówiły o sprawiedliwości ideologicznej jako konsekwencji wyrazistego niemieckiego moralizmu. W rzeczywistości działania śledczych po raz kolejny dowodzą, że starają się edukować obywateli, aby stali się lepszymi ludźmi, poprzez dobrze przemyślane prawo.
Nic dziwnego, że według badań prawie połowa Niemców nie odważy się już publicznie wyrażać swoich opinii.
700 skarg karnych Roberta HabeckaMorderstwo polityka CDU, Waltera Lübcke, było punktem zwrotnym w walce z przestępstwami z nienawiści w Niemczech. Przez lata Lübcke był obiektem wrogości i gróźb śmierci w mediach społecznościowych. W 2019 roku został zastrzelony przez prawicowego ekstremistę.
Od tego czasu w Niemczech wprowadzono wiele nowych przepisów dotyczących znieważenia, uznając mowę nienawiści w internecie za przestępstwo. Od 2021 roku można być ściganym za znieważenie polityków. Robert Habeck na przykład szeroko z tego korzysta. Polityk Partii Zielonych złożył ponad 700 skarg dotyczących przestępstw w związku z treściami o charakterze nienawiści. Jesienią ubiegłego roku zgłosił na antenie X mężczyznę, który nazwał go „idiotą”. W związku z tym przeprowadzono przeszukanie domu.
Obecnie w Niemczech działa nie mniej niż szesnaście jednostek mających zespoły śledcze, które badają komentarze nacechowane nienawiścią. Tak tłumaczy prokurator w programie „60 Minutes” siedząc w swoim biurze przed stosami akt. W oddziale w Dolnej Saksonii leczono rocznie 3500 pacjentów. Brzmi to jak studnia bez dna.
Prezenter CBS ironicznie mówi o „odrobinie niemieckiego porządku w prawdziwie chaotycznej sieci WWW”. Pyta, czy łowcy nienawiści naprawdę wierzą, że mogą coś zmienić. Mówią, że tak. Jakiekolwiek inne stwierdzenie podważyłoby ich zapał.
Biały Dom zakazuje APTak – tak odpowiedziałoby wielu Amerykanów, a wraz z nimi wszyscy ci, którzy wolność rozumieją jako prawo do obrażania innych i powiedzenia w przypływie emocji czegoś niegrzecznego. W każdym razie JD Vance uznał reportaż CBS za potwierdzenie swoich poglądów. Skomentował to na X słowem „orwellowski”. „Obrażanie nie jest przestępstwem” – napisał. Kryminalizacja wolności słowa nadwyręży stosunki między USA a Europą.
W Stanach Zjednoczonych wolność słowa chroni Pierwsza Poprawka. Dotyczy to również sytuacji, gdy stwierdzenie wzbudza nienawiść. Wolność prasy jest również wyraźnie wspomniana i powinna być chroniona przed kontrolą ze strony rządu federalnego.
Jednakże wątpliwe traktowanie niezależnych mediów przez Donalda Trumpa było zauważane kilkakrotnie od czasu jego drugiej inauguracji. Podczas gdy JD Vance oskarżył Europejczyków w Monachium o cenzurowanie nawet nieproszonych dziennikarzy, którzy chcieli po prostu przekazać informacje, Biały Dom odebrał agencji informacyjnej Associated Press (AP) dostęp do Gabinetu Owalnego i Air Force One.
AP odmawia przyjęcia nowej nazwy Zatoki Meksykańskiej, którą Trump jednostronnie przemianował na Zatokę Amerykańską. Biały Dom stwierdził, że decyzja AP wywołała podziały i wprowadziła w błąd. AP nie będzie uczestniczyć w konferencjach prasowych, dopóki nie użyje poprawnej nazwy.
Nawet konserwatywne kanały Fox News i Newsmax zaapelowały do Białego Domu o zniesienie zakazu nałożonego na agencję informacyjną. Nieudany. AP wnosi teraz pozew w tej sprawie.
Koniec kultury anulowania?Próby wywierania presji na krytyczne media przez Trumpa idą jednocześnie w parze z rozluźnieniem granic tego, co można powiedzieć. Podpisał dekret mający na celu „przywrócenie wolności słowa i położenie kresu cenzurze państwowej”. Wielkie firmy technologiczne stały się pionierami w zakazie sprawdzania faktów.
Walka nowego rządu z przepisami dyskryminacyjnymi, polityką tożsamości i przebudzeniem społecznym zakłada położenie kresu nakazanemu „poprawnemu sposobowi mówienia”, na przykład językowi neutralnemu pod względem płci. W ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych zwrócenie się do kogoś za pomocą niewłaściwego zaimka groziło napiętnowaniem i wykluczeniem.
Jednak sygnały pozostają sprzeczne. Elon Musk lubi nazywać siebie „obrońcą wolności słowa”, ale otwarcie działa wbrew temu głoszonemu przekonaniu. Zaapelował o „długi wyrok więzienia” dla dziennikarzy programu „60 Minutes”, ponieważ w wywiadzie przedstawili Kamalę Harris w zbyt korzystnym świetle. Za pomocą manipulacyjnego reportażu CBS próbowało wpłynąć na wybory. Trump już to stwierdził i złożył pozew z tego powodu.
Musk opublikował swoje oskarżenie tego samego dnia, w którym program „60 Minutes” wyemitował swój raport na temat wolności słowa w Niemczech. Musk przyjrzał się także temu. Udostępnił transmisję na kanale X i napisał: „Dzięki Bogu Ameryka ma wolność słowa!”
nzz.ch