Nagła panika, że Sąd Najwyższy może unieważnić zasadę równości małżeńskiej, pomija prawdziwe zagrożenie


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
W ciągu ostatnich kilku dni, odległy wniosek Sądu Najwyższego o uchylenie zasady równości małżeńskiej urósł do rangi głównego tematu w wiadomościach. Wpływowe media szczegółowo go relacjonowały , a prominentni politycy wykorzystali go, aby ostrzec, że małżeństwa osób tej samej płci są nadal zagrożone. Z pewnością nikt nie powinien lekceważyć tego ciężko wywalczonego prawa. Jednak wszelka panika związana z tym konkretnym wyzwaniem – wywołanym przez byłą urzędniczkę stanu Kentucky, Kim Davis – jest nieuzasadniona. Zasadniczo nie ma szans, aby sąd rozpatrzył wniosek Davis o zniesienie konstytucyjnego prawa osób homoseksualnych do zawarcia małżeństwa; szanse zaokrąglają się w dół do zera. I chociaż obawy dotyczące wrogości sędziów wobec równości osób LGBTQ+ są uzasadnione, małżeństwo nie wydaje się jeszcze być na ich celowniku.
Najważniejszą rzeczą, którą należy zrozumieć w związku z apelacją Davis, jest to, że ma ona niewielkie szanse na rozpatrzenie. Jej prawnicy po prostu zwrócili się do sądu o jej rozpatrzenie, składając tzw. wniosek o certiorari. (Zrobili to w lipcu i nie jest jasne, dlaczego wniosek ten przyciąga teraz tak dużo uwagi). Sąd Najwyższy otrzymuje około 8000 takich wniosków rocznie i uwzględnia tylko niewielką ich liczbę — w ostatnich latach mniej niż 70. Każdy może zwrócić się do sądu o rozpatrzenie jego apelacji. I chociaż technicznie rzecz biorąc, stwierdzenie, że sędziowie rozpatrzą jej wniosek , jest poprawne, nie oznacza to, że rozstrzygną go merytorycznie. Oznacza to po prostu, że będą mieli możliwość jego rozpatrzenia, okazję, której raczej nie wykorzystają.
Dlaczego? Najbardziej oczywiste jest, że petycja Davis nie koncentruje się na kwestii równości małżeńskiej. Wynika ona z długotrwałej batalii o jej odmowę udzielenia licencji małżeńskiej parze tej samej płci wkrótce po tym, jak Sąd Najwyższy potwierdził ich prawo do zawarcia małżeństwa w 2015 r. w sprawie Obergefell v. Hodges . Davis, wówczas urzędniczka hrabstwa w Kentucky, twierdziła, że jej antygejowskie przekonania religijne nie pozwalają jej na udzielenie licencji. Sędzia federalny na krótko uwięził ją za obrazę sądu, a para później pozwała ją za naruszenie ich praw. Dwaj mężczyźni wygrali w procesie, a ława przysięgłych przyznała im 100 000 dolarów odszkodowania. To właśnie ten wyrok Davis teraz wnosi do sądu wyższego o uchylenie: argumentuje, że powinna mieć możliwość powołania się na klauzulę o swobodzie wykonywania praktyk religijnych zawartą w Pierwszej Poprawce jako obronę przed pozwem pary.
Prawnicy Davisa poświęcają niemal całą swoją petycję temu tematowi. Dopiero na końcu dołączają wniosek – niemal jakby na marginesie – do Sądu Najwyższego o całkowite uchylenie wyroku w sprawie Obergefell . Ale, znowu, sam fakt pytanie prawne w tej sprawie nie dotyczy tego, czy orzeczenie w sprawie Obergefell zostało wydane prawidłowo, lecz tego, czy urzędnicy państwowi mogą posługiwać się wolnością religijną jako tarczą, gdy dopuszczają się bezprawnej dyskryminacji.
Odpowiedź na to pytanie brzmi jednoznacznie: nie. Dwóch konserwatywnych sędziów mianowanych przez Donalda Trumpa wyjaśniło już, że urzędnik państwowy nie może zasłaniać się Pierwszą Poprawką do Konstytucji, aby uzasadnić dyskryminację, działając w imieniu rządu. Jest wysoce wątpliwe, aby sąd ponownie rozważył ten wniosek, który opiera się na fundamentalnej zasadzie, że rząd nie ma prawa naruszać praw człowieka.
Sąd Najwyższy może rozpatrzyć apelację Davis tylko wtedy, gdy czterech sędziów zagłosuje za jej rozpatrzeniem. Trudno sobie wyobrazić, aby czterech członków obecnego składu sędziowskiego zgodziło się na to, biorąc pod uwagę oczywistą porażkę głównego argumentu Davis. Ale nawet gdyby tak zrobili, sąd nadal nie miałby podstaw do rozpatrywania jej nachalnego ataku na Obergefell . Ponowna ocena tego precedensu jest całkowicie zbędna do rozstrzygnięcia rzeczywistego sporu. Jak zauważył sąd apelacyjny, prawnicy Davis w rzeczywistości stracili argument przeciwko Obergefell , odmawiając jego podniesienia w sądzie rejonowym. Ich brak zaangażowania w tę kwestię daje Sądowi Najwyższemu kolejny powód, by ją zignorować.
