Przejęcie Waszyngtonu przez Trumpa to złowieszczy ruch

Podczas wyborów w 2024 roku Donald Trump obiecał, że będzie dyktatorem „od pierwszego dnia”. Siedem miesięcy po powrocie do władzy zdecydowanie rozszerza tę obietnicę.
W poniedziałek, w wypowiedziach pełnych kłamstw i wprowadzających w błąd, prezydent ogłosił federalne przejęcie Departamentu Policji Metropolitalnej w Waszyngtonie, aby wykorzenić „przestępczość, rozlew krwi, chaos i nędzę”. Nakazał Gwardii Narodowej Dystryktu Kolumbii pomoc w ochronie mienia federalnego i, jak ostatnio widzieliśmy w Los Angeles, prawdopodobnie dokonywanie aresztowań. Według doniesień , rozpocznie się to od 800 żołnierzy. Trump ostrzegł również, że rozmieści czynnych żołnierzy, jeśli uzna to za konieczne. Rozkazy te nastąpiły po doniesieniach w niedzielnym „Washington Post”, że FBI wysłało agentów, aby patrolowali ulice nocą, rzekomo w celu wsparcia lokalnych organów ścigania. Prezydent zasugerował, że może podjąć podobne działania w innych miastach, w tym w Chicago i Nowym Jorku.
„Dziś w Waszyngtonie obchodzimy Dzień Wyzwolenia i odzyskamy stolicę” – powiedział Trump. „Ogłaszamy stan wyjątkowy w Dystrykcie Kolumbii”.
W rzeczywistości przestępczość w stolicy kraju jest na historycznie niskim poziomie. Wbrew twierdzeniom Trumpa, miasto nie jest piekłem. W oświadczeniu opublikowanym na portalu X, prokurator generalny Dystryktu Kolumbii Brian Schwalb nazwał działania prezydenta „bezprecedensowymi, niepotrzebnymi i bezprawnymi”.
„W Dystrykcie Kolumbii nie ma stanu zagrożenia przestępczością” – napisał. „Przestępczość z użyciem przemocy w Dystrykcie Kolumbii osiągnęła w zeszłym roku rekordowo niski poziom od 30 lat i spadła o kolejne 26% w tym roku. Rozważamy wszystkie opcje i zrobimy wszystko, co konieczne, aby chronić prawa i bezpieczeństwo mieszkańców Dystryktu”.
Pomimo zapewnień i starań Schwalba oraz burmistrz Dystryktu Kolumbii Muriel Bowser, ich ręce mogą być związane. Zgodnie z ustawą o samorządzie z 1973 roku, która przyznała miastu częściową autonomię, przejęcie przez Trumpa kontroli nad departamentem policji w Dystrykcie Kolumbii jest ograniczone do 48 godzin, chyba że powiadomi on określone komisje kongresowe. Jeśli chce sprawować kontrolę nad policją dłużej niż 30 dni, będzie musiał uzyskać zgodę Kongresu na kontynuację. Republikanie z MAGA oczywiście posłusznie postąpią zgodnie z jego wolą.
Jak zauważyli David Graham i inni z „Atlantic”, obawy Trumpa dotyczące „prawa i porządku” są egoistyczne i całkowicie oparte na okolicznościach. Graham napisał , że Trump „nie wysłał Gwardii Narodowej Dystryktu Kolumbii, gdy uzbrojony tłum szturmował Kapitol Stanów Zjednoczonych w 2021 roku, próbując pomóc Trumpowi utrzymać władzę”.
Hipokryzja prezydenta w tych dwóch okolicznościach jest oczywista. Jest on więcej niż skłonny tolerować celowe akty zniszczenia i przemocy ze strony własnych zwolenników. I jest gotów manipulować statystykami i tworzyć sytuacje kryzysowe, które w rzeczywistości nie istnieją, aby kontrolować miasto, w którym większość stanowią Demokraci – i w którym większość stanowią Afroamerykanie – którego nigdy nie lubił…
Hipokryzja prezydenta w tych dwóch okolicznościach jest oczywista. Jest on więcej niż skłonny tolerować celowe akty zniszczenia i przemocy ze strony własnych zwolenników. Jest też gotów manipulować statystykami i wprowadzać w życie stany wyjątkowe, które w rzeczywistości nie istnieją, by kontrolować miasto, w którym większość stanowią Demokraci – i Afroamerykanie – którego nigdy nie lubił, najprawdopodobniej dlatego, że odrzuciło go ono przytłaczającą większością głosów, większą niż jakikolwiek inny stan w kraju w trzech kolejnych wyborach prezydenckich.
