Poznaj teksańskiego demokratę, który zapewnił Joe Roganowi nominację na prezydenta
James Talarico jest teraz wszędzie. Jest w największych stacjach telewizyjnych. Jest na pierwszych stronach internetowych serwisów informacyjnych. Był nawet gościem najpopularniejszego podcastu w Ameryce, The Joe Rogan Experience. Ale nie ma go w budynku Kapitolu Teksasu, gdzie jego republikańscy przeciwnicy w Izbie Reprezentantów Stanu dążą do zmiany podziału okręgów wyborczych na swoją korzyść przed wyborami uzupełniającymi w 2026 roku.
Trzydziestosześcioletni nauczyciel ze szkoły średniej, który został politykiem, tak naprawdę wcale nie przebywa w Teksasie. Przebywa w pokoju hotelowym w Illinois, nie większym od akademika, ledwo śpi na łóżku dwuosobowym z widokiem na osamotnioną umywalkę, odbierając telefony od mediów i wyborców w domu. Nie chodzi o to, że on i jego koledzy z Partii Demokratycznej nie chcą tam być. Ale bez ich obecności w Izbie Reprezentantów głosowanie nie może się odbyć – i o to właśnie chodzi. Łamają kworum, protestując przeciwko próbie Donalda Trumpa, by „sfałszować kolejne wybory”, jak napisał Talarico na Instagramie .
Ale dzięki obecności wszędzie poza Stanem Samotnej Gwiazdy, zyskał ogólnokrajową sławę – taką, która może pojawić się w nadchodzącym głosowaniu w Senacie. Esquire rozmawiał z Talarico o ucieczce z Teksasu, o tym, jak jego wiara chrześcijańska wpływa na jego politykę i o tym, co Demokraci mogą zrobić, aby zyskać przychylność Ameryki.
Pytania i odpowiedzi zostały zredagowane pod kątem długości i przejrzystości.
Esquire: Jak tam sytuacja w Illinois? Jakie jest morale?
James Talarico: To intensywna podróż służbowa. Dziennikarz zapytał mnie, co będę robił podczas przerwy. I to jest ta przerwa. To najgorsza przerwa w moim życiu, bo pracowaliśmy tu bez przerwy, rozmawiając z mediami i naszymi wyborcami o tym, co dzieje się w Teksasie, nagłaśniając w całym kraju tę próbę przejęcia władzy w wyniku redystrybucji okręgów wyborczych.
Ale mimo że nie jesteśmy w Teksasie, nadal służymy naszym wyborcom. Rozmawiałem przez telefon z moim zespołem w Kapitolu, upewniając się, że mieszkańcy naszego okręgu mają wszystko, czego potrzebują.
To było co najmniej wyczerpujące. Wczesne poranki, bardzo późne noce. Ale powiedziałbym, że morale jest dobre. Jestem tutaj w Illinois z prawdopodobnie największą grupą demokratów. Wczoraj było trochę strasznie, kiedy obudziliśmy się z groźbą bomby i musieliśmy ewakuować się z budynku.
Ale nie powinniśmy być zszokowani, biorąc pod uwagę, że [prokurator generalny Teksasu] Ken Paxton opublikował tweeta z prośbą do swoich obserwatorów, aby nas „dopadli”. Niektórzy nasi republikańscy koledzy podali naszą lokalizację w ogólnokrajowych mediach. Oczywiście, miało to stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa, ale wszyscy wiemy, że racja jest po naszej stronie i że walczymy o naszych wyborców, o wszystkich Teksańczyków i ich prawo do wybierania przedstawicieli według własnego uznania. To ważniejsze niż ktokolwiek z nas. To ważniejsze niż jakikolwiek polityk czy jakakolwiek partia polityczna.
Jak wyglądają Twoje zakwaterowania w Illinois?
Pokoje, w których się zatrzymujemy, to prawdopodobnie najmniejsze pokoje hotelowe, w jakich kiedykolwiek nocowałem. Przypominają raczej pokój w akademiku albo celę więzienną, jakkolwiek by na to nie patrzeć. Jedno łóżko pojedyncze z umywalką naprzeciwko – nie w łazience. Ale na tej przerwie kworum mamy ograniczony budżet. Ale wszyscy jesteśmy bardzo dumni, że wykonujemy tę ważną pracę, przeciwstawiając się tym samozwańczym tyranom.
