Wszyscy go nienawidzą. Dlaczego jego podcast jest tak popularny?


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Po wyborach prezydenckich w 2024 roku postanowiłem spróbować zrozumieć ten moment, słuchając przez cały tydzień podcastu Steve'a Bannona. Szczerze mówiąc, było to mordęgą, nawet słuchanie z prędkością 1,5x: program Bannona dostarczył onieśmielającej ilości treści, a nieustanne oburzenie, zarówno gości, jak i prowadzących, sprawiło, że słuchanie było wyczerpującym doświadczeniem. Ale po tym tygodniu zrozumiałem, dlaczego Bannon jest tak atrakcyjnym podcasterem. Ma on w sobie coś z dziwacznej, potarganej charyzmy – dziwną, porywającą intensywność człowieka, który albo doznał załamania nerwowego, albo odkrył mroczne sekrety świata. Bannon ma w sobie zarówno wiedzę osoby z wewnątrz, jak i furię osoby z zewnątrz, a kiedy obiecuje poprowadzić słuchaczy przez nadchodzącą rewolucję lub ujawnić mechanizmy państwa głębokiego, wyobrażenie sobie bycia częścią jego wszechświata jest czymś fantastycznym.
To znaczy, rozumiem, co przyciąga prawych, wściekłych konserwatystów – a przynajmniej tak mi się wydawało. Ale ostatnio dowiedziałem się czegoś, co sprawiło, że zakwestionowałem moje rozumienie świata podcastów – i wszystkiego, co myślałem, że wiem o ludzkości: senator Ted Cruz, jak się okazuje, jest niezwykle popularnym podcasterem.
Cruz nie byłby pierwszym prawnikiem, po którym spodziewałbym się, że będzie miał wielu fanów w podcaście. Cruz jest często opisywany jako jeden z najbardziej odpychających mężczyzn w Waszyngtonie, nawet przez kolegów Republikanów. „Gdybyś zabił Teda Cruza na sali obrad Senatu, a proces odbywałby się w Senacie, nikt by cię nie skazał” – zażartował kiedyś senator Lindsey Graham. „Dogaduję się z prawie każdym, ale nigdy w życiu nie pracowałem z bardziej żałosnym sukinsynem ” – powiedział były spiker Izby Reprezentantów John Boehner. George W. Bush powiedział po prostu: „ Po prostu nie lubię tego faceta”.
I nie tylko republikanie z establishmentu podzielają ten pogląd. Roger Stone napisał w mediach społecznościowych, że osoby, które „natychmiast poczuły niechęć do Teda Cruza”, „tylko oszczędzały czas”. Donald Trump w pewnym momencie nazwał go „wstrętnym facetem”, którego „nikt nie lubi”. (Trump później z radością przyjął poparcie Cruza i nadał mu przydomek „Piękny Ted”).
Cruz wie, jak postrzegają go koledzy. „Jeśli chcesz z kimś napić się piwa, to ja nie jestem tym gościem” – powiedział podczas debaty w 2015 roku. „Ale jeśli chcesz, żeby ktoś cię odwiózł do domu, to ja to zrobię i odwiozę cię”.
Jegonielubianość jest w tym momencie traktowana jako fakt niepodważalny .
A jednak podcast Cruza, Verdict , zostawia w tyle podcasty wszystkich innych polityków. Gubernator Kalifornii Gavin Newsom przyciągnął uwagę mediów swoim niedawno uruchomionym programem, częściowo dzięki swoim gościom, wśród których byli Charlie Kirk i Steve Bannon. Jednak dane z platformy analitycznej Podscribe, na które zwrócił uwagę badacz Kyle Tharp, wskazują, że Newsom ma zaledwie 440 000 pobrań miesięcznie. (Cruz zwrócił na te dane szerszą uwagę, ponownie publikując badania Tharpa, próbując zdyskredytować Newsome'a). Teksański kongresmen Dan Crenshaw ma około 366 000 pobrań. Cruz z kolei ma 1,5 miliona. Nikt inny nie zbliża się do tego wyniku.
I to nie tylko sukces w porównaniu z innymi politykami. Verdict zajmuje wysokie miejsce na listach przebojów, obok prac obecnych, pełnoetatowych podcasterów. W kategorii wiadomości Apple, Verdict zazwyczaj plasuje się w pierwszej trzydziestce do pięćdziesiątce programów – wyprzedzając takie media jak Alex Jones, Chuck Todd, Sean Hannity i Jen Psaki. (Biuro Cruza nie odpowiedziało na prośbę o komentarz dotyczący odbiorców jego podcastu, jego profilu demograficznego ani tego, jak udało mu się zbudować udany podcast, pomimo powszechnego przekonania, że jest powszechnie znienawidzony).