Gdy Trump przemawiał w poniedziałek, wiele mediów, w tym CNN, MSNBC i Associated Press, na bieżąco weryfikowało jego kłamstwa i inne przekłamania faktów na temat „niekontrolowanej przestępczości” w Waszyngtonie.
Ale weryfikacja faktów nie odstrasza Trumpa. Podobnie jak inni autorytaryści i demagogowie, nie przejmuje się empiryczną rzeczywistością. Jego próba przejęcia kontroli nad Departamentem Policji Metropolitalnej i rozmieszczenia Gwardii Narodowej w tym mieście to karta z podręcznika autorytaryzmu.
Autokraci i demagogowie wykorzystują fałszywe oskarżenia o przestępczość i niepokoje jako preteksty do ogłoszenia permanentnego stanu wyjątkowego i zawieszenia rządów prawa, a także praw i wolności obywatelskich. W niedawnym wywiadzie dla „Salon”, ekspertka ds. demokracji Katherine Stewart nazwała tę taktykę „jedną z najczęściej powtarzanych sztuczek w autorytarnym kanonie”.
Marc Elias, prawnik specjalizujący się w prawach wyborczych i założyciel Democracy Docket, ostrzegł w poniedziałek progresywnego podcastera Briana Tylera Cohena, że działania Trumpa w Waszyngtonie są prawdopodobnie preludium do tego, co nadejdzie. „To rozprzestrzeni się z miasta do miasta, a potem na przedmieścia, a następnie na obszary wiejskie, aż Trump poczuje, że ma pełną władzę nad lokalnymi organami ścigania” – powiedział. „Wszystko to służy jego staraniom o podważenie demokracji, podważenie rządów prawa, stłumienie i zastraszenie ludzi, którzy są gotowi się sprzeciwić i zabrać głos, zastraszenie i zmuszenie dużych instytucji, tradycyjnych mediów, uniwersytetów i innych instytucji do ustąpienia… Wolne i uczciwe wybory są klejnotem w koronie, kamieniem węgielnym tego, co chce podważyć”.
Prawie trzy tygodnie temu Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze nakazujące rządowi federalnemu priorytetowe traktowanie umieszczania osób bezdomnych, chorych psychicznie i narkomanów w instytucjach i obozach zamiast zapewniania pomocy mieszkaniowej i leczenia uzależnień. Ten niedoceniany akt miał istotne znaczenie: bezdomni, biedni i inni, którzy są ludzkim dowodem na to, jak rząd i jego przywódcy zawiedli ludzi, są formą narcystycznej krzywdy wyrządzonej autorytarnemu władcy, który prezentuje się jako wszechmocny i doskonały.
Trump wzmocnił poniedziałkowe oświadczenie postami w mediach społecznościowych, ogłaszając rzekome wyzwolenie Waszyngtonu. „Przestępczość, dzikość, brud i szumowiny znikną” – oświadczył. „Uczynię naszą stolicę znów wielką!”
Tak jak fakty, które przeczą nowomowie reżimu, muszą zostać wymazane („toczymy wojnę z Oceanią!”), tak samo ci „niewygodni” i „jednorazowi” ludzie muszą zostać usunięci lub wymazani, ponieważ stanowią obrazę dla Wielkiego Przywódcy, Partii i mitu wielkości narodu. Ta kategoria osaczonych i podejrzanych osób nieuchronnie rozszerza się, obejmując politycznych „wrogów”.
Chcesz więcej błyskotliwych komentarzy politycznych? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter „Standing Room Only” autorstwa Amandy Marcotte, teraz dostępny również co tydzień na YouTube lub gdziekolwiek słuchasz podcastów .
