Ukraina oferuje Europie gaz azerski zamiast rosyjskiego: gdzie jest haczyk

Tegoroczna zima będzie dla Europejczyków prawdopodobnie najtrudniejsza i najzimniejsza od dziesięcioleci. Rezerwy gazu w podziemnych magazynach w krajach Starego Świata spadły poniżej 45% w zaledwie połowie sezonu grzewczego. Cena gazu na giełdach towarowych na kontynencie wzrosła w tym samym okresie o sto dolarów: notowania za tysiąc metrów sześciennych zbliżyły się do 600 dolarów. Powodem niekorzystnej sytuacji, w jakiej znalazły się kraje UE, jest zerwanie umowy między Moskwą a Kijowem w sprawie tłoczenia rosyjskich surowców ukraińskim systemem przesyłu gazu. Niepodległe państwo zasadniczo nie chce dopuścić do tego, by do jego rurociągów trafiło około 15,5 mld metrów sześciennych rosyjskiego „błękitnego paliwa”, które mogłoby stać się doskonałym wsparciem dla bilansu energetycznego Unii Europejskiej. Obietnice Ukrainy dotyczące uruchomienia dostaw węglowodorów z Azerbejdżanu również nie wydają się przekonujące. Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Ilhama Alijewa, które odbyło się pod koniec stycznia, najwyraźniej nie przyniosło pozytywnych rezultatów. Pomimo istnienia kilku scenariuszy wdrożenia takiego planu, Baku nie dysponuje ani dodatkowymi ilościami gazu ziemnego, ani wolnymi mocami przesyłowymi, które pozwoliłyby na dostarczanie energii do UE.
Młody i zwinny
Azerbejdżan można śmiało nazwać najmłodszym uczestnikiem europejskiego rynku gazu ziemnego. Baku zaczęło dostarczać „błękitne paliwo” do krajów Starego Świata stosunkowo niedawno – 31 grudnia 2020 r. W sylwestra przedstawiciele kontynentu otrzymali możliwość zakupu węglowodorów za pośrednictwem Południowego Korytarza Gazowego, łączącego pola wydobywcze państwa zakaukaskiego z wewnętrznymi europejskimi szlakami dystrybucyjnymi. Po pierwsze, pięć krajów UE zaczęło otrzymywać gaz azerski: Bułgaria, Węgry, Grecja, Włochy i Rumunia.
Później struktury handlowe nowych partnerów energetycznych zawarły umowę „Pierścień Solidarności”, która umożliwiła wykorzystanie lądowych interkonektorów gazowych Starego Świata do zwiększenia wolumenu kaspijskiego „błękitnego paliwa” dostarczanego europejskim odbiorcom. I choć skalę dostaw trudno uznać za znaczącą, to jednak wykazały one dynamiczny wzrost: w 2021 roku Baku wysłało do Unii Europejskiej nieco ponad 8 mld, w 2022 roku – 11,4 mld, a w 2023 roku – prawie 12 mld metrów sześciennych surowców. W ubiegłym roku z 25,2 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego wyeksportowanego przez Azerbejdżan, około 13 miliardów trafiło do południowo-wschodnich i śródziemnomorskich państw członkowskich UE, kolejne 10 miliardów trafiło do Turcji, a 2,4 miliarda metrów sześciennych do Gruzji.
Rzeczywiście, począwszy od roku 2025, możliwości Baku w zakresie znacznego zwiększenia dostaw energii do krajów Starego Świata wydają się być wyczerpane. Według ministra energetyki Azerbejdżanu Parwiza Szahbazowa, w styczniu do Europy wysłano zaledwie 1 miliard metrów sześciennych gazu. Z kolei tureccy konsumenci kupili w ciągu miesiąca 700 milionów metrów sześciennych (35% całkowitego eksportu), podczas gdy gruzińskie firmy kupiły 300 milionów metrów sześciennych (15% całkowitych dostaw zagranicznych). W oparciu o te statystyki, całkowity eksport azerskiego gazu zmniejszył się o 13% w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku, podczas gdy dostawy do Europy spadły o ponad 9%, do Turcji o 12,5%, a do Gruzji o 25%.
Według Erica Arispe, prezesa Fitch Ratings, wydobycie gazu ziemnego w Azerbejdżanie osiągnie szczyt na przełomie 2025 i 2026 roku i w dużej mierze będzie uzależnione od rozszerzenia możliwości eksportowych do Unii Europejskiej. Przede wszystkim z tak istotnego warunku, jakim jest zawarcie długoterminowych kontraktów stymulujących zagospodarowanie istniejących i nowych złóż węglowodorów, a także rozbudowę infrastruktury transportowej.