Zastanawiałem się więc, jak polityk znany z braku charyzmy zdobył tak liczną rzeszę fanów ? Większość celebrytów buduje widownię podcastów, obiecując intymność i autentyczność , na których można budować relacje paraspołeczne – jednostronną więź, która często naturalnie tworzy się z prowadzącym podcast po usłyszeniu jego myśli przekazywanych bezpośrednio do słuchacza. Większość programów informacyjnych obiecuje oparte na zasadach, bezstronne analizy. Poza tym inne udane programy komentatorskie oferują przynajmniej odważne, a czasem szokujące fragmenty. Cruz, jako polityk, który zawsze musi rozważyć swoją kolejną kampanię, nie oferuje niczego takiego. Zamiast tego oferuje mdłą mieszankę statystyk, osobistych anegdot i typowych prawicowych poglądów.
Istnieje kilka praktycznych powodów, które mogą tłumaczyć sukces Cruza jako podcastera: zajmuje się tym od dawna, ponieważ uruchomił swój program w styczniu 2020 roku z okazji procesu impeachmentu Trumpa , i jest konsekwentny w swoich działaniach, emitując programy trzy razy w tygodniu. Słuchacze cenią podcasty za rzetelność. Teksas to również duży rynek medialny, a odcinki trwające od pół godziny do 45 minut są łatwe do przyswojenia.
Ale same te czynniki nie tłumaczą sukcesu Cruza. Aby podcast działał, musi się sam obronić. Aby to zrozumieć, zacząłem słuchać. Ale po około czterech godzinach słuchania mam teorię na temat tego, jak antycharyzmatyczny gospodarz podcastu wpadł na swój pomysł.
Na początku trudno było przebrnąć przez nudny charakter programu. Jego pogarda dla przeciwników była stała, ale filtrowana przez rodzaj słabego komentarza w stylu postów na Facebooku. Zawsze odnosi się na przykład do „Partii Demokratycznej”, zamiast do Partii Demokratycznej. Ciągle mówi o „wariatach” i „świrach” w partii, ale robi to bez żadnego prawdziwego żaru. Ze wszystkich odcinków, których słuchałem, był najodważniejszy w odcinku z 9 sierpnia, w którym skrytykował Jake'a Tappera za napisanie książki o tuszowaniu pogorszenia stanu psychicznego Bidena. „Kiedy mówisz o 'pełnym gówna', naprawdę nie sądzę, żebyś był sprawiedliwy wobec gówna” - powiedział, wskazując na dumę, ale tak naprawdę się do niej nie zobowiązując.
A kiedy próbuje być bardziej zabawny, jego łajanie może mu przeszkadzać: po tym, jak wyśmiał rzucającego kanapkami z DC za to, że „zachowywał się jak pięciolatek” i nosił „niesamowicie obcisłe spodenki”, które „wyglądały… jak kostium” (czego, nie powiedział), stanowczo stwierdził, że „rzucanie w kogoś czymkolwiek jest napaścią”.
Co gorsza, czasami podważa swoje wysiłki, wskazując, że żartuje. „Mówiąc wprost, Demokraci mają w sondażach o 6 punktów procentowych więcej niż rzeżączka i o 9 punktów więcej niż Ebola” – powiedział w pewnym momencie, omawiając sondaże dotyczące poparcia dla partii. „Więc do tego doprowadziła ich radykalna polityka. A tak przy okazji, dla weryfikatorów faktów, zmyśliłem te liczby. Tak naprawdę nie wiem, gdzie w sondażach plasuje się którakolwiek z tych chorób”.
Z czasem jednak zacząłem rozumieć, jaką przestrzeń Cruz tworzył w świecie podcastów: przestrzeń zadufanego w sobie dzieciaka, który stał się prawdziwym celebrytą, a teraz ma władzę. Na pierwszy rzut oka może to nie brzmieć zachęcająco, ale w porównaniu z tym, jak Cruz wnosił tak wiele szczegółów i wiedzy historycznej do każdego tematu poruszanego w swoim podcaście, było coś naprawdę orzeźwiającego, zwłaszcza w zestawieniu z innymi głośnymi głosami swojej partii.
Jego fragmenty zawierają odniesienia do skandali z czasów prezydentury Clintona, dygresje dotyczące funkcjonowania Amerykańskiego Stowarzyszenia Adwokackiego (American Bar Association) oraz szczegółowe analizy polityki wyborczej poszczególnych stanów. Mówi swobodnie i z wprawą o statystykach, datach i orzeczeniach sądowych. Mówi również pełnymi zdaniami i używa formalnego języka, pasującego do argumentacji prawnej. „Posse Comitatus zabrania używania armii USA do cywilnego egzekwowania prawa, z wyjątkiem sytuacji dozwolonych przez Konstytucję lub inny przepis prawa federalnego” – powiedział w odcinku z 12 sierpnia. „Co ważne, Departament Sprawiedliwości, w 1989 roku, wydał opinię, w której stwierdził, że prezydent George Herbert Walker Bush mógł wykorzystywać Gwardię Okręgu Kolumbii do wykonywania misji egzekwowania prawa… a zatem jest to przypadek, w którym prezydent działa zgodnie ze swoimi uprawnieniami”.
