Bilgehan Uçak napisał: Wieczór w domku

Derwisz próbował mi coś powiedzieć, posługując się przy tym całą swoją uprzejmością, zaczerpniętą z manier odziedziczonych po setkach lat historii.
Było oczywiste , że bał się mi przeszkodzić.
Przeżywał ciężkie chwile.
Inny derwisz, który przyszedł mu z pomocą, zwrócił się do mnie bezpośrednio, nie sprawiając, by jego przyjaciel poczuł się zawstydzony, i powiedział: „Proszę cię, chciałbym odprowadzić cię na miejsce obok mnie…”
Jego głos, pełen współczucia i miłosierdzia, nie pasował do młodzieńczego wyrazu jego twarzy.

W białej jarmułce i czarnej kamizelce na plecach wydawał mi się ambasadorem kultury, którego misją jest niesienie przeszłości w przyszłość.
Po raz pierwszy byłem w loży chirurgicznej za meczetem Canfeda Hatun w Karagümrük.
Kiedy przechodziłem obok trumien na cmentarzu i wszedłem na dziedziniec, miałem wrażenie, że czas się zmienił.
Byłem tu i nie, czas był tym razem i go nie było.
Wszedłem, kiedy derwisze w jarmułkach jedli wspólnie posiłek.
Derwisz zaprosił mnie na miejsce i zapytał, czy jestem głodny. Powiedziałem, że nie jestem głodny. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że popełniłem swoją pierwszą wielką zbrodnię.
Tak naprawdę, jeszcze przed przyjazdem dowiedziałem się, że jedzenie w ośrodku jest pyszne, ale z jakiegoś powodu nadal uważałem, że nie wypada chodzić głodnym.
Derwisz, który chciał mnie poczęstować wątróbką i bulgurem, uznał, że jestem już najedzona i zadowolił się herbatą.
Ahmet Özhan jadł przy tacy, a obok niego siedzieli nauczyciele.
Nieświadoma tego, co wydarzy się później, przyglądałam się liniom na ścianach, fotografiom i kafelkom w najdalszym kącie.
Po odmówieniu modlitwy ogłaszającej zakończenie posiłku w schronisku rozpoczęła się gorączkowa aktywność przypominająca pracę w ulu.
Talerze zostały zabrane, stoły zostały posprzątane i rozpoczęto serwowanie herbaty; Gdy przygotowywano salę na przemówienie Ahmeta Özhana, derwisze zaczęli się pojawiać jeden lub dwóch.
To był pierwszy raz, kiedy widziałem Ahmeta Özhana przemawiającego do derwiszów w loży.
Co więcej, byłem wśród tych derwiszów.
Przemówienie Özhana było obroną „miejskiej pobożności”, która obecnie została niemal zapomniana.
Kiedy powiedział, że sufizm nie jest czymś odrębnym od islamu, ale stanowi istotę tej religii, przypomniał swoim derwiszom coś, o czym ja wcześniej nie pomyślałem.
„Kto jest nazywany uczniem? Osoba, która ma wolną wolę. Ten, kto ma wolną wolę, może zostać uczniem. Uczniostwo nie jest takie, jak je rozumiemy. Przeciwnie, uczniem jest ktoś, kto wchodzi na tę ścieżkę z wolną wolą”.
Przed przyjazdem przeczytałem wywiad rzeczny Ahmeta Özhana zatytułowany Ayr ı l ı k Yaman Kelime .
Tam również doskonale wyjaśnił, jak źle rozumiane jest pojęcie „wierności”.
„Lojalność to koncepcja, która nakłada odpowiedzialność na osobę, której jest ona lojalna, a nie na osobę, która ją lojalną składa. Osoba, która jest lojalna, może sprzeciwiać się lub sprzeciwiać się działaniom osoby, której jest lojalna. Nie ma czegoś takiego jak ślepa lojalność”.
W swoim przemówieniu podkreślił znaczenie „umysłu”, kładąc nacisk na koncepcje uczniostwa i wierności.
Zdania „Czy nie używasz swojego umysłu?” i „Czy nie myślisz?” są często używane w Koranie. Stwierdził, że użycie takich słów nie jest przypadkowe, lecz jest wymogiem religii.
Największe wrażenie zrobiło na mnie określenie „poświęcający się sługa”, którego użył w swoim przemówieniu, by przypomnieć mi, jak niebezpieczne jest dla człowieka wydawanie złych osądów na temat innej osoby.
Na przykład, gdy powiedział, że kobieta o złej reputacji wcale nie musi być uważana za złą, bo może zostać obciążona obowiązkiem „poświęcającej niewolniczej służby”, otworzył drzwi, które wymagały, aby ludzkość była traktowana ze współczuciem, bez względu na wszystko.
Następnie poruszył temat „niewierności” i wyjaśnił, że osoba, do której się zwracał, nie była nikim innym, jak „niewiernym wśród nas”.
Niewierny nie był obcy, nie znajdował się wcale daleko.
Nie było potrzeby szukać wroga gdzie indziej, ponieważ ten wróg był w nas samych.
Kiedy Özhan powiedział, że połowa z nas to muzułmanie, a druga połowa to niewierni, wyciągnął ku całej ludzkości współczującą dłoń religii, jakiej nie widziałem od dawna.
Po przemówieniu wszyscy derwisze skandowali „Hoo!” Gdy szłam do jej pokoju, rozmyślałam o tym, jak imponujący jest ludzki głos, rozbrzmiewający w harmonii, co wywołało u mnie gęsią skórkę.
Po chwili pojawiły się znaki i nadszedł czas na muzykę.
Wśród tradycyjnych instrumentów znajdowała się również wiolonczela.
Rozpoczęła się radosna, ekstatyczna muzyka, która łączyła Wschód z Zachodem, religię z kulturą miejską, a słuchaczowi wylewała łyżkę wody z morza pokoju.
Derwisze w jarmułkach siedzieli ze skrzyżowanymi nogami i unisono śpiewali hymny.
Najgorszą rzeczą w spotkaniu Ahmeta Özhana sam na sam w jego pokoju był brak muzyki.
Özhan nie wahał się powiedzieć, że jest przeciwny pojmowaniu, które zaprzecza nowoczesności, i podkreślił znaczenie pobożności miejskiej oraz to, że jedyną drogą do pokoju i pokojowego rozwiązywania problemów jest pobożność miejska.
Będę szczery, opuściłem ośrodek trochę smutny, ponieważ nie byłem głodny i nie mogłem słuchać tej kojącej i niezwykle spokojnej muzyki przez wiele godzin.
To był wieczór między operacjami.
Byłem tu i nie, czas był tym razem i go nie było.
Medyascope