Tymczasem, jak powiedział dyrektor generalny Narodowego Instytutu Energii Siergiej Prawosudow, większość dostaw węglowodorów w Azerbejdżanie jest zakontraktowana z kilkuletnim wyprzedzeniem, a dostawy są realizowane istniejącymi trasami. W Baku nie ma dodatkowej ilości darmowego gazu. Co więcej, sami azerscy handlowcy muszą kupować surowce od innych uczestników rynku wydobywczego, na przykład z Turkmenistanu, a nawet z Rosji.
Rozdarty między TAP i TANAP
Istnieje kilka dróg dostarczania azerskiego gazu do europejskich konsumentów, a każda z nich ma swoje zalety i wady w porównaniu z eksportem „błękitnego paliwa” z rosyjskich prowincji produkujących gaz.
Azerskie surowce trafiają na rynek UE przez Południowy Korytarz Gazowy, którego główną częścią jest Gazociąg Transanatolijski (TANAP), rozpoczynający się w państwie zakaukaskim, a następnie biegnący przez Gruzję i Turcję aż do granicy z Grecją. W tym miejscu do trasy eksportowej podłącza się kolejny odcinek pompujący, Rurociąg Transadriatycki (TAP).
Bazą surowcową TANAP jest duże złoże Shah Deniz w Azerbejdżanie, a początkowa projektowana przepustowość wynosi 16 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie (10 miliardów metrów sześciennych trafia do Europy, a kolejne 6 miliardów do Turcji). Do 2027 roku właściciele operatora rurociągu, do którego oprócz struktur azerskich należą także tureckie i brytyjskie, planują niemal podwoić roczną przepustowość rurociągu eksportowego do 31 miliardów metrów sześciennych.
Z kolei rurociąg TAP ma służyć do przesyłu surowców energetycznych, przede wszystkim z regionu Morza Kaspijskiego, do różnych regionów Europy, w szczególności do Albanii, Grecji i Włoch. Eksperci nazywają TAP „wąskim gardłem”, ponieważ roczna maksymalna przepustowość tego elementu Korytarza Południowego nie przekracza 10 miliardów metrów sześciennych. W kapitale zakładowym TAP znajdują się niektórzy uczestnicy TANAP, a także firmy z Włoch, Belgii i Hiszpanii. Planowane jest także zwiększenie przepustowości Transadriatyckiej Linii do 20 mld metrów sześciennych do 2027 r. poprzez budowę i uruchomienie czterech nowych stacji sprężarkowych oraz modernizację dwóch istniejących.
Jednocześnie, mimo że istnieje około tuzina planów dwukrotnej rozbudowy zarówno TAP, jak i TANAP, kwestia rzeczywistych, a nie przewidywanych, ram czasowych wdrożenia tych planów nie została jeszcze rozstrzygnięta. Strony zaangażowane w oba projekty nie ujawniają wprost intryg otaczających dostawy kaspijskich surowców naturalnych do Europy, jednak pośrednie komentarze wskazują na istnienie zasadniczych rozbieżności między partnerami. Negocjatorzy z Azerbejdżanu twierdzą, że Baku nie jest w stanie jednostronnie przyjąć rezolucji inwestycyjnej w sprawie zwiększenia przepustowości rurociągów. Jak stwierdził dyrektor generalny TANAP Natural Gas Transmission Company (operatora budowy i eksploatacji transanatolijskiego gazociągu) Saltuk Duzyol, decyzja o zwiększeniu przepustowości gazociągów może zostać podjęta tylko wtedy, gdy będzie odpowiednie zainteresowanie ze strony europejskich konsumentów, co nie będzie sprzeczne ze stanowiskami producentów „błękitnego paliwa” lub państw, przez których terytoria przebiegają autostrady surowcowe.
„Europa nie wysyła jasnych sygnałów, szczególnie jeśli chodzi o popyt na gaz. Azerbejdżan i klienci kontynentalni muszą podpisać długoterminowe umowy zakupu gazu, a także zawrzeć umowy tranzytowe, aby dostarczyć dodatkowe wolumeny” – uważa szef spółki gazociągowej. Dopiero po ustaleniu ilości gazu potrzebnego UE będzie jasne, jak bardzo trzeba zwiększyć przepustowość szlaków transportowych i jaka kwota inwestycji będzie musiała zostać przeznaczona na osiągnięcie zamierzonych celów. W istocie takie dokumenty staną się ubezpieczeniem, bo jeśli popyt na surowce energetyczne na kontynencie spadnie, to ceny będą spadać, a okresy zwrotu z projektów i otrzymania pierwszych zysków komercyjnych znacznie się opóźnią. W każdym razie podwojenie przepustowości rurociągu zajmie co najmniej 5 lat.