Jest to podejście zupełnie inne od podejścia Donalda Trumpa, którego dygresje polityczne obejmowały pytania o to, czy wolałbyś zostać zjedzony przez rekina, czy porażony prądem , a którego ocena Tesli zawierała nieśmiertelne stwierdzenie, że „wszystko jest komputerem”.
Istnieją przesłanki, że program Cruza jest skierowany do tej samej widowni MAGA, co inne popularne programy – na przykład reklamy waluty w złocie, dostawców usług komórkowych, którzy sprzeciwiają się przebudzeniu, produktów dla osób przygotowujących się na kryzys, a także iwermektyny i innych nierozsądnych metod leczenia. Jednak ukryta energia nie jest tą samą energią, co bardziej spiskowcy w stylu Alexa Jonesa, którzy podtrzymują zaangażowanie widzów, wzbudzając strach i oburzenie.
Może nie zdradza zbyt wiele na temat polityki, która decyduje o tym, co się dzieje, ale kiedy już o tym mówi, jest przekonujący w sposób, w jaki nie potrafią tego zrobić eksperci MAGA. Kiedy ze spokojną pewnością siebie stwierdził, że Teksas uchwali ustawę o gerrymanderingu, ponieważ Demokraci „nie mają wystarczającej siły przebicia”, istniały powody, by sądzić, że nie była to gadka.
Ale jest coś jeszcze w podejściu Cruza do polityki, co różni go od podejścia niektórych bardziej krzykliwych komentatorów: analizuje politykę jako kwestię władzy i strategii, zamiast spierać się o światopoglądy oparte na zasadzie dobra i zła. Atakuje politykę Demokratów, ale jednocześnie przedstawia głównych aktorów jako motywowanych władzą, a nie grzęznących w swojej rzekomej degeneracji. Jasno daje do zrozumienia, że właśnie o to chodzi w tej grze.
Omawiając ustawę o nowym podziale okręgów wyborczych w Teksasie, argumentował, że Republikanie powinni wyznaczyć granice stanowe na swoją korzyść, ponieważ Demokraci zrobiliby to samo, gdyby mogli. „Powodem, dla którego Teksas podejmuje takie działania, jest to, że liczy się dla niego republikańska większość w Izbie Reprezentantów” – powiedział. „Mamy obecnie bardzo niewielką większość. Wybór pięciu nowych Republikanów zrobi różnicę, znacząco zwiększy szanse na utrzymanie republikańskiej większości w wyborach w 2026 roku”. Dopiero po przedstawieniu argumentów za ogólnokrajową grą o władzę, przedstawił argument, który uzasadniałby działania na szczeblu stanowym: „Odzwierciedla to również wartości wyborców Teksasu”.
Jego faktyczne polityczne spostrzeżenia mogą nie być zbyt interesujące. Łatwo jednak zrozumieć, jak wyborcy Partii Republikańskiej doceniliby to zapewnienie, że mają w Kongresie makiawelicznego obrońcę. Nie musi krzyczeć, by podniecić słuchaczy: wystarczy, że pokaże, iż jest inteligentny i kompetentny człowiek, który walczy o pokonanie ich wroga.
Ostatecznie, po zanurzeniu się w podcaście Cruza, lepiej zrozumiałem jego słuchaczy, ale nie miałem ochoty słuchać dalej. Ludzie tacy jak Bannon tworzą w swoich programach intrygujące alternatywne rzeczywistości, nawet jeśli opierają się na teoriach spiskowych i groteskowych światopoglądach; zanurzenie się w ich lustrzane światy jest mrocznie fascynujące. Cruz natomiast oferuje jedynie sztywny, gorzki obraz rzeczywistych realiów politycznych. Jego program, na szczęście, nigdy mnie nie zmęczył tak, jak jego bardziej bombastyczni koledzy konserwatywni podcasterzy. Jednak najczęstsze obelgi kierowane pod adresem Cruza – że jest arogancki, mściwy, szorstki i ogólnie nieprzyjemny – nie zostały rozwiane przez ten podcast. Na szczęście dla Cruza, wydaje się, że jest wystarczająco dużo Republikanów zmęczonych bełkotem największych gwiazd MAGA, że można osiągnąć sukces, mając dobrą pamięć do faktów i prawniczego żargonu. Cruz pokazał, że nigdy nie było lepiej być złośliwym politycznym maniakiem.