Codziennie płacisz karę za swoją nieobecność, a do tego dochodzą koszty hoteli, posiłków itd. Jak długo, według ciebie i twoich kolegów, dacie radę wytrzymać?
Zarabiamy 600 dolarów miesięcznie za naszą służbę w parlamencie. Mamy etaty. W ten sposób wiążemy koniec z końcem, płacimy rachunki i utrzymujemy nasze rodziny. I zostawiliśmy te prace i rodziny, aby to zrobić. Nie była to decyzja podjęta lekkomyślnie. Przekroczenia kworum nie są łatwe, co uważam za ważne. Gdyby były łatwe, partia mniejszościowa prawdopodobnie robiłaby to cały czas. Ale są niezwykle trudne – osobiście, finansowo, politycznie, prawnie i logistycznie. Są zarezerwowane tylko dla najbardziej rażących nadużyć władzy, czy to ograniczania praw wyborczych, czy redystrybucji w połowie dekady.
Kiedy Trump zadzwonił do republikanów z Georgii i poprosił ich o znalezienie dla niego 11 000 dodatkowych głosów po przegranych wyborach w 2020 roku, odpowiedzieli: „Nie, proszę pana”. Ale kiedy Donald Trump poprosił republikanów z Teksasu o znalezienie dla niego pięciu dodatkowych miejsc w Kongresie, powiedzieli: „A może w czwartek?”. Odpowiedzialność za obronę tego amerykańskiego eksperymentu spadła więc na teksańskich demokratów. Z dumą odpowiadamy na to wezwanie.
Gubernator Teksasu, Greg Abbott, zagroził usunięciem ciebie i twoich kolegów ze stanowiska. Jak zareagowałeś na tę groźbę?
Niepokojące jest, gdy gubernator próbuje usunąć z urzędu należycie demokratycznie wybranych przedstawicieli, zwłaszcza gdy angażują się oni w działalność konstytucyjną. Przerwy w kworum są chronione w naszej konstytucji stanowej. Stanowią narzędzie, którym dysponuje mniejszość, aby powstrzymać nadużycia większości, więc nie złamaliśmy żadnego prawa.
W tym kraju mamy dwustuletnią historię łamania kworum. Jesteśmy tutaj, w Illinois, w kraju Abrahama Lincolna, gdzie jako senator stanowy w 1840 roku złamał kworum, skacząc z okna Kapitolu Stanowego Illinois. Na szczęście nie musiałem wyskakiwać z żadnego okna w Teksasie. Ale jesteśmy częścią długiej amerykańskiej tradycji przeciwstawiania się tyranom i mówienia władzy prawdy. Obywatelskiego nieposłuszeństwa, dobrych kłopotów.
Obecna specjalna sesja legislacyjna ma się zakończyć 19 sierpnia, ale Republikanie w Izbie Reprezentantów Teksasu mogą zawsze zwołać kolejną sesję. Jak Pan to widzi?
Najbardziej martwiliśmy się tym, co by było, gdybyśmy nic nie zrobili? Co by było, gdybyśmy po prostu pozwolili na ten bezczelny zamach stanu, wygłaszając może kilka przemówień? Dla mnie to była o wiele bardziej niepokojąca rzeczywistość.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie wiem, co się stanie. Ale wiem, że musimy zająć stanowisko. Jeśli w całej historii Ameryki ludzie zajmowali stanowisko tylko wtedy, gdy byli pewni, że na pewno wygrają, to boję się pomyśleć, jak wyglądałby nasz kraj teraz.
Jestem dumny, że zajmujemy moralne stanowisko przeciwko tej próbie zawłaszczenia władzy. Mimo to, chcemy działać strategicznie. Ostatnie złamanie kworum, w którym brałem udział, miało miejsce w 2021 roku, przeciwko ustawie o ograniczaniu praw wyborczych. Przykuło to uwagę opinii publicznej, która wywarła presję na naszych republikańskich kolegów, aby wykreślili z niej najgorsze elementy. Ustawa i tak została uchwalona, a ja głosowałem przeciwko, ale była ona znacznie mniej szkodliwa dla moich wyborców i mieszkańców Teksasu dzięki złamaniu kworum. Myślę, że ważne jest, aby media krajowe pamiętały, że chociaż czasami chcą postrzegać to jako porażkę, istnieją odcienie szarości.
