Droga i cel: prawdziwa demokracja

Z głębi kraju, z doliny fal cierpienia i trudności, podnosi się tępy gniew, potężne ruchy sprzeciwu wobec systemu, który okrada z pracy, blokuje przyszłość i podsyca wojny.
Słuchanie naszych współobywateli oznacza słuchanie o trudnościach życia z niskich pensji i emerytur na poziomie ubóstwa, gdy rosną ceny za fortuny wielkich właścicieli centrów handlowych i agencji nieruchomości. Słuchanie kraju oznacza słuchanie krzyku tej samotnej kobiety, obecnie babci, która ciężko pracowała całe życie, zmuszona żyć z emerytury poniżej tysiąca euro lub z innego powodu, jakim jest korzystanie z dystrybucji żywności organizowanej przez Secours Populaire Français…
Słuchanie opowieści o kraju jest jak wciągnięcie w opowieść o rolniku, który rozpoczął pracę w wieku 17 lat i w wieku 63 lat otrzymuje miesięczną emeryturę w wysokości 565 euro. To jak zmierzenie trudności, z jakimi boryka się ta młoda para z klasy robotniczej z dwójką dzieci, szukając mieszkania z miesięcznym dochodem w wysokości 2650 euro. To jak wzruszenie do łez historią Joëla i Françoise, którzy 15. dnia miesiąca są bez grosza przy duszy, mimo że oboje pracują.
Słuchać to słyszeć o trudnościach ze znalezieniem lekarza rodzinnego, dentysty, optyka; być uwikłanym w podziały terytorialne, wyczuwać obawy o jutro młodszych pokoleń. Słuchać to dostrzegać skalę zniszczenia usług publicznych, tak niezbędnych dla łatwiejszego życia.
Słuchanie naszych współobywateli – pracowników, kasjerów, nauczycieli, lekarzy i opiekunów, kadry kierowniczej, rolników, studentów – to mierzenie ciężaru kruchości życia i niepewności. Słuchanie to słyszenie ciężaru obywateli gnębionych, pogardzanych, odrzuconych przez centrale ministerstw i zarządy kręgów biznesowych. Musimy usłyszeć ich przenikliwy krzyk dochodzący z głębi naszych miast i wsi: posłuchajcie nas wreszcie!
Nikt z nas nie może zaakceptować faktu, że duże firmy przechwytują bez kontroli 211 miliardów dolarów bezpośredniej pomocy publicznej na relokację, redukcję zatrudnienia oraz poświęcanie szkoleń i niezbędnych innowacji technologicznych.
Nikt nie może zaakceptować faktu, że majątek 500 najbogatszych ludzi ma wzrosnąć 14-krotnie, podczas gdy liczba obywateli żyjących w ubóstwie przekracza 11 milionów. Pogłębiające się podziały polityczne odzwierciedlają podział klasowy: bogaci stają się coraz bogatsi, a najbiedniejsi coraz biedniejsi. A medialny bełkot, serwowany podczas organizacji spektaklu skoku spadochronowego premiera, na temat poziomu oszczędności i 9 bilionów dolarów spadków, które są obecnie przekazywane, niewiele zmieni tej rzeczywistości. Wręcz przeciwnie, wręcz ją wzmacnia.
Nasi współobywatele, którzy mobilizują się na różne sposoby, dobrze to zrozumieli. Szklanka jest pełna.
Kurtyna poczucia bezradności zostaje zerwana. Ruchy na rzecz pokoju, przeciwko ludobójstwu w Strefie Gazy i przeciwko haniebnej wojnie z narodem ukraińskim nabierają rozpędu. Petycja zebrana w środku lata ponad dwa miliony podpisów przeciwko tzw. ustawie „duplomb” o koncentracji rolnictwa, która doprowadziłaby do pogorszenia zaopatrzenia w żywność, dała sygnał.
Wspólne oświadczenie związków zawodowych przeciwko planowi oszczędnościowemu Bayrou, ruch społeczny z 10 września, dni akcji związkowej z 18 września i wiele innych sygnalizują odnowione poczucie jedności. Duszny upał, straszliwe pożary, które obecnie atakują domy i gospodarstwa rolne, w połączeniu z gwałtownymi burzami, przyspieszyły świadomość zmian klimatycznych.
Większość naszych współobywateli, mniej lub bardziej niejasno, rozumie, że zmiana premiera nie wystarczy. Winny jest system gospodarczy i instytucjonalny, który go chroni. Dążenie do zmiany władzy, do zmiany polityki, to poszukiwanie drogi.
Ponownie stawia się ludziom i pracownikom fundamentalne pytanie: stać się suwerennymi w miejscach, w których żyją i pracują. Staje się nie do zniesienia fakt, że ich głosy, ich „władza obywatelska”, są stale przekazywane profesjonalistom sprawującym władzę, których oczy utkwione są wyłącznie w kolejnych wyborach, podczas gdy stawką jest przyszłość kolejnego pokolenia. Stare szaty prezydenckiego systemu i tak zwanej demokracji parlamentarnej, sfabrykowane przez burżuazję w jej wyłącznej służbie, są tak rozpływające się, że obywatele skłonni są porzucać je na dnie szafy podupadłej republiki. Dyskredytacja polityki z jej intrygami i knowaniami, jej podstępnymi sztuczkami i kłamstwami, jej wozami zmarnowanych obietnic, jej chwytliwymi hasłami i małostkowymi ambicjami sięga szczytu skali obrzydzenia.