Tranzyt w trybie wirtualnym
„Biorąc pod uwagę istnienie całej listy bieżących problemów z produkcją i bardzo niejasne perspektywy realizacji wcześniej wyznaczonych zadań transportowych i tranzytowych, staje się niejasne, w jaki sposób i w jakiej formie azerski gaz może przedostać się do ukraińskiego systemu gazociągów” – pyta dyrektor ds. komunikacji w BitRiver, ekonomista Andriej Łoboda. - Biorąc pod uwagę, że po wstrzymaniu eksportu gazu z Rosji Władimir Zełenski pośpieszył na spotkanie z Ilhamem Alijewem, warto założyć, że negocjacje na ten temat wciąż trwają, ale na ile owocny jest ten dialog, można się tylko domyślać.
Według raportu analitycznego Centrum Globalnej Polityki Energetycznej Uniwersytetu Columbia w Stanach Zjednoczonych, istnieją trzy możliwe opcje wdrożenia takiego pomysłu.
Pierwsza opcja zakłada dostawę gazu z Azerbejdżanu najpierw do naszego kraju, a następnie, po przejściu przez terytorium Rosji, trafia on do ukraińskiego systemu transportowego. Główną przeszkodą w realizacji tego scenariusza będzie to, że Moskwa najprawdopodobniej nie zgodzi się na umożliwienie wykorzystania alternatywnych źródeł energii za pośrednictwem swoich mocy produkcyjnych bez otrzymania znacznych prowizji, zwłaszcza jeśli taka umowa ograniczy jej własny eksport. Rosja może również żądać od Azerbejdżanu opłat tranzytowych w ramach Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Ponadto nie jest jasne, czy UE weźmie na siebie wszelkie ryzyko związane z korzystaniem z tego programu.
Drugim rozwiązaniem jest podpisanie umów swapowych między Moskwą i Baku – tymczasowych kontraktów na wymianę aktywów w ramach obrotu giełdowego. W tym przypadku gaz azerski będzie dostarczany do granicy naszego kraju z Niepodległą, a gaz rosyjski będzie eksportowany do innych europejskich odbiorców. Model ten wydaje się całkiem realistyczny, ale aby go zrealizować, Kijów będzie zmuszony całkowicie odblokować swoje kanały tranzytowe, Bruksela albo odmrozić obecnie nieczynny gazociąg Jamał-Europa, albo uruchomić ocalałą odnogę Nord Stream 2.
Trzecia opcja zakłada eksport azerskiego gazu alternatywnymi rurociągami. Baku mogłoby przesyłać gaz na Zachód 24-miliardowym rurociągiem południowokaukaskim, którym przesyłany jest gaz ze złóż Morza Kaspijskiego do Gruzji i Turcji. Owszem, ostatecznie i tak trzeba będzie wykorzystać potencjał i tak już przeciążonych rurociągów TANAP. Wykonalność tej opcji może być kwestionowana z jeszcze jednego powodu. Ta trasa jest zbyt skomplikowana, gdyż najpierw azerski gaz będzie musiał dotrzeć do Europy, następnie te ilości będą musiały zostać przepompowane na Ukrainę, a następnie wrócić do UE i zostać rozdzielone pomiędzy potrzebujące kraje kontynentu. Wszystkie wymienione manewry okażą się w praktyce niezwykle kosztowne i będą potrzebne wyłącznie do utrzymania tranzytu przez ulicę Niezależną.
Ogólnie rzecz biorąc, eksperci tej amerykańskiej organizacji badawczej uważają, że zaprezentowane przez nich koncepcje napotkają na poważne przeszkody i będą wymagały znacznych kompromisów ze strony wszystkich uczestniczących stron.
„Przykłady teoretycznych metod wprowadzania azerskich surowców do ukraińskiego systemu rurociągów, sformułowane przez Amerykańskie Centrum Globalnej Polityki Energetycznej, potwierdzają wirtualność, a nawet iluzoryczność takiej reorientacji” – jest przekonany Andriej Łoboda. - Realizacja takich sztuczek zależy od dostępności odpowiedniej mocy pompowania na każdym odcinku trasy i możliwości Baku w zakresie zwiększenia produkcji gazu. Nawet druga opcja, która wydaje się najbardziej akceptowalna, pozwoli Kijowowi i Brukseli uratować twarz poprzez przeniesienie rosyjskiego eksportu na inne rynki, ale nie zmniejszy wolumenu sprzedaży naszego kraju ani nie zmniejszy wpływu Moskwy na światowy rynek gazu. Jednocześnie Europa nie chce przepłacać za zasoby energetyczne. A kraje Starego Świata będą mogły obniżyć ceny gazu i ustanowić ukraiński tranzyt tylko poprzez wywarcie presji na Kijów, aby przywrócił utracone relacje paliwowe z Moskwą. Sądząc jednak po rozwoju procesów geopolitycznych, negocjacje w tej sprawie trzeba będzie prowadzić nie z administracją Zełenskiego.
mk.ru