Myślę, że nasz akt obywatelskiego nieposłuszeństwa inspiruje Demokratów w stanach demokratycznych do odwetu lub przynajmniej groźby odwetu. Jeśli Republikanie z Teksasu będą oszukiwać w ten sposób, to przynajmniej wyrównamy szanse i zapewnimy, że Amerykanie będą mogli wybrać Kongres, aby pociągnąć prezydenta do odpowiedzialności w przyszłym roku.
Dwa tysiące lat temu, gdy garstka możnych krzywdziła rzesze, ten bosonogi rabin nie siedział w swoim pokoju i nie modlił się. Wszedł na tron władzy i wywrócił stoły niesprawiedliwości. Powiedziałbym moim współwyznawcom, chrześcijanom, że jeśli kochamy demokrację, jeśli kochamy bliźnich, czas zacząć wywracać stoły.
Czy uważasz, że kolejnym koniecznym krokiem ze strony stanów demokratycznych będzie ponowny podział okręgów wyborczych w ramach odwetu?
Kiedy jedna strona strzela, wszystko jest nieważne. Modlę się każdej nocy, żeby republikanie z Teksasu nie oszukiwali i nie zmarnowali kolejnych wyborów. Ale jeśli to zrobią, trzeba zareagować. Musimy patrzeć łobuzom prosto w oczy i nie mrugać. To jedyny sposób, żeby pokonać łobuza i właśnie tego oczekuję od innych stanów.
Chcemy, żeby gerrymandering zniknął z każdego stanu. Złożyłem projekt ustawy o utworzeniu niezależnego, obywatelskiego procesu redystrybucji okręgów wyborczych w Teksasie i chcę, żeby to było w każdym stanie, niezależnie od tego, czy są to demokraci, czy republikanie. Musimy wyeliminować politykę z kreślenia map, ale nie możemy jednostronnie rozbroić się jako Demokraci.
Czy to po prostu walka lewicy z prawicą? Bo powiedziałeś też, że w tym kraju toczy się walka ekonomiczna między górą a dołem. Co o tym sądzisz?
Nie sądzę, żeby to była kwestia partyjna. Myślę, że to kwestia władzy. Ludzie u władzy chcą ją utrzymać. Jedynym sposobem na kontrolę władzy są wolne i uczciwe wybory.
Nie chodzi o Partię Demokratyczną. Chodzi o proces demokratyczny. Walczę zarówno o Demokratów, niezależnych, jak i Republikanów, o ich zdolność do oddolnej zmiany rządu, o ich zdolność do wybierania przedstawicieli według własnego uznania, o ich zdolność do pociągania do odpowiedzialności najpotężniejszego polityka w kraju. O to właśnie chodzi.
Wiem, że ludzie, zwłaszcza w mediach, mają ochotę sprowadzić to do kwestii „czerwonej drużyny kontra niebieska drużyna”. Nic bardziej mylnego. Może teraz walczą o Demokratów, ale w końcu będą walczyć o nas wszystkich. Tak właśnie działa ten schemat w innych krajach. Musimy się z tym oswoić, zanim będzie za późno.
Przedstawiciel Teksasu James Talarico wsiada do samolotu na lotnisku Signature Aviation w Terminalu Południowym w niedzielę 3 sierpnia 2025 r. w Austin w Teksasie, aby sprawdzić kworum.
Jaką lekcję wyciągasz teraz z roli demokraty ze stanów republikańskich i jak można ją zastosować do demokratów ze stanów demokratycznych?
Nie sądzę, żeby obecnie w Partii Demokratycznej istniał podział na umiarkowanych i postępowych. Myślę, że to wojownicy kontra ci, którzy trzymają się swoich. Mam nadzieję, że teksańscy Demokraci przypominają Partii Demokratycznej na szczeblu krajowym, jak walczyć o ludzi. Dlatego większość ludzi jest sfrustrowana Partią Demokratyczną na szczeblu krajowym: jej niezdolnością do działania i nieumiejętnością spełniania oczekiwań naszych wyborców.
