Jak <em>gazeta</em> dokonała niemożliwego wyczynu


Wersja tego artykułu ukazała się w biuletynie rozrywkowym Esquire, The Cliff-Hanger . Zapisz się tutaj , aby otrzymywać cotygodniowe recenzje filmów lub programów telewizyjnych, które trafią do Twojej skrzynki odbiorczej.
Niektórzy komicy po prostu rodzą się zabawni. Kiedy Will Ferrell pojawił się w programie The Late Show na początku tego lata, Stephen Colbert zapytał go, kogo widział na swoim pierwszym koncercie, a on z kamienną twarzą odpowiedział: „Roddy Ricch”. „Po prostu hiphopowiec, jakieś pięć lat temu” – zażartował. „Mój pierwszy koncert”. To wystarczyło, żebym się popłakał, a Ferrell zrobił to z taką łatwością – niczym Król Midas, ale gdyby wszystkiego, czego się dotknął, wybuchał śmiechem. To ta sama umiejętność, która prawdopodobnie utrzymuje Kenana Thompsona w programie Saturday Night Live w szczytowej formie rok po roku. Wystarczy, że wejdzie na scenę, a publiczność już chichocze.
Dużo myślałem o tym, co konkretnie sprawia, że coś (i ktoś ) jest zabawne w tym tygodniu, zwłaszcza że witamy premierę spin-offu serialu " Biuro", "The Paper" . W środę magazyn "Esquire" zorganizował pokaz pierwszego odcinka w Hearst Tower, a także sesję pytań i odpowiedzi z gwiazdami Domhnallem Gleesonem i Sabriną Impacciatore. Jeśli nie znasz serialu, "The Paper" śledzi losy tej samej ekipy dokumentalnej, która pracowała nad "Biurem" , i ukazuje życie swoich nowych bohaterów: podupadającej gazety. Peacock udostępnił w tym tygodniu wszystkie dziesięć odcinków pierwszego sezonu w swoim serwisie streamingowym.
Chociaż serial ma nową obsadę, jego klimat natychmiast przeniósł mnie do przytulnych czwartkowych komedii NBC z początku XXI wieku. (Można śmiało powiedzieć, że nie było w historii lepszej ery do oglądania telewizji . To były czasy, kiedy, jak mawiała Liz Lemon z serialu „Rockefeller Plaza 30” : „Gdybym mogła nacisnąć przycisk i pięć osób na świecie umarłoby, ale miałabym darmową kablówkę, zrobiłabym to”).
Wróciły mi wspomnienia kultowych zimnych początków „Biura” – jak na przykład, gdy Kevin rozlał chili na dywanie, albo gdy Michael uderzył Meredith samochodem. „Biuro” znało siłę humoru; od czasów Bustera Keatona i Charliego Chaplina widok faceta upadającego na tyłek zawsze będzie zabawny. Ale to nie tylko wybryki Steve’a Carrella i Dunder Mifflina sprawiły, że oryginalny sitcom stał się tak wielkim hitem. Jest powód, dla którego tak wiele osób wciąż ogląda serial bez przerwy, mimo że od finału minęło dwanaście lat. Jeśli „Biuro” ma okazać się godnym następcą, obsada będzie musiała od razu opanować jeden komediowy trik.
Jednym z powodów, dla których „Biuro” odniosło tak wielki sukces, było to, że udało mu się uzbroić jeden niedoceniany typ postaci: „anti-follow”. Często nazywany „człowiekiem z dystansem”, idea polega na tym, że po każdym ekstrawaganckim występie potrzeba kogoś, kto zajmie miejsce publiczności, utrzyma jej opanowanie i odpowie z kamienną twarzą. W „Biurze ” tę rolę powierzono Jimowi Halpertowi (John Krasinski) i jego sarnie spojrzenie w kamerę po tym, jak Michael Scott wygadywał bzdury w danym tygodniu. „Biuro” nie tylko sprzedawało widzom żart, ale także wzbudzało reakcję.
Dlatego ja — i wielu fanów Office — pokładam wielkie nadzieje w The Paper , zwłaszcza po ogłoszeniu, że współtwórca Greg Daniels powróci, by wyreżyserować nowy spin-off w swoim charakterystycznym stylu mockumentu. Z pewnością nie brakowało komedii o pracy, w których bohaterowie rozmawiają (i/lub pyskują) z ekipą dokumentalną w ślad za The Office . ( Parks and Recreation , Superstore i Abbott Elementary , żeby wymienić tylko kilka). Ale niewielu z nich zrozumiało, że The Office było czymś więcej niż tylko sceną dla szefa z piekła rodem. Na każdego Michaela Scotta potrzeba Jima Halperta. I właśnie to osiąga debiut The Paper we współpracy Impacciatore i Gleesona.