Więc nawet gdyby ten Sąd Najwyższy był Chcąc postawić równość małżeńską na celowniku, apelacja Davisa byłaby fatalnym narzędziem. Sąd jednak nie wydaje się obecnie chętny do uśmiercenia Obergefell . To zapewnienie może brzmieć pusto w świetle wyroku w sprawie Roe przeciwko Wade sprzed zaledwie trzech lat. Kilka wskazówek od konserwatywnej większości kwalifikowanej wskazuje jednak, że obecnie nie ma pięciu głosów za zniesieniem równości małżeńskiej. A może, dokładniej, nie ma pięciu sędziów, którzy chcieliby znieść fundamentalne prawo par jednopłciowych do zawarcia małżeństwa.
Przynajmniej trzech członków tej superwiększości dało do zrozumienia, że nie chcą ponownie rozpatrywać sprawy Obergefell . Zaledwie dwa lata po decyzji, Prezes Sądu Najwyższego John Roberts, jak się wydaje, po cichu przyłączył siędo kolejnego orzeczenia potwierdzającego ochronę rodziców tej samej płci, sugerując, że pogodził się z równością małżeństw. Sędzia Brett Kavanaugh nazwał małżeństwa osób tej samej płci „ bardzo ważnym prawem ” i oświadczył, że homoseksualni Amerykanie „nie mogą być traktowani jako wyrzutkowie społeczni lub gorsi pod względem godności i wartości”. W swojej najważniejszej opinii na temat precedensu, sędzia Neil Gorsuch zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zasygnalizować, że Amerykanie mają „interesy polegania” na swojej zdolności do zawarcia małżeństwa. Roberts i Gorsuch, oczywiście, głosowali również za ochroną pracowników homoseksualnych przed dyskryminacją w miejscu pracy w 2020 roku w sprawie Bostock v. Clayton County . Choć Kavanaugh wyraził sprzeciw wobec tej decyzji, uczynił to z przeprosinami, składając sentymentalny hołd „niezwykłej wizji, wytrwałości i determinacji” amerykańskich gejów. Sędzia podkreślił również, że umorzenie sprawy Roe przeciwko Wade „ nie zagraża ani nie podważa” równości małżeńskiej.
Nie chodzi o to, że ci trzej sędziowie uważają, że Obergefell miał rację; prawie na pewno tak nie jest. Wydaje się jednak, że można bezpiecznie wnioskować, że nie zaprząta ich nieustanna chęć skrzywdzenia osób homoseksualnych — lub że przynajmniej rozumieją, że uchylenie Obergefell byłoby niezwykle niepopularne . Jak każdy sędzia, ta trójka ma swój plan. Wiedzą, że ich sąd ma ograniczony czas, zasoby i kapitał polityczny, aby go zrealizować. Muszą więc ustalić priorytety. A uchylenie równości małżeńskiej nie wydaje się być nawet w przybliżeniu ich priorytetem. Bardziej inteligentne grupy anty-LGBTQ+, takie jak Alliance Defending Freedom , uznają ten fakt. Prawdopodobnie dlatego te organizacje nie zwróciły się bezpośrednio do Sądu Najwyższego o uchylenie Obergefell . (Davis jest reprezentowany przez znacznie mniejszą i mniej prestiżową Liberty Counsel.)
Nie oznacza to jednak, że prawa osób homoseksualnych są bezpieczne w tym Sądzie Najwyższym. Wręcz przeciwnie: są one aktywnie atakowane, choć w subtelniejszy sposób. W ciągu ostatnich kilku lat konserwatywna większość kwalifikowana wykorzystała Pierwszą Poprawkę do legalizacji dyskryminacji par jednopłciowych na rynku pracy. Zmusiła szkoły publiczne do cenzurowania książek LGBTQ+ i zmusiła stany do finansowania szkół prywatnych, które dyskryminują uczniów LGBTQ+. W przyszłym roku prawdopodobnie zniesie stanowe zakazy „terapii konwersyjnej” LGBTQ+ dla nieletnich. Zamiast atakować samo Obergefell , sędziowie mianowani przez Republikanów zdecydowali się na ograniczanie praw osób homoseksualnych w imię wolności religijnej i wolności słowa. Dopuścili się również jawnej dyskryminacji osób transpłciowych, okrutnie odmawiając im równej ochrony prawnej. Te orzeczenia zasługują na znacznie większą uwagę i pogardę niż mało prawdopodobna próba obalenia równości małżeńskiej.
Sprawa Obergefell to nie Roe przeciwko Wade . Nie zjednoczyła Partii Republikańskiej w niestrudzonej krucjacie na rzecz zmiany prawa. Trump w istocie nie wyraził zainteresowania zniesieniem równości małżeńskiej, mimo że jego administracja wprowadziła inne przepisy anty-LGBTQ+. Kilku urzędujących sędziów prawdopodobnie skorzystałoby z okazji, by wrzucić Obergefell na śmietnik historii. Jest jednak całkiem jasne, że nie uzyskali jeszcze większości dla swojej misji. A w mało prawdopodobnym przypadku, gdyby im się to udało, sprawa Kim Davis nie stanie się narzędziem, którego użyją do wykorzenienia równej godności par jednopłciowych.