Jak rozgraniczyć działania, które robią różnicę, od działań performatywnych?
Musimy grać w pełni, przestrzegając zasad. Musimy wykorzystać wszystkie dostępne nam narzędzia. Nie zamierzam umniejszać wartości przemówień. Przemówienie dr. Kinga „Mam marzenie” było przedstawieniem, ale rozumiem, co masz na myśli. Występowanie w wiadomościach kablowych i wypowiadanie krótkich wypowiedzi do kamery, podczas gdy dysponujesz realnymi narzędziami, które możesz wykorzystać legislacyjnie, prawnie lub politycznie, to po prostu teatr. Retoryka była kiedyś formą sztuki i uważam, że komunikacja jest jednym z narzędzi w tym zestawie. Ale jeśli to twoje jedyne narzędzie, zachęcam cię do głębszego zastanowienia się nad siłą, jaką faktycznie posiadasz, by walczyć o swoich wyborców i naprawiać tę demokrację.
Zdobyłeś ogólnokrajową uwagę po części dzięki swojej tożsamości chrześcijanina, który jest jednocześnie demokratą. Jak twoja wiara wpływa na twoją politykę?
Mogę opowiedzieć, jak moja wiara wpływa na przerwę w kworum. To ona daje mi odwagę, siłę i spokój, by zrobić coś takiego, ryzykując aresztowanie, ryzykując finansową ruinę moich wyborców. Nie sądzę, by większość normalnych ludzi chciała to zrobić, prawda? Chyba ja sam bym tego nie chciał. Ale mój dziadek był kaznodzieją baptystycznym i nauczył mnie, że powinniśmy postępować zgodnie z bosonogim rabinem, który dał nam dwa przykazania: Kochaj Boga i kochaj bliźniego. Kochanie bliźniego wymaga działania, nie tylko w sanktuarium, ale i na ulicach.
Dlatego poszłam do służby publicznej, najpierw jako nauczycielka w szkole średniej, a teraz jako przedstawicielka państwa. Ta demokracja to coś więcej niż Konstytucja. To przymierze, relacja sąsiedzka, obietnica, którą sobie składamy, by dzielić się tym krajem, nawet gdy się nie zgadzamy, nawet gdy się różnimy.
Dwa tysiące lat temu, gdy garstka możnych krzywdziła rzesze, ten bosonogi rabin nie siedział w swoim pokoju i nie modlił się. Wszedł na tron władzy i wywrócił stoły niesprawiedliwości. Powiedziałbym moim współwyznawcom, chrześcijanom, że jeśli kochamy demokrację, jeśli kochamy bliźnich, czas zacząć wywracać stoły.
To ciekawa analogia. Ludzie czasami zapominają o tej biblijnej historii, że Jezus działał.
To właśnie doprowadziło do jego śmierci z rąk rządu. Został zabity przez Imperium Rzymskie i stracony. Ukrzyżowanie było karą dla buntowników.
Czasami nadmiernie uduchawiamy ewangelię. Cała nasza wiara opiera się na wcieleniu, na idei, że Bóg przyjął ludzką postać, że Bóg troszczy się o nasze ludzkie ciała i naszą fizyczną egzystencję. O to, ile mamy jedzenia i picia, czy mamy opiekę zdrowotną i tak dalej. To wszystko tracimy, gdy nadmiernie uduchawiamy. Duchowość jest centralnym elementem mojej wiary, ale musi być zrównoważona konkretnymi działaniami na świecie, dla dobra ludzi.
W jaki sposób Demokraci mogą pozyskać głosy ewangelikalnych chrześcijan?
W Kościele chrześcijańskim panuje ogromna różnorodność. Czarni chrześcijanie należą do najgłębiej wierzących w naszym kraju i historycznie nadal głosują na kandydatów Demokratów. Jeśli chodzi o białych chrześcijan, co jest istotnym zastrzeżeniem, myślę, że część problemu polega na tym, że moja partia przestała mówić o wierze przez ostatnie czterdzieści, pięćdziesiąt lat, a właściwie od czasów Jimmy'ego Cartera.