W dużej mierze dzięki roli Neda Sampsona, w którą wcielił się Domhnall Gleeson, serial The Paper stał się hitem.
Możesz pamiętać Impacciatore z drugiego sezonu "Białego Lotosu". Włoska aktorka grała Valentinę, porywczą menedżerkę sycylijskiego kurortu. Po przybyciu mówi Tanyi (Jennifer Coolidge), że wygląda jak Świnka Peppa, co podobno było improwizowane. Co do Gleesona, może cię zaskoczyć fakt, że gwiazda "Ex Machiny" to syn Brendana Gleesona ( "Banshees z Inisherin" ). Jest najbardziej znany z roli Billa Weasleya w filmach o Harrym Potterze i serialu " Pacjent " stacji FX, w którym zagrał u boku Steve'a Carrella.
Jeśli jeszcze nie oglądaliście „The Paper” , historia opowiada o Nedzie Sampsonie (Gleeson), nowym redaktorze naczelnym małej gazety na Środkowym Zachodzie, „The Toledo Truth-Teller” . Zastępuje on tymczasową redaktor naczelną Esmeraldę Grand (Impacciatore), która jakimś cudem wkręciła się do pracy po pojawieniu się swojej postaci w programie „Ślub od pierwszego wejrzenia” . Jest kompletnie niekompetentna, arogancka i ma obsesję na punkcie swojego wyglądu. I choć nie jest bezpośrednim odpowiednikiem Michaela Scotta, to w kwestii siania zamętu jest jego godnym następcą.
Jak powiedziała redaktorowi naczelnemu „Esquire”, Michaelowi Sebastianowi, na pokazie, wahała się, czy w ogóle przyjąć rolę bez zgody Carrella. Poleciała więc do Nowego Jorku i kupiła bilet na jego występ w „Wujaszku Wani” na Broadwayu, tylko po to, żeby porozmawiać z byłą gwiazdą „Biura” za kulisami. „Byłam taka wzruszona, a on wyszedł, a ja powiedziałam: »Czy możesz mi dać błogosławieństwo?«” – powiedziała Impacciatore. „Był przemiły. Bardzo mnie wspierał… i powiedział: »Po prostu baw się dobrze. Ciesz się«”. Gleeson usłyszał to samo podczas spotkania z Krasińskim. A jednak, z niemal każdej chwili, którą spędzili razem w pierwszym odcinku, jasno wynika, że nie potrzebowali nawet zgody duetu, żeby nas przekonać.
W jednym z najzabawniejszych momentów debiutu The Paper , Esmeralda Grand wysyła wszystkim w biurze e-maila, że Sampson „nigdy nie był MeToo”, aby złagodzić ich nieistniejące lęki. „To prości ludzie”, mówi mu. „Kiedy mężczyzna odchodzi z pracy i przeprowadza się do nowego miasta, myślą: »Zastanawiam się, jakie było jego okrutne przestępstwo?«”. Chociaż Sampson wyjaśnia, że „nie trzeba nie robić czegoś, co nie jest”, zmusza go do zwrócenia się do wszystkich i wyjaśnienia sytuacji. Więc, w klasycznym stylu Office , Sampson staje na biurku jednego z pracowników i broni się przed zszokowaną publicznością. „Aby zająć się sprawą MeToo… Ja nie. Ja nie”, mówi. „Ja nie zrobiłem i nie zrobię. Dziękuję”. Cięcie do: oszołomionych, powiększonych twarzy patrzących prosto w kamerę. Żart i reakcja. To jest magia.
Większość dzisiejszych komedii nawet nie wie, czym chce być z tygodnia na tydzień. Apple TV+ połączyło sport ze smutnym ojcem i na tym poprzestało. FX nadal uważa, że „The Bear” to w jakiś sposób komedia, a najnowsze doniesienia od twórcy „Kronik Seinfelda” Larry’ego Davida mówią, że rezygnuje z kolejnych sezonów „Pohamuj entuzjazm” , aby stworzyć dla HBO serial komediowy o historii USA. (Wygląda na to, że to kolejny sitcom o upadającej branży).
„The Paper” nie ma takich złudzeń co do stanu współczesnej komedii. Humor biurowy w stylu „The Office ” może wydawać się wyeksploatowany i święty, ale jego ramy wciąż obowiązują. Nawet jeśli najlepiej oceniać zalety serialu osobno, „The Paper” jest najlepszy, gdy opiera się na tym, co Daniels uchwycił wcześniej . Postaw na prostotę i rozśmiesz mnie.
esquire