Damián Castaño przyczynia się do nieuzasadnionego szumu wokół walk byków w Bilbao.

Determinacja Damiana Castaño, by zaprezentować dwa byki ze swojej grupy, zarówno w włóczniach, jak i w długich chodach, zapewniła mu jedyną publiczność tego popołudnia i w znacznym stopniu przyczyniła się do zwiększenia entuzjazmu dla walk byków , którego można było doświadczyć we wtorek na targach w Bilbao, gdzie lokalna hodowczyni Dolores Aguirre zaprezentowała spektakularną i zwodniczą walkę corridy.
Dzięki determinacji urodzonego w Salamance torreadora, pierwszy byk popołudnia otrzymał nawet hojne okrążenie areny podczas próby przeciągania. Ten byk był najlżejszy i stanowił ukoronowanie dużej, wysokiej i bardzo solidnie zbudowanej grupy byków, które niemal zawsze odmawiały wykonywania sztuczek przy minimalnym zaangażowaniu, mimo że jego punktualna mobilność była uznawana za cechę charakterystyczną dla rasy.
I właśnie to cechowało „Yegüizo”, nagradzanego byka z niebiesko-żółtym godłem: mobilność i szybkość , które Castaño pomógł zademonstrować, ustawiając go już w pewnej odległości przy trzech wejściach do pikadora, do którego czerwony byk podchodził stępem, nie zwalniając tempa, aby bez zbędnych ceregieli i nadmiernego krwawienia dać się uderzyć.
Publiczność oglądająca walkę byków wyraźnie opowiadała się po stronie zwierzęcia, któremu Juan Leal zdołał nawet wykonać całkiem niezłe espaldinas, z minimalnym wymaganiem w zakresie embroques, jakie jego matador zastosował również w trzeciej mulecie, kiedy ponownie dał mu dużo dystansu w cites, aby zadawać mu krótkie i lekkie muletazos prawą ręką.
Pierwszy odcinek walki byków nie wymagał od rodowitego Aguirre dużego wysiłku, który prezentował się z temperamentem i pewną transmisją. Sytuacja wyglądała jednak inaczej, gdy Castaño, któremu zabrakło rozpędu, próbował zmusić go do wydłużenia ciosów, na co ten odpowiedział bezpretensjonalnym, kołyszącym wypadem, po czym gwałtownie opadł po chybotliwym pchnięciu, które poprzedziło nagrodę dla obu protagonistów.
Castaño powtórzył formułę z czwartym, który dla rekompensaty był bykiem o luźnej, ale bardzo poważnej budowie, stojącym wysoko i zawsze z rogami w górze, nie okazującym żadnego wysiłku w obliczu sztuczek. Trzy kolejne puyazos, z których wyskoczył bez oporów, pozwoliły mu z impetem zbliżyć się do długich cites matadora Charro, choć za każdym razem spadał krócej.
Castaño rozgrzał się na początku szybkimi, krótkimi podaniami, tymi bezwładnościowymi, ale wkrótce wpadł w kłopoty, gdy byk, podskakując, przestał reagować na tak duże umiejętności, a następnie w dwóch starciach nie poradził sobie z mieczem, w wyniku czego doznał również kontuzji prawego nadgarstka.
Nie było już powodu, aby kibice Bilbao ponownie rozpalili euforię związaną z walkami byków, chociaż byli tacy, którzy uparcie klaskali i wiwatowali na cześć tej pozornie kasty , a pogardzali, a nawet gwizdali na wyrazy uznania dla wysiłków torreadorów, takich jak ta, którą z wielką stanowczością wykonał Francuz Juan Leal z dwoma ze swojej grupy.
Drugi byk, pozbawiony zadu, który okazywał swą łagodność poprzez ciągłe kręcenie zadem, był uporczywie nękany przez Leala na terenie chlewni , uniemożliwiając mu ucieczkę na krótkim dystansie, pomimo temperamentu, jaki wykształcił w sobie podczas nękania. Później jednak zobaczył, jak jego odważna praca ze stalą zmalała, gdyż teraz Aguirre golił deski.
Francuz musiał także znieść niepewne wyjście piątego byka podczas powitania portagayola, który oznajmił, że jest oswojony w varas i odmówił przyjęcia, ciągłymi uderzeniami głową, kolejnej uporczywej próby ze strony swojego matadora, za co nikt na trybunach mu nie podziękował.
Jesús Enrique Colombo ze swojej strony podjął już wysiłek, aby powrócić do Bilbao i zorganizować walkę byków, zaledwie trzy tygodnie po złamaniu kości łokciowej i promieniowej lewego ramienia, a mimo to został niemal wygwizdany przez zagorzałych zwolenników rancza.
Wenezuelczyk z trudem umieszczał banderille w trzeciej rundzie – potwora, który śmigał z boku na bok i mierzył pozycję muletą , aż do kontuzji lewej ręki . Udało mu się jednak popisać kijami w szóstej rundzie, co zmusiło jego drużynę do kolejnej mozolnej walki. Ta ostatnia również nie dała mu wielu możliwości z muletą, gdy stał się agresywny i poddał się, forsując ją muletą na początku natarczywego, ale bezskutecznego ruchu, w tle krytyki ze strony „toristas”.
SZCZEGÓŁY UROCZYSTOŚCI:
Sześć byków Dolores Aguirre, o dużej sile i wysokości, o bardzo poważnych głowach, choć nierównych w wykończeniu i budowie. Generalnie oswojone, z widoczną ruchliwością i brakiem zaangażowania, były niesforne i w miarę trwania walki odmawiały szarży. Pierwszy z nich, „Yegüizo”, czerwonolicy mężczyzna ważący 548 kilogramów, który dobrze spisywał się na koniu i szybko dotarł do mety, choć nie dokończył biegu, został hojnie nagrodzony powrotem na ring po tym, jak został wywleczony.
Damián Castaño w bieli i srebrze: pchnięcie do przodu (ucho); dwa nakłucia (owacja).
Juan Leal w jasnoniebieskim i złotym stroju: pchnięcie do przodu, dwa ciosy nożem i osiem descabellos (cisza po dwóch ostrzeżeniach); głębokie, oderwane pchnięcie i cztery descabellos (cisza).
Jesús Enrique Colombo z „Tytoniu i złota”: pchnięcie w dół (cisza); pchnięcie mieczem w poprzek i cztery descabellos (cisza).
Druga walka byków w sezonie Bilbao Corridas Generales, z jedną czwartą zajętej pojemności (około 3500 widzów), odbyła się w pochmurne i chłodne popołudnie.
elmundo