Oczywiście, są kandydaci, którzy obowiązkowo odwiedzają kościół i tak dalej. Ale ja mówię o tym, jak centralna jest nasza wiara we wszystkim, co robimy. I jest ona centralna dla mnie. Stanowi fundament wszystkiego, co robię w życiu, w tym służby publicznej. Więc będę o tym mówić. Nie będę się wstydził o tym mówić. I może, może to urazić niektórych ludzi w mojej koalicji, i spotkałem się z oporem ze strony niektórych postępowych Demokratów za to, jak otwarcie budowałem swoją wiarę. Ale zamierzam pokazać się takim, jakim jestem, i będę sobą, nawet jeśli to przeszkadza niektórym ludziom z mojej partii.
Myślę, że to pomocne, budować most do ludzi, którzy nie czują się częścią Partii Demokratycznej ze względu na swoją wiarę. Chcę, żeby wiedzieli, że mają miejsce przy naszym stole, jeśli zechcą do nas dołączyć.
Widziałem dane z grup, które docierały do ewangelików, że to przynosi efekty. W Pensylwanii, niektóre z niewielu hrabstw, które przychyliły się do kandydatury wiceprezydent Kamali Harris, to hrabstwa, w których kampanię prowadziła grupa Evangelicals for Harris, którą wspierałem.
Niedawno wziąłeś udział w programie The Joe Rogan Experience. Jak zareagowano na Twój występ? Czy uważasz, że pomoże Ci to w rozpoczęciu kolejnego etapu kariery politycznej?
Byłem zaskoczony, gdy otrzymałem zaproszenie do Joe Rogana, największego podcastu w kraju, jako przedstawiciel stanu Teksas. Dostaliśmy e-maila, w którym napisano tylko: „Joe widział jeden z twoich filmów w mediach społecznościowych i chętnie z tobą porozmawia”. To wszystko.
Zazwyczaj, gdy dziennikarz przeprowadza wywiad z wybranym urzędnikiem, przedstawia tematy, które będzie poruszał, aby dać wyobrażenie o temacie rozmowy. Tak się nie stało, prawdopodobnie dlatego, że nie sądzę, aby Joe Rogan uważał się za dziennikarza. Jest po prostu, pod wieloma względami, bardzo ciekawym człowiekiem, który jest dobrym rozmówcą. Niezwykłe było dla mnie, jako wybranego urzędnika, prowadzenie tak długiej, nieskryptowanej rozmowy z kimś, kto jest nieco sceptyczny wobec Partii Demokratycznej.
Szczerze mówiąc, byłem trochę zdenerwowany z tych wszystkich powodów i z powodu tak dużej publiczności. Ale Joe Rogan jest dobry w tym, co robi. Kiedy założyłem słuchawki, wciągnął mnie w prawdziwą, ludzką rozmowę, taką, jaką można odbyć w barze ze znajomym. Dwie i pół godziny minęły błyskawicznie. Byłem w szoku, kiedy się skończyli. Bawiłem się świetnie. Jak każda naprawdę udana rozmowa, zagłębiała się w różne królicze nory i eksplorowała wszystkie dziwne pomysły i gorące ujęcia. Fajnie było porozmawiać jak ze znajomym na tak dużej platformie.
Wygląda na to, że ludzie na to zareagowali. To było przytłaczające. Jestem zalewany wiadomościami, telefonami, wiadomościami prywatnymi i e-mailami od osób, które nie są stronniczymi Demokratami. W prawie każdej wiadomości, którą otrzymałem, pojawiało się sformułowanie: „To pierwszy raz, kiedy piszę do polityka”. Otrzymałem chyba ze trzydzieści lub czterdzieści wiadomości zaczynających się dokładnie od tego sformułowania, co wydało mi się interesujące. To pokazuje, jaką ma publiczność: osoby, które nie są super stronnicze. Są bardzo podejrzliwe wobec tego skorumpowanego systemu politycznego i mają dość obu partii. Z pewnością dociera to do całej grupy ludzi, którzy nie oglądają MSNBC ani Fox News, ani nie oglądają transmisji na żywo z obrad legislacyjnych tutaj, w Teksasie.