Autorytaryści przejmują centra władzy w kraju, aby umocnić swoją władzę. W następstwie Projektu 2025, Agendy 47, scenariusza Czerwonego Cezara i innych planów, Trump i jego siły szybko skonsolidowały niemal całkowitą kontrolę nad każdą gałęzią władzy, państwem bezpieczeństwa narodowego (w tym wojskiem), biurokracją, sądami, prawem oraz prawami i wolnościami obywatelskimi. Zdobycie stolicy to nie tylko próba przejęcia władzy – to symboliczna przemoc wobec samego narodu.
W ten sposób Trump i jego ruch MAGA zintensyfikowali swoje działania, aby przekształcić społeczeństwo na swój obraz i podobieństwo. Widzieliśmy to również w innych obszarach i działaniach, w tym w atakach administracji na system edukacji – ze szczególnym uwzględnieniem elitarnych uczelni i uniwersytetów – sztukę, muzea, kulturę popularną, grupy interesów i organizacje non-profit, religię, opiekę zdrowotną, bankowość i finanse, korporacjokrację i oczywiście media informacyjne.
To nie przypadek. Podobnie jak inni autorytaryści, Trump uważa się za osobiste ucieleśnienie państwa. W tym celu rząd Stanów Zjednoczonych i jego ogromna władza istnieją po to, by służyć jego woli, jego potrzebom, jego pragnieniom. W jego światopoglądzie Waszyngton symbolicznie (i dosłownie) należy do Trumpa i jego fałszywego, „populistycznego” ruchu autorytarnego MAGA – a nie do narodu amerykańskiego. Jak wszyscy autorytaryści, Trump postrzega siebie jako państwo. Jego bezprecedensowa urodzinowa parada wojskowa, wybrukowanie Ogrodu Różanego i proponowana dobudowa do Białego Domu pozłacanej sali balowej za 200 milionów dolarów to sposoby Trumpa na roszczenie sobie prawa własności nie tylko do rezydencji wykonawczej, ale także do samego kraju. Tworzy on solipsystyczny świat ukształtowany wyłącznie przez jego wolę.
Trump jest pierwszym białym prezydentem Ameryki. Jest liderem projektu restauracji białych, którego celem jest cofnięcie zdobyczy ruchu na rzecz praw obywatelskich i długiej walki o wolność Afroamerykanów do epoki pozłacanej, a może nawet wcześniejszej, aby stworzyć wersję Jima Crowa z XXI wieku…
Działania te mają również swoje korzenie w innym fakcie: Trump jest pierwszym białym prezydentem Ameryki. Jest liderem projektu restauracji białej rasy, którego celem jest cofnięcie zdobyczy ruchu na rzecz praw obywatelskich i długiej walki o wolność Afroamerykanów do czasów pozłacanego wieku, a może nawet wcześniej, aby stworzyć XXI-wieczną wersję Jima Crowa, w której osoby czarnoskóre i brązowoskóre – wraz z kobietami, osobami LGBTQ i innymi marginalizowanymi społecznościami – nie będą miały żadnych praw, które konserwatywni, heteroseksualni, chrześcijańscy, ewangeliccy biali mężczyźni byliby zobowiązani szanować.
Waszyngton, zamieszkany w większości przez ludność czarnoskórą, zyskał sobie przydomek „miasta czekolady”. Było to również miasto Jima i Jane Crowa, w którym Afroamerykanie byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii we własnym kraju.
Konserwatyści i inni przedstawiciele prawicy od dawna chcieli poddać Dystrykt Kolumbii kontroli federalnej, ponieważ stanowiłoby to symboliczną prowokację dla ich postrzegania bycia „białym” i „amerykańskim” jako synonimów. W wywiadzie dla NPR w 2021 roku, dotyczącym roli, jaką rasa odgrywa w sprzeciwie wobec statusu stanu Dystrykt Kolumbii, historyk Chris Myers Asch przedstawił następujący kontekst :
Rasa nadal odgrywa rolę, głównie dlatego, że rasa i przynależność partyjna są ze sobą ściśle powiązane na szczeblu krajowym, a szczególnie w Dystrykcie. Dlatego współcześni politycy nie są tak bezpośredni i bezpośredni jak ci z końca XIX wieku. Nie mówią o powodach rasowych tak jasno, jak wtedy.
