Czy obietnica budowy lodołamaczy to teatr polityczny czy rozsądna polityka?

Były dowódca marynarki wojennej i kilku ekspertów ds. obronności nie rozumie, dlaczego rządzący liberałowie i opozycja konserwatyści niedawno poparli pomysł wyposażenia Królewskiej Kanadyjskiej Marynarki Wojennej w ciężkie, uzbrojone lodołamacze do obrony Arktyki.
Podważają sensowność militarną budowy — potencjalnie kosztem miliardów dolarów — jednego, dwóch, a nawet trzech lodołamaczy klasy polarnej o wyporności 10 000 ton lub większej, uzbrojonych w działa i rakiety, jednostek o potencjalnie ograniczonej przydatności, które byłyby narażone na ataki zarówno z powietrza, jak i z okrętów podwodnych.
„Jestem zdziwiony, ponieważ nie wiem, co właściwie próbujemy osiągnąć poza politycznym celem zademonstrowania zaangażowania na rzecz suwerenności Arktyki. Sprawdzone. Rozumiem. Musi to być jednak rozsądne, a co ważniejsze, musi być praktyczne” – powiedział emerytowany wiceadmirał Mark Norman w niedawnym wywiadzie.
Obrona Kanady na Dalekiej Północy była tematem poruszonym, gdy premier Mark Carney spotkał się z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym we wtorek. Wysoki rangą urzędnik rządu Kanady powiedział, że obaj przywódcy spędzili dużo czasu rozmawiając o Arktyce .
Podczas niedawno zakończonej kampanii wyborczej do władz federalnych liberałowie obiecali „rozszerzyć potencjał marynarki wojennej o nowe okręty podwodne i dodatkowe ciężkie lodołamacze”, podczas gdy konserwatyści wyrazili się bardziej jednoznacznie, mówiąc, że zbudują dwa dodatkowe lodołamacze polarne dla wojska.
Jeśli obietnica ciężkich, zmilitaryzowanych lodołamaczy brzmi znajomo, to dlatego, że została złożona wcześniej. W 2006 r. były konserwatywny rząd premiera Stephena Harpera doszedł do władzy dzięki obietnicy budowy ciężkich, wojskowych lodołamaczy dla marynarki wojennej.

Ostatecznie wysokie koszty budowy i fakt, że statki będą użyteczne tylko przez cztery miesiące w roku, doprowadziły do zaprojektowania i stworzenia arktycznych i morskich statków patrolowych (AOPS), lekkich lodołamaczy, które mogą operować i patrolować wszystkie trzy linie brzegowe Kanady. Marynarka planuje rozmieszczenie sześciu AOPS, a straż przybrzeżna ma otrzymać dwa.
Norman odczuwa pewnego rodzaju déjà vu w związku ze wznowioną debatą.
„Przedstawialiśmy ten sam problem w latach 2007–2008 aż do 2010–2012, kiedy to mieliśmy rząd, który jasno mówił, czego chce, ale nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tego chce” – powiedział Norman.
„Rozumiem, rząd decyduje. Ale pod koniec dnia nie ma to większego sensu”.
Straż przybrzeżna jest zazwyczaj domem kanadyjskiej nieuzbrojonej floty lodołamaczy. Liberałowie obiecali jednak przepisać mandat służby, aby prowadzić nadzór morski i zintegrować ją ze zdolnościami obronnymi NATO Kanady. Nie jest jasne, czy oznacza to ich uzbrojenie.
Norman powiedział, że potrzebny jest jasny podział odpowiedzialności między marynarką wojenną a strażą przybrzeżną.
„Musimy zdecydować, co chcemy osiągnąć. Jeśli to nadzór, jest wiele innych sposobów na osiągnięcie nadzoru” — powiedział Norman. „Martwię się, ponieważ gdy tylko wymieniamy rzeczy, które chcemy kupić, tracimy z oczu to, co chcemy osiągnąć. A wtedy cała machina [rządu] skupia się na kupowaniu czegoś, co może mieć sens lub nie”.

Kanada, z 18 zarejestrowanymi łodziami zdolnymi do żeglugi po lodzie, ma drugą co do wielkości liczbę lodołamaczy na świecie po Rosji, która podobno ma ich 57. A tylko jeden z tych rosyjskich okrętów, Ivan Papanin, jest specjalnie zbudowany do walki i niedawno wszedł do służby. Chiny mają w swojej marynarce kilka średnich lodołamaczy.
Ogólnie rzecz biorąc, duże lodołamacze — ze wzmocnionymi kadłubami i specjalnymi dziobami — są dobre do otwierania kanałów na dalekiej północy. Są powolne i głośne, a to nie są cechy, których oczekujesz od okrętu bojowego.
„Ofiary w próżnię”Ekspert ds. obronności Rob Huebert powiedział, że jeśli celem jest nadzór i odstraszanie na dalekiej północy, Kanada lepiej skorzystałaby, inwestując w okręty podwodne zdolne do pływania pod lodem.
„Jeśli naprawdę jesteś w konflikcie strzeleckim, od razu dowiesz się, gdzie jest lodołamacz” – powiedział Huebert. „Jeśli zamierzasz w coś inwestować, włóż je w okręt podwodny i daj mu jakąś formę, być może, zdolności przeciwrakietowej”.
Wesley Wark, jeden z czołowych kanadyjskich ekspertów ds. wywiadu i nadzoru, powiedział, że podejście Kanady do Arktyki musi opierać się na tym, co ma sens z punktu widzenia obrony kraju, a nie na tym, co podoba się Amerykanom — zwłaszcza obecnej administracji, która najwyraźniej nie ma własnego, ogólnego planu.
„Myślę, że dla kanadyjskich urzędników, dla obecnego rządu, niebezpieczne jest wyobrażanie sobie, że istnieje jakiś plan generalny i próbowanie wymyślania sposobów, w jaki można na niego zareagować” – powiedział Wark.
„Ponieważ myślę, że to kończy się tym, co nazwałbym ofiarami w pustkę”.
Przywołał decyzję rządu Trudeau o wydzierżawieniu starych śmigłowców Black Hawk do nadzoru granic po nałożeniu taryf celnych przez administrację Trumpa — decyzję, którą Wark opisał jako teatr polityczny.

Są jednak tacy, którzy twierdzą, że obecność kanadyjskich statków na północy jest niezbędna. Im więcej Kanada pokazuje flagę, tym lepiej, powiedział Dave Perry, prezes Canadian Global Affairs Institute.
„Myślę, że istnieje potrzeba bardziej znaczącej, bardziej stałej obecności na całym naszym archipelagu arktycznym” – powiedział Perry w niedawnym wywiadzie.
„To mogłoby się zdarzyć na statku pomalowanym na granatowo-szary kolor lub statku pomalowanym na czerwono i biało przez straż przybrzeżną, pod warunkiem, że faktycznie będzie w stanie znacząco zwiększyć naszą obecność przez cały rok na całym naszym terytorium i pomóc nam zrozumieć, co się tam dzieje”.
cbc.ca