Krąży klip, w którym Rogan namawia cię do kandydowania na prezydenta. Jaki będzie następny krok w twojej karierze politycznej?
Poważnie rozważam start w wyścigu do Senatu USA. Jeszcze nie podjąłem decyzji. Zastanawiam się, czy powinienem ubiegać się o to miejsce, czy kontynuować pracę w legislaturze. Widzę wady i zalety obu stanowisk. Ale ostatecznie muszę sam zdecydować, co jest dla mnie dobre, a co ważniejsze, co jest najlepsze dla mieszkańców stanu.
Wyznaczyłem sobie termin podjęcia decyzji na przyszły tydzień, co jest zabawne, ale potem nastąpiło złamanie kworum. W związku z tym sprawa została dla mnie odłożona na później. Zostałem wybrany przez 200 000 mieszkańców Centralnego Teksasu, aby walczyć o nich w Kapitolu Stanowym. Jestem w zasadzie ich prawnikiem w administracji stanowej, mimo że nie jestem prawnikiem. Walczę o ich interesy tutaj, w Illinois, łamiąc kworum. Traktuję to bardzo poważnie i zamierzam podjąć się tej pracy, zanim zacznę aplikować na inne stanowiska.
Talarico na SXSW w 2024 roku.
Gdybyś chciał zdobyć Senat i wygrać, co chciałbyś osiągnąć na szczeblu krajowym?
Ciężko pracowałem w Teksasie, aby odsunąć wielkie pieniądze od naszej polityki. Otwarcie wypowiadałem się o miliarderach i megadarczyńcach, którzy w zasadzie rządzą naszym stanem. I jeśli to prawda w Teksasie, to z pewnością jest to prawdą na poziomie krajowym, i to coraz bardziej. Chciałbym być głosem sprzeciwu wobec korupcji. Chciałbym walczyć o konkretne, systemowe zmiany w naszym systemie politycznym, które pozwoliłyby nam poczynić postępy we wszystkich innych kwestiach, które nas interesują: mieszkalnictwie, opiece zdrowotnej i edukacji.
Nie jestem jednak pewien, czy wystarczająco dużo osób rzeczywiście mówi o środkach antykorupcyjnych na szczeblu krajowym. Z pewnością byłoby to jeszcze ważniejsze, gdyby Ken Paxton został nominowany przez Republikanów do Senatu. Jest on prawdopodobnie najbardziej skorumpowanym politykiem w całym kraju. Brałem udział w dwupartyjnych staraniach w Izbie Reprezentantów Teksasu o impeachment Paxtona, więc znam jego przestępstwa lepiej niż większość ludzi. Mam nadzieję, że ktokolwiek zostanie nominowany przez Demokratów – czy to ja, czy któryś z moich kolegów – zwróci uwagę na to, jak korupcja uniemożliwia nam bycie krajem, jakim możemy być.
Jakie działania musi podjąć Partia Demokratyczna, aby zająć się tymi kwestiami i stworzyć bardziej sprawiedliwy system?
Musimy pamiętać o naszym dziedzictwie jako Demokratów, że jesteśmy partią, która walczy o zwykłych ludzi, o zwykłych ludzi. Tak było w erze Nowego Ładu i tak było w erze Wielkiego Społeczeństwa, kiedy kolejny teksański Demokrata przekształcał ten kraj, by pomóc ludziom pracującym. Niestety, straciliśmy z tym kontakt w ciągu ostatnich kilku lat i musimy pamiętać o tym dziedzictwie.
Jak można nawiązać na nowo to dziedzictwo?
Ta przerwa w kworum pokazuje, jak można mieć kręgosłup, twardą rękę i walczyć. Jest tu w Teksasie hiszpańskie słowo „ganas”, które trudno przetłumaczyć na angielski. Ale oznacza serce, pragnienie, pasję, która pochodzi z czegoś głębszego, z innego miejsca. Tego właśnie brakuje naszej partii, naszej polityce w ogóle.
esquire