Zaprojektowane tak, aby utrwalać dominację bogatych nad społeczeństwem i pracą, instytucje ginącej Piątej Republiki kultywują wszystkie słabości społeczeństwa spektaklu, odwracają uwagę od oczekiwań społeczeństwa, ukierunkowują konsumpcję i produkcję, prowadzą debaty w celu tworzenia opinii, tłumią indywidualne i postępowe głosy w głównych mediach, oduczają myślenia i rozumowania, standaryzują kulturę, uprawiają pola wojny.
Z tego punktu widzenia błędem byłoby niedocenianie tego, co Bayrou wlał w społeczeństwo w ciągu ostatnich dwóch tygodni, ku entuzjastycznemu aplauzowi intrygującej mediakracji: reforma państwowej opieki zdrowotnej, haniebne oskarżenia emerytów i osób korzystających z zabezpieczenia społecznego o „korzystanie z systemu”, rzekoma potrzeba więcej pracy, by zarabiać mniej, nieuczciwa ideologia, której celem jest spłata długu pracą, a nie wielkim kapitałem… Co więcej, udało mu się jasno dać do zrozumienia, że premier nie ma większego znaczenia, bo to rynki finansowe determinują politykę Francji. Nie wahał się powiedzieć, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) zamierza objąć Francję nadzorem, tak jak robią to prefekci, którzy wyglądają jak policjanci, pełniąc dyżur przed ratuszami, które nadzorują. Przemieniając się w doktora Diafoirusa, mer Pau uroczyście oświadczył w pożegnaniu z Matignonem, że „zaangażowano się w decydującą dla Francji prognozę ”. Kraj stanąłby zatem na krawędzi śmierci. Absurd! Agenci kapitału nie wahają się przed niczym: siać strach, organizować panikę, by uzyskać uległość. Pikantne było widzieć, jak wszyscy ci przywódcy polityczni, którzy sprawowali władzę przez czterdzieści lat, paradują przed podium Zgromadzenia Narodowego, by potępić zło, które sami stworzyli.
To tylko wzmacnia fundamentalną potrzebę zbudowania prawdziwej demokracji , demokracji ludowej, w której suwerenem nie są instytucje finansowe i wielki kapitał, ale obywatele.
Oznacza to zaprzestanie ciągłego mylenia przejęcia władzy na najwyższych szczeblach z potrzebą społecznej, ekologicznej, demokratycznej, feministycznej i antyrasistowskiej transformacji, która jest możliwa jedynie dzięki zjednoczonemu działaniu ludzi pracy. Bez tego świadomego, zdecydowanego ruchu większościowego nie będzie postępowej transformacji strukturalnej.
Prawdziwej demokracji nie można mylić z elektoralizmem . Wymaga ona inicjatywy komunistycznej, czyli tworzenia kolektywów „wspólnoty”, kolektywów szeroko otwartych dla wszystkich obywateli, w miejscach życia i dla wszystkich pracowników w miejscu pracy, aż po kolektywy narodowe, które będą organizować wymianę informacji, analizę, refleksję i wspólny rozwój na rzecz postępowych zmian w tempie wyznaczanym przez samych obywateli. To właśnie dzieje się na Fête de l'Humanité podczas setek debat, dyskusji i spotkań organizowanych w ramach agendy zmian.
To właśnie próbowano osiągnąć z kolektywami Nowego Frontu Ludowego. Organizacja, która nie należy do samozwańczych liderów, nie czerpie inspiracji z „gazu”, delegowania władzy ani telewizyjnych bon motów, lecz pozwala na kolektywną samoorganizację oporu wobec wielkiego kapitału, emancypację, solidarność i pomoc w zdobywaniu władzy nad pracą, produkcją i tworzeniem pieniądza – niezbędnym warunkiem rozwoju człowieka i podtrzymywania życia. Takie kolektywy już pojawiają się w walkach o klimat, w tworzeniu spółdzielni, w ruchach zrzeszeniowych i solidarnościowych, w miejskich akcjach na rzecz żywności, mieszkań czy zdrowia.
To ten prawdziwy ruch działa na rzecz zniesienia kapitalizmu, który w coraz większym stopniu monopolizuje owoce pracy i natury, jest coraz bardziej zmilitaryzowany i daje impuls dążeniom do sprawiedliwości, wolności i pokoju, które jako jedyne są w stanie przekształcić społeczeństwo. Wzywa on do demokratycznej odnowy. Koniecznej odnowy politycznej, która poważnie rzuca wyzwanie siłom transformacji społecznej i ekologicznej, aby mogły one zestroić się z tym ruchem, który błądzi i poszukuje. Dałoby to siłę nowemu projektowi, który zapobiegłby katastrofie: przejęciu władzy przez siły autorytarne i faszystowskie, wojnie i możliwemu chaosowi ekologicznemu. Fête de l'Humanité w ten weekend będzie największym miejscem wymiany informacji, analiz, refleksji i dzielenia się doświadczeniami i nowymi pomysłami . Będzie to ogromne centrum kultury i demokracji.
To jest podstawowa kwestia: prawdziwa demokracja jest drogą i celem.
„Dzięki obszernym i rzetelnym informacjom chcielibyśmy dać wszystkim wolnym umysłom narzędzia do zrozumienia i samodzielnego osądu wydarzeń na świecie ”. To był „nasz cel”, jak napisał Jean Jaurès w pierwszym artykule wstępnym w L'Humanité. 120 lat później nic się nie zmieniło. Dzięki Wam. Wesprzyjcie nas! Wasza darowizna będzie podlegała odliczeniu od podatku: darowizna 5 euro będzie kosztować Was 1,65 euro. Cena kawy.
L'Humanité