Ale używają takich słów jak „miejscy Demokraci”, a nawet po prostu „Demokraci” – no wiesz, „Demokraci z okręgu”. I kiedy to mówią, wiedzą, co ludzie usłyszą, a to, co usłyszą, to „czarni Demokraci”, ponieważ szczególnie w Waszyngtonie rasa i polityka partyjna są ze sobą ściśle powiązane.
Teraz Trump symbolicznie, choć nie dosłownie, podbija Waszyngton. Jego okrzyki „prawa i porządku” to odwieczny, rasistowski okrzyk białych – i usprawiedliwienie dla uciskania i pozbawiania praw i wolności Afroamerykanów i innych osób innej rasy niż biała.
Kluczowym elementem projektu White Restoration jest kształtowanie pamięci publicznej i kontrola nad przestrzenią publiczną. Administracja Trumpa ogłosiła niedawno, że odrestauruje pomnik Konfederatów na Cmentarzu Narodowym w Arlington, położonym po drugiej stronie rzeki Potomak, naprzeciwko stolicy.
„[P]race nadziemnych pomników na placach miejskich, prezentowane bez kontekstu, nie dają wglądu w historię, lecz utrwalają historyczne normy” – napisała Natasha Lennard z The Intercept . „Właśnie taki jest rewanżystowski cel Trumpa… Dzisiejsi Republikanie robią to samo: przywracają pomniki Konfederatów, aby zatrzeć ślady rozległych rebelii z 2020 roku i tego, co one symbolizowały, a także niszczą badania historyczne i edukację, które odzwierciedlają prawdę o fundamentalnej i trwającej przemocy białych suprematystów w Ameryce oraz o walce z nią”.
Próba przejęcia władzy w Waszyngtonie przez Trumpa przypomniała mi książkę Cullena Murphy’ego „Czy jesteśmy Rzymem?”. Pisze on:
Waszyngton pod wieloma względami przypomina Rzym. Fizyczne podobieństwa są widoczne dla każdego. Podobieństwa duchowe są bardziej wyraziste… Waszyngton również ożywiał szczególny punkt widzenia. Dawno temu było to pojęcie republikańskiej cnoty, które Rzymianie wczesnej ery natychmiast rozpoznaliby. Dziś jest to dumne poczucie własnej wartości i misji, które Rzymianin późniejszej ery rozpoznałby równie łatwo. Cudzoziemcy doskonale zdają sobie sprawę z tego punktu widzenia, zarówno przyjaciele, jak i wrogowie. To cierpka cecha – wewnętrzna cecha, która rodzi zewnętrzne siły przeciwstawne. Porównanie z Rzymem zawsze było w myślach przywódców stolicy Ameryki. Było celebrowane, gdy Waszyngton był jedynie planem ulic.
Poruszającą, opisową prozą Murphy porównuje słynne waszyngtońskie pomniki, pomniki, punkty orientacyjne i „[c]oronadowe budynki rządowe”, które „ciągną się kilometrami”, do rzymskich. Pomnik Jeffersona to mniejsza wersja Panteonu. Union Station przypomina Termy Dioklecjana. Jako obelisk, Pomnik Waszyngtona upamiętnia zwycięstwo Rzymu nad Egiptem.
„Wątpię, żebym był jedynym człowiekiem, który stąpał wysokimi krokami po rzeźbionych ogrodach Kapitolu i został porwany wizją tego, jak miasto poniżej mogłoby wyglądać jak ruina… Jakie nieszczęście mogłoby doprowadzić stolicę do takiego stanu? Trzęsienie ziemi? Zaraza? Pycha?”
W ostatnim rozdziale książki Murphy pyta: „Czy jesteśmy Rzymem? Pod ważnymi względami być może nim jesteśmy. Pod ważnymi względami ewidentnie popełniamy te same błędy. Ale antidotum jest wszędzie. Antidotum jest bycie Amerykaninem”.
Obserwując rozwój trumpizmu i amerykańskiego neofaszyzmu, utwierdzam się w przekonaniu, że „bycie Amerykaninem” nie będzie antidotum, na jakie liczyli Murphy i inni obserwatorzy.
Jak głosi stare przysłowie: „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. W dzisiejszej Ameryce, z jej szybko upadającą demokracją, wszystkie drogi prowadzą do Donalda Trumpa i jego ruchu MAGA.
salon