Trump znalazł nowy, okrutny sposób na atakowanie weteranów transseksualnych

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Na początku tego roku, kiedy prezydent Donald Trump wydał dekret wydalający osoby transpłciowe z armii USA, administracja twierdziła – wbrew wszelkim dowodom – że powodem tej decyzji nie była nietolerancja wobec osób transpłciowych. Nie ma już jednak możliwości wiarygodnego zaprzeczenia, ponieważ Departament Obrony pod przewodnictwem Trumpa zaostrzył ostatnio swoją wojnę z osobami transpłciowymi w służbie, odbierając niektórym żołnierzom emerytury i świadczenia.
Żołnierze transpłciowi zaczęli otwarcie służyć w 2016 roku za prezydentury Baracka Obamy. W swojej pierwszej kadencji Trump ogłosił na Twitterze, że zakaże służby osobom transpłciowym. Kilka miesięcy później Departament Obrony postanowił zakazać im zaciągania się do wojska, ale zatrzymać tych, którzy już pełnią służbę, powołując się na „uroczystą obietnicę złożoną tym członkom Sił Zbrojnych i inwestycję, jaką w nich poczynił”. Prezydent Joe Biden ponownie zezwolił na wstąpienie do wojska osobom transpłciowym. Teraz jednak Trump postanowił wyrzucić wszystkich żołnierzy transpłciowych, mimo że w międzyczasie służyli honorowo i z powodzeniem. (Gdyby istniały jakiekolwiek dowody na to, że jest inaczej, administracja by je przedstawiła).
Starszy sierżant sztabowy sił powietrznych Logan Ireland służył przez 15 lat, w tym podczas misji zagranicznych w Afganistanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Korei Południowej. Po tym, jak Sąd Najwyższy zezwolił administracji Trumpa na egzekwowanie zakazu, Ireland zgodził się złożyć wniosek o wcześniejszą emeryturę; powiedziano mu, że w przeciwnym razie straci połowę odprawy. Jego wniosek został rozpatrzony pozytywnie.
Ale potem p.o. szefa personelu Sił Powietrznych postanowił cofnąć zatwierdzenie dla Irelanda i kilkunastu innych osób, które miały od 14 do 18 lat służby w Siłach Powietrznych. Zamiast normalnych świadczeń emerytalnych, zaoferowano im teraz jednorazowe wypłaty o wartości setek tysięcy dolarów niższej. Nie podano żadnego wyjaśnienia .
„Pierwszym uczuciem, jakie poczułem, była zdrada” – powiedział Ireland. „Poświęciłem służbie swoje życie. Obiecano mi to. Miałem w ręku rozkaz przejścia na emeryturę. Zacząłem analizować, jak wygląda życie poza mundurem, a teraz nie wiemy, jak ono wygląda”.
Deklarowaną misją Administracji ds. Weteranów jest „spełnienie obietnicy prezydenta Lincolna dotyczącej opieki nad tymi, którzy służyli w siłach zbrojnych naszego kraju, a także ich rodzinami, opiekunami i osobami po nich pozostałymi”. Jednak teraz zarobki za lata służby są zabierane według widzimisię urzędnika.
Skąd tak niezwykłe odejście od tego, co już pierwsza administracja Trumpa określiła mianem „uroczystej obietnicy”?
Wszelkie wyjaśnienia należy zacząć od uzasadnienia wydalenia osób transpłciowych przez Trumpa. Jego dekret stwierdza , że „przyjęcie tożsamości płciowej niezgodnej z płcią danej osoby stoi w sprzeczności z zobowiązaniem żołnierza do honorowego, prawdomównego i zdyscyplinowanego stylu życia, nawet w życiu osobistym. Twierdzenie mężczyzny, że jest kobietą, i żądanie, aby inni szanowali to kłamstwo, jest sprzeczne z pokorą i bezinteresownością wymaganą od żołnierza”.
Trudno powiedzieć, od czego zacząć. Osoby transpłciowe często akceptują swoją tożsamość po długiej walce z niezaprzeczalną prawdą. Cała ich tożsamość opiera się na odrzuceniu nieuczciwości. Uzasadnienie Trumpa sprowadza się do tego, że jego poglądy na temat tożsamości płciowej są tak oczywiste, że każdy, kto się z nim nie zgadza, musi kłamać, a zatem jest złym człowiekiem.
Pomijając transparentną niechęć, zarządzenie Trumpa opiera się na kłamstwach. Jeśli ktoś szuka celowego kłamstwa, niech rozważy twierdzenie administracji, że wykluczenie ma uzasadnienie medyczne. Nieuczciwość i brak dyscypliny nie są schorzeniami. Żołnierze odseparowani ze względów medycznych nie tracą świadczeń.
Procedura stosowana przez Trumpa wobec tych, którzy nie chcą dobrowolnie odejść, to „rozdzielenie administracyjne”, które zazwyczaj stosuje się w przypadku wykroczeń , a nie choroby czy urazu, i które wiąże się z odpowiednią stygmatyzacją. Żołnierze rozproszeni z powodu zakazu nie będą mogli korzystać z poświadczeń bezpieczeństwa, które posiadali podczas służby, co utrudni im znalezienie pracy w przemyśle zbrojeniowym.
Rezultatem jest więc dziwna hybryda: traktowanie właściwe dla wykroczeń, stosowane wobec osób, które nie popełniły żadnego wykroczenia, uznanych za nieodpowiednie po prostu z tego, kim są. Oczywiście, pozbawienie żołnierzy emerytury nie służy żadnemu celowi wojskowemu.
Nie chodzi tu tylko o osoby transpłciowe. Jeśli obietnice składane im są bez znaczenia, to samo dotyczy obietnic składanych każdemu innemu żołnierzowi i weteranom. Ale zagrożenia są jeszcze szersze.
Nowa polityka wykluczenia podważa inną długo obowiązującą zasadę, zgodnie z którą działania rządu nie mogą ostać się kontroli konstytucyjnej, jeśli opierają się na „ gołym pragnieniu zaszkodzenia politycznie niepopularnej grupie ”. Jeden z sądów okręgowych stwierdził , że zarówno zarządzenie Trumpa, jak i dokumenty wykonawcze zawierają „poniżający i obraźliwy język”, który przedstawia „osoby transpłciowe jako słabe, niehonorowe, niezdyscyplinowane, chełpliwe i samolubne kłamczynie”. Administracja nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie tych twierdzeń. Sędzia w tej sprawie stwierdził, że „zakaz wojskowy jest przesiąknięty niechęcią i ociekający pretekstami”.
Każdy federalny sąd okręgowy, który badał dowody, zgodził się, że ta polityka była wynikiem nieuzasadnionego uprzedzenia. Jednak Sąd Najwyższy, który powinien być związany ustaleniami faktycznymi sądów niższej instancji, zezwolił na jej kontynuowanie. Nie przedstawił żadnego wyjaśnienia , co stało się jego zwyczajem w obliczu niekonstytucyjnych działań Trumpa. Jeśli ta polityka zostanie utrzymana – lub nowa, która pozbawi ciężko wywalczonych świadczeń weteranom, którzy służyli honorowo – Sąd Najwyższy uzna, że nienawiść jest wystarczającą podstawą do złego traktowania obywateli przez rząd. Kto wtedy będzie bezpieczny?
